Kilkusekundowy krach zachwiał w piątek indyjską giełdą. To najpoważniejsze tego typu wydarzenie od maja 2010 r., gdy w trakcie sesji na Wall Street tzw. flash crash spowodował największy w historii, blisko 1000-punktowy, spadek indeksu Dow Jones. W niespełna godzinę po otwarciu indeks Nifty nagle zanurkował o 15 proc., wymazując chwilowo 58 mld USD z rynkowej wartości notowanych spółek. Władze giełdy w Delhi zatrzymały handel na 15 minut. Przyczyną całego zamieszania okazało się 59 omyłkowo wprowadzonych zleceń.
— Zlecenia wprowadzone przez błąd maklera doprowadziły do zawarcia transakcji o wartości 126 mln USD — poinformował Divya Malik Lahiri, rzecznik giełdy w Delhi. Zdaniem uczestników rynku, szkód udałoby się uniknąć, gdyby poprawnie zadziałały zabezpieczenia w systemie informatycznym giełdy. Przejściowy krach nawiedził indyjski parkiet, po tym jak krajowe indeksy znalazły się najwyżej od 17 miesięcy. Od początku roku inwestorzy zagraniczni ulokowali w indyjskich akcjach 16 mld USD więcej, niż wycofali z rynku. To w dużej części zasługa reform wprowadzanych przez rząd Manmohana Singha.
100 O tyle dni cofnął się w momencie piątkowego załamania indeks Nifty, od wielu miesięcy pozostający w trendzie wzrostowym.