Pierwszy raz Grégoire Nitot usłyszał o Czarnych Koszulach w 2000 r., kiedy przyjechał do Warszawy na studenckiego Erasmusa. Drużyna, która jeszcze dekadę wcześniej pałętała się po trzeciej lidze, na przełomie wieków świętowała sukcesy, jakie pamiętali tylko najstarsi warszawiacy. Poprzedni (i jedyny do 2000 r.) tytuł mistrzowski gracze z Konwiktorskiej zdobyli tuż po II wojnie światowej.
Inwestycja długoterminowa
Sukces – jak to czasem bywa w polskiej piłce – bardziej zaszkodził niż pomógł, więc kiedy Grégoire Nitot w 2006 r. założył Sii Polska i zaczął systematycznie chodzić z przyjacielem na Polonię, klub grał już w II lidze, a do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócił w dość nietypowy sposób, odkupując licencję od chylącej się ku upadkowi Dyskobolii Zbigniewa Drzymały.
– Pochodzę z Paryża i pierwszy raz na meczu piłki nożnej byłem w latach 80. Od kiedy pamiętam, ta dyscyplina podobała mi się najbardziej. Kupowałem roczne karnety na stadion Paris Saint-Germain i regularnie chodziłem na mecze. Zawsze chciałem mieć też swój klub piłkarski. Dzięki dywidendom pobieranym z Sii Polska miałem prywatnie dużo oszczędności i postanowiłem zainwestować je właśnie w Polonię. Warszawa to od lat mój dom i nie chciałem inwestować w innym mieście – mówi Grégoire Nitot.
W 2020 r., gdy przejmował Polonię Warszawa, klub znajdował się w trudnej sytuacji finansowo-organizacyjnej. Zespół Czarnych Koszul (nazwa pochodzi od koloru koszulek, w jakich grali zawodnicy na początku jego istnienia) zajmował przedostatnie miejsce w tabeli III ligi, a dodatkowo był zadłużony na 2 mln zł. Ze względu na brak spłaty zobowiązań osoby ze sztabu szkoleniowego i piłkarze opuścili klub. Grégoire Nitot postanowił się z tym zmierzyć.
– Kluczowe było przejęcie większościowego pakietu akcji, co pozwoliło nie tylko na odbudowanie finansów, lecz także na samodzielne decydowanie, co stanie się z klubem. To bardzo ułatwia zarządzanie i pozwala szybciej osiągnąć założone cele. Dodatkowo, gdy inwestuje się w klub piłkarski czas i własne niemałe pieniądze, to chce się być decyzyjnym. Tym bardziej że te pieniądze się nie zwrócą, a na pewno nie szybko – mówi Grégoire Nitot.
Potrzebni sponsorzy…
Jednym z elementów planu odbudowy Polonii było powołanie dyrektorów: finansowego, sportowego, akademii, sprzedaży, a także trenerów, menedżera ds. gadżetów i merchandisingu oraz zespołu ds. marketingu i komunikacji.
– Moim celem jest przede wszystkim awans do ekstraklasy oraz osiągnięcie stabilności i niezależności finansowej klubu bez mojego wsparcia finansowego. Obecnie nie jest rentowny. Jeśli chciałbym osiągnąć szybki zysk, to na pewno nie zainwestowałbym w klub piłkarski, ale w akcje lub start-upy. Moja sytuacja finansowa pozwala mi jednak na takie działania i chciałbym odwdzięczyć się Polsce za to, co dostałem. Mieszkam tu, mam wspaniałą rodzinę i obywatelstwo polskie. To dla mnie dużo znaczy – mówi Grégoire Nitot.
Wydatki klubu obejmują m.in. wynagrodzenia piłkarzy, sztabu szkoleniowego, innych osób zatrudnionych np. podczas organizacji wydarzeń sportowych, a także wynajem boisk do gry, treningu, przejazdy etc. Przychody pochodzą od sponsorów (Grégoire Nitot i Sii są głównymi sponsorami), z biletów na mecze, gadżetów klubowych i gastronomii podczas wydarzeń.
