Za sprawą powolnego wzrostu w globalnej gospodarce oraz zbyt wielu rozpoczętych projektów wydobywczych na rynkach surowcowych od wielu kwartałów panuje strukturalna nadwyżka podaży. Gwoździem do trumny producentów surowców jest jednak co innego, zauważa Gary Shilling w felietonie dla agencji Bloomberg. Na przekór podręcznikowym schematom funkcjonowania gospodarki im niższe ceny, tym bardziej produkcja surowców… rośnie.
„W podręcznikowym przykładzie kiedy popyt spada, a zyski pikują, producenci powinni zamykać huty. Spadek podaży zmniejszyłby wtedy presję na spadek cen” – zauważa Gary Shilling.
W przypadku producentów większości surowców jest jednak inaczej. Ponieważ są nimi zwykle kraje rozwijające się, przychody ze sprzedaży surowców służą im do obsługi denominowanego w twardej walucie zadłużenia. Kiedy ceny surowców spadają, muszą one zwiększyć produkcję, tak aby pozyskać w twardej walucie kwoty potrzebne na spłatę długów. To jednak sprawia, że ceny dalej spadają, a rynek wpada w samonakręcającą się spiralę zniżek, zauważa Gary Shilling.
„Niektórzy producenci będą zwiększali produkcję nawet wtedy, gdy koszt zmienny wytworzenia kolejnej partii towaru jest wyższy od ceny, jaką można za ten towar uzyskać na rynku” – ocenia komentator.
Według niego panujący na większości rynków surowcowych stan nadwyżki podaży jest trwały. Za sprawą postępującej redukcji zadłużenia wychodzenie globalnej gospodarki z kryzysu finansowego jest wyjątkowo powolne, a to sprawia, że popyt na surowce jest słaby. Tymczasem szybki rozwój Chin w ostatnich kilkunastu latach skłonił producentów do znaczących inwestycji w nowe moce wydobywcze. Na nieszczęście producentów te moce weszły na rynek dokładnie wtedy, kiedy nadzieje na szybkie ożywienie po kryzysie prysły, po czym Chiny zaczęły spowalniać, wobec wyhamowania popytu na ich eksport oraz rosnących długów, związanych z boomem inwestycji infrastrukturalnych.
„Po korekcie o inflację wzrost w Chinach sięga według mnie 3-4 proc., czyli zaledwie połowy tego, ile wynosi oficjalna wartość” – szacuje Gary Shilling.
Większość projektów wydobywczych jest tak bardzo zaawansowanych, że producentom opłaca się je dokończyć nawet przy tak niskich cenach na rynkach towarowych jak obecnie. Surowcową dekoniunkturę pogłębia fakt, że silniejsi producenci starają się wygryźć słabszych, dodaje komentator. Przykładem jest rynek rudy żelaza, gdzie pomimo 70-procentowego spadku cen światowi giganci Rio Tinto BHP Billiton i Vale nie zmniejszają produkcji, próbując doprowadzić do bankructwa mniej wydajnych producentów. Podobną strategię na rynku ropy obrała Arabia Saudyjska.
„W ciągu czterech lat ceny wszystkiego, co wyrasta lub jest wydobywane z ziemi, spadły prawie o połowę, doprowadzając do fali bankructw i konsolidacji. Przygotujcie się na dalsze zniżki” – zapowiada Gary Shilling.
