Glapiński znów zaskoczył rynek. "Trudno znaleźć ekonomiczne argumenty"

Marek Chądzyński
opublikowano: 2024-12-05 17:58

Ekonomiści są zaskoczeni jastrzębim zwrotem w retoryce prezesa NBP Adama Glapińskiego. Po jego wystąpieniu umocnił się złoty i wzrosły rentowności polskich obligacji.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • co powiedział prezes NBP Adam Glapiński o obniżkach stóp procentowych
  • jak rynek zareagował na wypowiedzi prezesa NBP
  • jakie znaczenie dla gospodarki może mieć jastrzębi kurs w polityce pieniężnej
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Prezes NBP Adam Glapiński rozwiał nadzieje na szybkie obniżki stóp procentowych. Na comiesięcznej konferencji prasowej stwierdził jasno, że w świetle decyzji rządu w sprawie zamrożenia cen energii – ale tylko do końca września przyszłego roku – termin początku debaty o obniżkach przesuwa się, choć wcześniej niektórzy członkowie Rady Polityki Pieniężnej mówili, że taka dyskusja mogłaby się rozpocząć już w marcu.

- Teraz jest mowa, że taka dyskusja może zacznie się od października przyszłego roku, ale to nie będzie dyskusja, która doprowadzi do obniżki stóp, bo będziemy mieli do czynienia prawdopodobnie z początkiem nowej fali wzrostu inflacji. To w ogóle nam się przesuwa na 2026 r. – powiedział Adam Glapiński.

Dla rynku zaostrzenie tonu szefa NBP to duże zaskoczenie. Większość ekspertów wcześniej obstawiała, że początek cyklu obniżek przypadnie już po I kwartale przyszłego roku.

Prezes zaskoczył zagranicę

Piotr Bielski, ekonomista Santander Banku Polska, zwraca uwagę, że póki co przybyło ekonomicznych argumentów za przyspieszeniem obniżek, a nie ich opóźnianiem. Tym bardziej jastrzębi zwrot w opiniach prezesa NBP i większości w Radzie Polityki Pieniężnej był dla większości analityków zupełnie niespodziewany.

- Przez ostatni miesiąc mieliśmy serię danych z gospodarki, które były rozczarowujące. A do tego mieliśmy wybory w USA, których wynik pogorszył perspektywy dla gospodarki europejskiej – zwraca uwagę ekonomista Santandera.

Dodaje, że po takiej serii informacji również inwestorzy zagraniczni w dużej części oczekiwali od polskiego banku centralnego mocniejszego zakomunikowania rozpoczęcia cyklu obniżek już w marcu.

- W ostatnich dniach zastanawiali się jedynie, czy będzie to redukcja o 25 pkt bazowych, czy więcej, już na jednym posiedzeniu. Zatem to, co zrobił prezes NBP, było całkowicie wbrew oczekiwaniom przynajmniej znacznej części inwestorów, którzy opierali swoje przewidywania właśnie na danych i ogólnej ocenie perspektyw gospodarczych – mówi Piotr Bielski.

Skąd ten zwrot?

Według ekonomisty Santandera trudno obecnie znaleźć argumenty ekonomiczne dla bardziej jastrzębiego kursu w polityce pieniężnej.

- Powoływanie się na decyzję rządu w sprawie cen energii jest według mnie całkowicie bezpodstawne. Od poprzedniego posiedzenia pojawiła się decyzja o zamrożeniu cen do września i jeśli cokolwiek ona spowodowała, to usunęła znaczną część niepewności związanej z cenami energii – zauważa ekspert.

Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, jest zdania, że to najnowsza prognoza NBP dotycząca kształtowania się inflacji po wrześniu tego roku „zasmuciła i zszokowała Radę Polityki Pieniężnej, która uznała, że obniżek stóp procentowych w najbliższym czasie nie można wprowadzić".

- Jest to oczywiście scenariusz obarczony dużą niepewnością, ponieważ nie wiadomo, czy rząd nie przedstawi jeszcze czegoś w kwestii cen energii. Była przecież mowa o tym, że jeśli nastąpi odmrożenie cen, to będzie to przeprowadzone tak, aby Polacy nie odczuli tego zbyt mocno w portfelach. Być może do tego czasu ceny rynkowe będą takie, że nawet odmrożenie nie wywoła tak dużego wzrostu inflacji, jak pokazuje to dziś prognoza. Tym bardziej, że rząd deklaruje dalsze mrożenie cen, gdyby sytuacja rynkowa była niekorzystna – mówi Monika Kurtek.

Ekspertka ma nadzieję, że scenariusz nakreślony przez prezesa NBP będzie się jeszcze zmieniał, choćby dlatego, że dane z gospodarki są słabe

- Jeśli stopy procentowe będą utrzymywane na podwyższonym poziomie przez dłuższy czas, będzie to hamująco wpływać na gospodarkę. Dodatkowo niepewność budzi postawa prezydenta Donalda Trumpa. Bilans ryzyk przechyla się na negatywną stronę i dotyczy to Chin, Europy, a przez to i nas – mówi główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Rynek już reaguje

Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że po zaskakujących wypowiedziach prezesa Glapińskiego umocnił się złoty i wzrosły rentowności obligacji. A to nie najlepiej wróży i szansom na szybkie gospodarcze odbicie, i rządowym planom ekspansji fiskalnej w przyszłym roku.

- Jeśli obniżki stóp procentowych miałyby nastąpić z dużym opóźnieniem, czyli pod koniec roku, albo nawet przesunąć się na 2026 r., to jest to zła informacja dla resortu finansów. Potrzeby pożyczkowe na przyszły rok są rekordowe, jeszcze większe niż w tym roku. Oznacza to wyższe koszty emisji długu dla naszego kraju w przyszłym roku. Dłużej utrzymywane wyższe stopy procentowe oznaczają też wyższe koszty dla kredytobiorców. Wcześniejsze obniżki mogłyby pozytywnie wpływać na konsumpcję, uwalniając środki gospodarstw domowych, obciążonych kredytem – mówi Monika Kurtek.

W podobnym tonie wypowiada się Piotr Bielski.

- Zbyt duże umocnienie złotego może jeszcze bardziej podkopać szanse na wzrost i ożywienie naszej gospodarki. Utrzymywanie podwyższonych stóp procentowych nie ułatwi też Ministerstwu Finansów realizacji budżetu. Nie jest to wyciągnięcie pomocnej dłoni do rządu w realizacji polityki fiskalnej – mówi ekonomista Santandera.