Ghost jeszcze bardziej cool

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2020-09-14 22:00

Rolls-Royce długo przygotowywał się do premiery kolejnej generacji sedana ghost. Nie ma się co dziwić, bo to na nim opiera się dziś biznes firmy

Producent luksusowych samochodów nie narzekał ostatnio na brak zainteresowania, ale sam zadbał o to, żeby w tak niepewnym czasie mówiono i pisano o nim na całym świecie. Szacowna i stateczna marka jest na ostatniej prostej procesu przepoczwarzania. Pod koniec sierpnia zaprezentowała nową identyfikację wizualną, a teraz udoskonala model, który z założenia był powiewem świeżości. Rolls-Royce jest młody i żwawy jak nigdy wcześniej, a nowy ghost jest wisienką na torcie albo kropką nad i.

WYŻSZY BIEG:
WYŻSZY BIEG:
Nowy ghost ma przed sobą ważne zadanie, bo sprzedaż Rolls-Royce’a spadła w pierwszej połowie 2020 r. o 30 proc. Przedstawiciele firmy, która od 17 lat jest częścią grupy BMW, twierdzą jednak, że kupcy aut z najwyższej półki cenowej wrócili już do salonów po pandemii, a księgi zamówień znów się zapełniają.
ARC

— Pierwszy model ghost z Goodwood był odpowiedzią na potrzeby nowego pokolenia klientów, którzy należeli do innej grupy wiekowej i mieli inne wymagania. Chcieli mieć samochód marki Rolls-Royce, ale o nieco mniejszych gabarytach i mniej ostentacyjny. Sukces, jaki odniósł ten model, przekroczył nasze najśmielsze oczekiwania — mówi Torsten Müller-Ötvös, prezes Rolls-Royce Motor Cars.

Ghost zadebiutował w 2009 r. jako propozycja dla nowych klientów starej marki. Kusił dynamiczną sylwetką, był bardziej praktyczny od ociężałych limuzyn i celował bardziej w ludzi biznesu z nieco młodszego pokolenia niż w arystokrację. Auto miało nie krzyczeć na drodze: „Popatrzcie, jaki jestem poważny, pełen przepychu i stateczny”, lecz zapraszać do przygody z prędkością i luksusowym minimalizmem. Wybierali go więc nie tyle lordowie przesiadujący nieustannie w swoim zamku, co otwarci na świat, żądni przygód przedsiębiorcy. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo ciągu ostatnich dziesięciu lat ghost stał się najlepiej sprzedającym się modelem w 116-letniej historii marki.

Teraz debiutuje druga generacja i sprawia wrażenie, jakby na celownik wzięła jeszcze młodszą klientelę. Pobieżne spojrzenie może być mylące. Rolls-Royce nie może sobie pozwolić na rewolucje w projektowaniu, w końcu tradycja zobowiązuje. Producent twierdzi jednak, że jedynymi elementami zapożyczonymi z pierwszego ghosta są... figurka na masce i parasolka. Efektem ma być najbardziej zaawansowany technologicznie model marki, jaki kiedykolwiek powstał. Taki luksusowy gadżet na kółkach. Inżynierowie mieli trochę ułatwione zadanie, bo rolls-royce’y nie są produkowane masowo. Skorzystali z aluminiowej platformy wykorzystanej wcześniej w modelu phantom i SUV-ie cullinan. Architektura obejmuje strukturę wokół czterech stałych punktów rozmieszczonych w skrajnych krańcach podwozia.

Ruchoma aluminiowa przegroda podwozia, podłoga, poprzeczki i panele progowe zostały ulokowane w taki sposób, aby zapewniały właściwy komfort jazdy, niezależnie od tego, czy ktoś prowadzi samodzielnie, czy korzysta z usług szofera, a sam siedzi na tylnej kanapie. Dwa odlewane elementy mocowania amortyzatorów zostały przesunięte mocno do przodu, dzięki czemu silnik V12 o pojemności 6,75 litra i mocy 563 KM znajduje się za przednią osią. To sprawia, że rozkład masy wynosi 50:50.

Inne smaczki? Nadwozie zostało wykonane w 100 proc. z aluminium, napęd na obie osie wyposażony jest w układ czterech kół skrętnych, a do tego dochodzi system zawieszenia Planar, który upłynnia jazdę. Korzysta z systemu Flagbearer, który monitoruje drogę w celu zoptymalizowania zawieszenia i przygotowania go na zmiany nawierzchni. Żadna dziura nie obudzi już przysypiającego kierowcy. O komfort podróży dba również poprawiony system oczyszczania powietrza we wnętrzu, prosty — jak na Rolls-Royce’a — dizajn i maksymalne wyciszenie kabiny. Rolls-Royce twierdzi, że poświęcił temu szczególnie dużo uwagi. Ponoć demontował nawet kanały klimatyzacji, żeby właściwie je wypolerować i pozbyć się szumów. Cały projekt wyciszania nazwali sobie wewnętrznie „przepisem na spokój”.

Stylistyka samochodu miała emanować sterylnością, ascezą, czystością, oszczędnością formy i minimalizmem, ale jednocześnie być wyrazista i sportowa. Szaleństwem w tej koncepcji wydaje się więc umieszczenie pod osłoną chłodnicy 20 żarówek, choć Brytyjczycy zapewniają, że nie daje to niepotrzebnych odblaskowych efektów. Przód samochodu ma teraz rysy bardziej sportowe i ostrzejsze, mniej luksusowe i wystawne niż w pierwszej generacji, i to mimo tych 20 żarówek. Nowego ghosta łatwo więc pomylić ze starszą generacją, ale jednocześnie nie sposób nie odróżnić przy dokładniejszym spojrzeniu. I chyba o to chodziło.