Sprzedający wciąż nie dogadują się z kupującymi – ale są nadzieje na poprawę. Menedżerowie wysokiego szczebla w dużych firmach i funduszach private equity, których nastroje i oczekiwania na ten rok w ramach badania CEO Outlook Survey sprawdziła firma EY, oczekują powrotu megatransakcji w najbliższych miesiącach.
- Rynek fuzji i przejęć w ostatnich latach przechodzi silne perturbacje, naznaczony pandemią koronawirusa, wojną w Ukrainie, wysoką inflacją i kosztami finansowania, a w ostatnich miesiącach – nasileniem ryzyka geopolitycznego. Procesy transakcyjne trwają dłużej i mniejszy odsetek z nich kończy się podpisaniem umowy. Wciąż jednak mamy do czynienia z silnym zainteresowaniem firm transakcjami. Spodziewam się, że w obliczu pozytywnych sygnałów makroekonomicznych w kolejnych miesiącach będzie przybywało udanych transakcji na polskim rynku - mówi Paweł Bukowiński, partner zarządzający w dziale Strategia i Transakcje EY Polska.
Firma Dealogic, której dane przywołuje EY, podaje, że od stycznia do marca w Polsce zawarto 60 transakcji o wartości 530 mln USD, co oznacza spadek o - odpowiednio - 30 i 65 proc. Fordata i Navigator Capital z kolei w cyklicznym raporcie „M&A Index” podają, że transakcji było 95, czyli dokładnie tyle samo co w analogicznym okresie 2023 r. Największą w tym roku – przynajmniej wśród tych, których wartość ujawniono – było przejęcie VeloBanku przez fundusz Cerberus.
Transakcje – tak, giełda - nie
W ramach polskiej części badania EY przeprowadziło ankietę wśród 30 szefów dużych firm, które działają w skali międzynarodowej. Na poziomie globalnym odpowiedzi udzieliło ok. 1,5 tys. prezesów i menedżerów z funduszy private equity. Ponad 70 proc. spodziewa się większej aktywności transakcyjnej.
W polskim przypadku szefowie firm nastawiają się raczej na partnerstwa strategiczne i przedsięwzięcia joint venture niż na fuzje i przejęcia. W najbliższych miesiącach nie planują też w większej skali dywersyfikacji i wchodzenia w nowe linie biznesowe, koncentrując się na podstawowej działalności. Eksperci EY spodziewają się jednak wzmożonej aktywności funduszy, które z jednej strony mają pieniądze na nowe zakupy, a z drugiej w ich portfelach jest sporo firm dojrzałych do sprzedaży.
Inwestorzy funduszowi przyglądają się przede wszystkim spółkom z branży nowych technologii.
Poznaj program konferencji "Odpowiedzialność członków zarządu", 4-5 czerwca 2024, Warszawa >>
- Fundusze private equity inwestują w branże, które mają perspektywę największych wzrostów. Do takich należy obecnie zaliczyć sektor technologiczny, branżę przemysłową, szczególnie w zakresie automatyzacji i robotyzacji, branżę healthcare & life science z uwagi na starzejące się społeczeństwo, a także produkty i usługi związane z szeroko rozumianą energią odnawialną i zieloną transformacją. Polski rynek, z uwagi na jego wielkość, generuje również duże zainteresowanie inwestorów sektorem konsumenckim, ostatnimi czasy przede wszystkim w obszarze kosmetyków oraz artykułów dla zwierząt - mówi Michał Płotnicki, partner oraz lider zespołu fuzji i przejęć w EY.
Fundusze szukają kupców na spółki portfelowe, ale wciąż stronią od giełdy. Przez niemal trzy ostatnie lata na głównym rynku GPW - wyłączając transfery z NewConnect - po dużej ofercie publicznej zadebiutował wyłącznie Murapol. Nadzieje na większe oferty publiczne - przede wszystkim na debiut Żabki z portfela funduszu CVC - na razie pozostają płonne.
- Problemem generalnie są wątpliwości funduszy private equity co do możliwości uzyskania na giełdzie satysfakcjonujących wycen przy sprzedaży stosunkowo dużych pakietów akcji, z których zwykle te fundusze wychodzą. Przede wszystkim ma to związek z wojną w Ukrainie oraz wysokimi stopami procentowymi. Te dwa czynniki sprawiają, że trudniej skłonić inwestorów polskich i zagranicznych do inwestowania w debiutujące spółki - mówi Michał Płotnicki.
Efekt Ukrainy
Na tle średniej globalnej w odpowiedziach prezesów zwraca uwagę ponadprzeciętnie wysoka chęć do sprzedaży aktywów związanych z główną branżą. Myśli o tym 9 na 10 odpytanych menedżerów. Wszystko przez wojnę za wschodnią granicą.
- Coraz bardziej gwałtowne perturbacje na poziomie geopolitycznym skłaniają prezesów do minimalizacji ryzyka poprzez migrację biznesów do krajów o podobnym światopoglądzie. W Polsce, w której położenie geograficzne i dotychczasowe kierunki ekspansji międzynarodowej skutkowały stosunkowo wysoką eskpozycją na ryzykowne geopolitycznie przedsięwzięcia, trend dezinwestycji z tych obszarów jest bardziej nasilony niż w innych regionach świata. Widać to było wyraźnie w momencie wybuchu wojny w Ukrainie, gdy wiele firm wycofało się z Rosji - mówi Paweł Bukowiński.
Napaść Rosji na Ukrainę nie wpłynęła znacząco na postrzeganie atrakcyjności inwestycyjnej Polski i regionu wśród tych inwestorów, którzy byli tu już zadomowieni. Inni odwracają wzrok.
- Reakcje inwestorów są różne i zależą od pochodzenia kapitału. Inwestorzy europejscy generalnie nie zmienili postrzegania Polski ani regionu. Mają świadomość, że ewentualna eskalacja konfliktu będzie miała negatywne skutki również dla ich rodzimych rynków, stąd takie ryzyko jest już w ich działania wpisane. Równolegle zauważamy istotny spadek zainteresowania naszym regionem ze strony inwestorów z innych kontynentów operujących na poziomie globalnym. Oni, mając wybór inwestycji na całym świecie, wolą lokować środki w przedsięwzięcia znajdujące się, z ich perspektywy, dalej od działań wojennych - tłumaczy Michał Płotnicki.
Jednocześnie wojna za wschodnią granicą sprawia, że ukraińscy przedsiębiorcy inwestują w polskie firmy. W ubiegłym roku rodzina Herehów, jedna z najbogatszych w Ukrainie, zainwestowała w giełdową sieć sklepów sportowych Intersport.
Tylko w ostatnich tygodniach doszło do trzech znaczących transakcji: firma miliardera Rinata Achmetowa kupiła projekt magazynów energii od notowanego na GPW Columbnusa, największy ukraiński producent leków Farmak przy wsparciu finansowym EBOR-u przejął firmę farmaceutyczną Symphar, a producent lodów i mrożonek Three Bears ujawnił, że od kilku miesięcy jest właścicielem specjalizującej się w lodach firmy Nordis z Zielonej Góry.
- Wejście do Polski oraz do Unii Europejskiej jest obecnie naturalnym kierunkiem rozwoju dla ukraińskich firm, więc są zainteresowane przejęciami w Polsce. Spodziewam się również, że ukraińscy prywatni inwestorzy będą coraz intensywniej spoglądać na inwestycje w naszym kraju w ramach dywersyfikacji majątku - mówi Michał Płotnicki.