– Dla mnie ważny jest również rozwój akademii piłkarskich. Po połączeniu w tym roku Akademii Polonii Warszawa z Akademią Piłkarską MKS Polonia Warszawa liczymy na rozwój młodych zawodników i przez to klubu. Transfery też stanowią ważną część finansowania działalności. Według mnie pierwsza liga nie zabezpiecza samofinansowania się klubu i generuje rocznie kilka milionów strat. Bez wsparcia kibiców, pomocy miasta lub jak w przypadku Polonii finansowania przez właściciela, trudno o utrzymanie. W ostatnim roku przeznaczyłem 12 mln zł z prywatnych źródeł, a Sii dołożyło 3 mln. Miasto Warszawa przeznaczyła na klub 1 mln zł. Mamy też sponsorów meczów, których logotypy pojawiają się na ekranach ledowych. Oprócz tego mamy kilku małych sponsorów. Wraz z początkiem sezonu uruchamiamy klub biznesowy dla sympatyków Polonii działających w biznesie. W tym roku wydatki będą jeszcze większe, dlatego szukamy nowych sponsorów. Dopóki nie awansujemy do ekstraklasy, dopóty nie ma szans na rentowność klubu, ale o tym może zadecydować też nasza infrastruktura – mówi Grégoire Nitot.
Właściciel Polonii Warszawa podkreśla, że klub nie tylko nie ma bazy treningowej, czyli boiska dobrej jakości, ale też siłowni, miejsca na żywienie, regenerację.
– Chcemy przeprowadzać transfery do klubu, ale kiedy zawodnicy słyszą o warunkach treningowych, odmawiają. Trudno przygotować się do meczów, kiedy musimy się dostosować do grafiku wypożyczanych przez nas obiektów lub gdy o ich dostępności i użyteczności decyduje pogoda. Odwołane treningi mszczą się później na jakości rozgrywanych meczów. Drugim minusem naszego klubu jest stan stadionu. Choć ma swój klimat, brakuje mu choćby loży biznesowej, strefy VIP, profesjonalnej strefy gastronomicznej, miejsca dla VIP-ów. Jeżeli mielibyśmy nowocześniejszy stadion, łatwiej byłoby o sponsorów i zadowolenie widzów – wylicza Grégoire Nitot.
…i wsparcie miasta
Mówi, że wejście do pierwszej ligi kosztowało go około 10 mln zł, a utrzymanie klubu w tym roku będzie wymagało wyłożenia kolejnych 12 mln zł.
– Wielkość nakładów zależy od ambicji klubu. Z większym budżetem można starać się pozyskać lepszych piłkarzy, ale nawet największy budżet nie zapewni awansu. W tym roku przekonały się o tym Wisła Kraków i ŁKS Łódź, które też nie awansowały do ekstraklasy. Jako Polonia Warszawa zrobiliśmy duży progres, awansowaliśmy z trzeciej do pierwszej ligi i utrzymaliśmy się w niej. Bez wsparcia miasta trudno jednak będzie o dalszy rozwój – twierdzi Grégoire Nitot.
Największą bolączką jest brak nowoczesnego stadionu, co jest uzależnione od decyzji władz stolicy. Polak z francuskimi korzeniami chciałby zbudować obiekt z zamykanym dachem, by można było organizować festiwale, koncerty i podobne wydarzenia.
– Jestem w stanie sam sfinansować ten pomysł lub zrobić to razem z miastem. Obecnie stosowany model partnerstwa publiczno-prywatnego zarządzania takimi obiektami jest nieskuteczny i ryzykowny dla klubu. Jest związany z wieloma decyzjami, opóźnieniami, dokumentami. Polonia może finansować sama wszystkie działania związane z działalnością obiektu, ale na to miasto stołeczne nie chce się zgodzić. Warszawa nie chce zainwestować w odbudowę stadionu, ale też nie chce udostępnić działki w dzierżawę, abyśmy my mogli się tym zająć. To bardzo nieudolny system, który nie pozostawia nam innego wyjścia jak tylko czekać. Partnerstwo mogłoby być ciekawym rozwiązaniem, gdyby zarządcą stadionu mógł być klub – twierdzi Grégoire Nitot.
Jak przekonuje, sprzedaż biletów, karnetów, jedzenia podczas meczów i gadżetów to czysty zysk dla klubu, ale też dla miasta.
– To przecież generuje ruch turystyczny i podatek, jaki musimy zapłacić. To także inwestycja w przyszłość. Dzięki wsparciu możemy dalej rozwijać akademię piłkarską, która w przyszłości też ma wspierać budżet klubu. Jestem właścicielem Polonii, rocznie wydaję na nią kilkanaście milionów złotych. Marzę, by oglądać ten klub w rozgrywkach europejskich, np. w starciu z tegorocznym triumfatorem Ligi Mistrzów – Paris Saint-Germain – podsumowuje Grégoire Nitot.

