Ukraińcy chcą zainwestować w dwie stocznie 100-150 mln EUR. To znacznie mniej niż dotychczas planowali. Alternatywą jest plajta.
Dziś do Warszawy przyjadą związkowcy Stoczni Gdańsk, którzy boją się, że jeśli ich inwestor — ISD Polska — przejmie także Stocznię Gdynia, to ich zakład zostanie bez inwestycji, a załoga bez pracy. Rzeczywiście, wejście Ukraińców do Gdyni oznacza bardzo duże inwestycyjne cięcia, ale stocznie i rząd nie mają wyjścia, bo Komisja Europejska żąda natychmiastowej prywatyzacji zakładów, a hojniejszego od Ukraińców inwestora brak.
ISD zapewnia jednak, że w jego projekcie jest miejsce dla obu firm.
— W Stoczni Gdańsk nie zrezygnujemy z produkcji stoczniowej. Zajęłaby się prefabrykacją, częściowym wykończeniem, malowaniem sekcji etc. Należący do niej wydział produkcyjny K 1 jest jednym z najnowocześniejszych w Europie — mówi Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska.
W Gdyni natomiast statki byłyby montowane i wodowane.
A inwestycje?
— Sięgnęłyby 100 mln EUR (336 mln zł) może 150 mln EUR (504 mln zł) — szacuje prezes Litwinow.
To znacznie mniej niż dotychczas planowano. W Stoczni Gdańsk inwestycje miały wynieść 550 mln zł, choć kilka miesięcy temu sami przedstawiciele ISD mówili nawet o 700 mln zł. Stocznia Gdynia spodziewała się, że inwestor wyłoży około 500 mln zł. W Gdańsku ISD zapowiadał budowę pływającej platformy, na której miały być budowane statki. To koszt 400-500 mln zł. Jeśli kupi Gdynię, która ma nowoczesne doki, inwestycja nie będzie potrzebna. W gdańskiej spółce ISD miał też inwestować w konstrukcje stalowe i wieże wiatrowe, ale teraz jeszcze raz przeanalizuje, w którym zakładzie lepiej je budować.
Nieoficjalnie pojawiają się informacje, że jeśli ISD nie wejdzie do Gdyni, to wycofa się także z kupionego już Gdańska. Czy tak się stanie? Na to pytanie Konstanty Litwinow nie odpowiada wprost.
— Biznes musi się spinać — mówi jedynie.
Z dokami, bez pochylni
Dotychczas Komisja Europejska domagała się zamknięcia w Stoczni Gdańsk dwóch z trzech pochylni. W Gdyni natomiast miałby być zamknięty najmniejszy z trzech doków. Przejęcie obu firm przez ISD zmienia plan cięcia mocy. Obecnie w grę wchodzi zamknięcie wszystkich pochylni w Gdańsku i utrzymanie wszystkich doków w Gdyni.