Gra o miliardy

Adam Sofuł
opublikowano: 2008-10-16 00:00

W chwili, gdy prezydent i premier walczyli w Brukseli o krzesło, w Sejmie trwała nie mniej zajadła i nie mniej jałowa walka — o emerytury pomostowe. Chociaż debata była długa i burzliwa, trudno było się oprzeć wrażeniu, że posłowie uczestniczą w teatrze — role zostały rozpisane już wcześniej, a parlamentarzyści z większym lub mniejszym zaangażowaniem wygłaszali jedynie wyuczone kwestie. Rządowy projekt przewiduje, że prawo do wcześniejszych emerytur zachowa ćwierć miliona pracowników. Opozycja uważa, że uprzywilejowanych powinno być znacznie więcej. Skąd wziąć pieniądze na finansowanie wcześniejszych emerytur, posłowie już milczą, nawołując za to rząd do kompromisu. Przypomnijmy zatem, że i tak podwojono listę uprawnionych do tych emerytur w stosunku do wcześniejszych założeń.

Opozycja zarzuca rządowi, że projekt przygotowywano w pośpiechu, i jest to najbardziej absurdalny zarzut, jaki opozycja może postawić. Z końcem roku upływa bowiem dziesięcioletni okres przejściowy obowiązywania dzisiejszych uregulowań. O tym, że upływa, było wiadomo dziesięć lat temu. I była dekada na rozwiązanie tego problemu. Żaden z rządów, ani AWS, ani SLD, ani PiS, nie zdecydował się na jego rozwiązanie, odsuwając jedynie go w czasie. Dziś jedyną propozycją opozycji jest odsunięcie problemu jeszcze o rok albo nawet — jak chce SLD — dłużej. Wiara, że uda się osiągnąć w ciągu roku kompromis w sprawie, która dzieliła rząd i związki zawodowe przez dekadę, wydaje się naiwna. Poza tym gdy przedłużymy stosowanie obecnych rozwiązań o rok, dlaczego za rok znowu nie przedłużyć ich obowiązywania?

Rząd prowadzi z góry przegraną batalię. Prezydent już zapowiedział, że zrobi wszystko, by nowa ustawa nie weszła w życie (co oznacza weto) i proponuje przedłużenie obecnych uregulowań o rok (koszt dla budżetu, według niektórych szacunków, 4 mld zł). Stanowisko PiS i SLD wskazuje, że odrzucenie prezydenckiego weta będzie niemożliwe. Wówczas zwycięży wariant prezydencki i przez rok będą obowiązywać stare przepisy (w innym przypadku prawa od wcześniejszych emerytur straciliby wszyscy dziś uprawnieni), a za rok sytuacja może się powtórzyć.

Opozycji nie można się wprawdzie dziwić, że nie chce brać na swoje barki niepopularnych decyzji. To zadanie rządu. I może nawet opozycja w tej grze uzyska oszałamiający sukces — uda się odsunąć wprowadzenie nowego prawa nie tylko o rok, ale też dłużej. Ale kiedyś dzisiejsza opozycja, już jako formacja rządząca, stanie oko w oko z tym problemem. Tyle że znacznie większym. Być może nawet będzie to już kłopot przerastający możliwości rządu. Problemy można zamiatać pod dywan całymi latami. Polityka może wygrywać z gospodarką wiele bitew. Ale przychodzi czas, kiedy gospodarka bierze odwet na politykach i na wszystkich tych, którzy odkładają rozwiązanie problemów na później. I jest to z reguły srogi odwet. Bankierzy inwestycyjni już coś o tym wiedzą.

Adam Sofuł