Specjalność firmy to budowa statków, konstrukcje offshore, konstrukcje
stalowe, inżynieria morska. Jeśli chodzi o statki, to Crist ma na koncie
m.in. statki rybackie, holowniki, promy, kontenerowce, statki badawcze i
pasażerskie. Ale największym wyzwaniem są jednostki służące budowie
najtrudniejszych obiektów na morzu. Od 1995 r. Crist pracuje niemal
wyłącznie nad produkcją eksportową.
— Nasz rynek to sinusoida zapotrzebowań. Pamiętam lata 90., kiedy na
topie były statki rybackie, trawlery... Dziś potrzebne są statki
specjalistyczne, np. dla farm łososia — dostarczające pokarm, czy do
przewozu żywych ryb. Ale to nie są duże ilości, nie można ich porównać
np. z dalekowschodnią produkcją kontenerowców, masowców czy
zbiornikowców. Można powiedzieć, że to wysoko wyspecjalizowana produkcja
niszowa, nieseryjna — opisuje prezes i współzałożyciel firmy Ireneusz
Ćwirko.
Jak mówi, spółka jest dzisiaj dobrze umocowana w Europie, szczególnie na
rynku cruiserów, czyli statków pasażerskich. Ale zasłynęła z
wyspecjalizowanych projektów do prac morskich, czyli jednostek i
konstrukcji do obsługi przedsięwzięć na morzu oraz specjalistycznych
konstrukcji przybrzeżnych. Na przykład statków do stawiania i
serwisowania morskich farm wiatrowych, do obsługi platform wiertniczych
i różnego rodzaju konstrukcji inżynierii morskiej, a także holowników do
obsługi kotwic i zaopatrzenia...
Z partnerami
Przemysł stoczniowy dawno już przeniósł się z Europy na Daleki Wschód.
Jak tłumaczy Ireneusz Ćwirko, tu zostały wyłącznie te stocznie, które
budują jednostki trudne, technicznie skomplikowane, wysoko
wyspecjalizowane, wymagające — słowem najwyższa półka. W tej kategorii
mieszczą się statki pasażerskie, ogromne jednostki pływające po
oceanach. Wzrost na rynku statków wycieczkowych zaczął się parę lat temu.
— Współpracujemy z dwiema stoczniami we Francji — Chantiers de
Latlantique (konstruktor największych statków pasażerskich na świecie i
budowniczy konstrukcji morskich) i Chantiers Piriou (budowa i naprawa
statków). Bierzemy udział w budowie najbardziej skomplikowanych części
statku — robimy ich elementy pływające na gotowo — pod klucz. Od roku
współpracujemy również ze stocznią niemiecką, także na rynku cruiserów —
informuje prezes.
Trzeci partner firmy to norweska stocznia Ulstein.
— Dla Norwegów budujemy m.in. jednostki do obsługi farm rybnych, statki
i promy pasażerskie.
Trudny biznes
Chociaż Crist ma mocną pozycję i zamówienia na nadchodzące pięć lat,
założyciel firmy podkreśla, że jest to niełatwy biznes i nieszczególnie
rentowny. A produkcja skomplikowana i wymagająca technicznie.
— Wystarczy popatrzeć, ile zostało stoczni w Europie. Wymieniłbym może
kilkanaście. Dobrym przykładem jest także nasz rynek, gdzie poza dużą
remontową w Gdańsku stocznie w zasadzie nie funkcjonują — komentuje
Ireneusz Ćwirko.
Przypomina, że w tym przemyśle najmniejsze błędy mogą spowodować
katastrofę.
— Poza tym to biznes kapitałochłonny, wymagający wielu inwestycji, bez
których nie ma racji bytu. Sądzimy, że uda nam się wkrótce zrealizować
ciąg sekcji cienkościennych, żeby spełnić najwyższe kryteria jakościowe.
Dodatkowo sukcesywnie wprowadzamy roboty spawalnicze do spawania w 3D —
wylicza Ireneusz Ćwirko.
Krok po kroku
— Kiedy zakładaliśmy z kolegą firmę, żaden z nas nie wiedział, co
dokładnie będziemy robić za parę lat. Zebraliśmy pracowników i
ulokowaliśmy się w stoczni remontowej, żeby zacząć. A dalej już życie
nakreśliło kierunki... Ekspansji na rynek międzynarodowy na pewno nie
zakładaliśmy w tamtym okresie. Na początku było nas czterech, ale bardzo
szybko dwaj koledzy wycofali się z przedsięwzięcia, wybierając
dyrektorskie stanowiska w innych stoczniach. Mój ówczesny i obecny
partner to Krzysztof Kulczycki. Do dziś siedzimy biurko w biurko —
opowiada założyciel stoczni Crist.
Firma zaczynała od remontów, brakowało jej ludzi do pracy, a dostawała
coraz więcej zleceń. Żeby dotrzymać terminów, ludzie pracowali
wieczorami. Później pojawiły się nowe projekty...
— Działaliśmy na terenie Stoczni Północnej w Gdańsku, rozpoczęliśmy
prace przy budowie nowych statków. Wkrótce zaczęły powstawać pierwsze
spółki z kapitałem zagranicznym, przez które podjęliśmy współpracę z
firmami zachodnimi np. z Maaskant w Holandii. Tak zaczęliśmy budować
statki. Ale w związku z tym musieliśmy zmienić wymagania — jakość tej
pracy jest zupełnie inna. Musieliśmy dobierać pracowników, którzy
spełniali oczekiwania armatorów. Zadbać o teren do pracy i
infrastrukturę — wyjaśnia Ireneusz Ćwirko.
Założona w 1990 r. firma Crist, w 2010 została przekształcona w spółkę
akcyjną. Kupiła część majątku Stoczni Gdynia. Dla prezesa Ćwirki to był
powrót na miejsce startu.
— W 1970 r. rozpoczynałem pracę w Stoczni Gdynia. Pracowałem tam pół
roku jako monter kadłubowy, a po 40 latach wróciłem w to samo miejsce.
Siedziba firmy i pierwszy zakład powstał na terenie po dawnych zakładach
zapałczanych przy ul. Swojskiej w Gdańsku. Następnie zaczęliśmy
działalność na terenie portu gdańskiego i Stoczni Gdańskiej. Drugi etap
to rok 2010, kiedy pojawiła się możliwość kupienia części Stoczni
Gdynia. Tak się stało i do dzisiaj jesteśmy w tym miejscu — mówi.
Spółka kupiła tereny oraz urządzenia stoczniowe, m.in. suchy dok (379 m
długości, 70 m szerokości i 8 m głębokości) przystosowany do montażu
końcowego obiektów pływających oraz jedną z największych na wybrzeżu
bałtyckim suwnicę bramową (1000 t udźwigu i 153 m rozpiętości).
Wyzwania uczą
Jak założyciel firmy charakteryzuje jej działalność? Jak wspomina
najciekawsze przedsięwzięcia?
— Podejmujemy się projektów, które nie mogą być zrealizowane w typowych,
dużych stoczniach. Budowaliśmy np. specjalistyczną barkę samopodnośną
„Zourite”, która została skierowana do budowy autostrady przy
francuskiej wyspie Reunion na Oceanie Indyjskim, a konkretnie do budowy
wiaduktu wzdłuż wyspy. Uczestniczyliśmy też w powiększaniu areału
Monaco, czyli wykonaliśmy pływający dok, który stawiał konstrukcje
żelbetonowe na wodzie. W naszym portfolio znajdująsię również dwa promy
hybrydowe P 310 „Elektra” oraz NB 70 „Herjólfur”. Elektra zdobyła m.in.
tytuł Statku Roku 2018 prestiżowego magazynu „Marine Propulsion &
Auxiliary Machinery”, Herjólfur, będzie prawdopodobnie nominowany do
nagrody tegorocznej. Właśnie tego typu wyzwania podejmujemy — wymienia
Ireneusz Ćwirko.
Jak informuje, najtrudniejsze było przełamanie bariery budowania statków
do wznoszenia farm wiatrowych.
— Rok 2010 był bardzo ciekawy. To były pierwsze takie projekty na
świecie, wygraliśmy wtedy przetarg z firmami niemieckimi. Byliśmy
bardziej konkurencyjni, jeśli chodzi o czas wykonania. To była nasza
przewaga i ryzyko, które podjęliśmy. Statek został wykonany w ciągu 24
miesiący. Stocznie niemieckie oferowały wykonanie projektu w czasie
32-36 miesięcy. Istotną rolę grała również jakość końcowego projektu —
wspomina.
Były osiągnięcia i wielkie sukcesy, ale też kilka gorzkich pigułek.
— Statek „Innovation”, do budowy farm wiatrowych na morzu,
przekazywaliśmy klientowi niemieckiemu w 2012 r. Był najnowocześniejszą
tego typu jednostką na świecie, został również wyróżniony nagrodą Statku
Roku. Ale to przekazanie zakończyło się niestety procesem, ponieważ
klient nie zapłacił należności do końca. Ten sukces produkcyjny, z
wykorzystaniem najnowocześniejszych rozwiązań i technologii,
jednocześnie wpędził nas w kłopoty finansowe. Koszty, w tym kredytu,
musieliśmy pokryć sami — wspomina prezes.
Wtedy Fundusz Inwestycyjny Zamknięty MARS FIZ przejął 35 proc. akcji i
dokapitalizował spółkę, pozostałe akcje należą do założycieli firmy.
Przyszłość widzę offshore
Pierwszy kontrakt dla statku do stawiania farm wiatrowych (THOR) został
podpisany w 2009 r. Także przyszłość założyciele spółki widzą na rynku
offshore, związanym przede wszystkim z morską energią odnawialną.
— Zakładamy, że na Bałtyku będą budowane farmy wiatrowe. Takie
inwestycje czekają również Polskę. Nie ma od tego odwrotu. My się do
tego przygotowujemy od wielu lat — mówi Ireneusz Ćwirko, prezes firmy,
która już na tym rynku zaistniała.
Szukamy czempionów
Jeśli Twoja firma inwestuje za granicą, eksportuje lub niedawno
zadebiutowała na globalnym rynku, zgłoś ją do 8. edycji konkursu
Polska Firma — Międzynarodowy Czempion. Szczegóły, regulamin i formularz
zgłoszeniowy: czempioni.pb.pl
Udział w konkursie jest bezpłatny. Na zgłoszenia czekamy do 31
października.