Grecki łącznik MFW wylądował u prokuratora za sprzeniewierzenie się interesom państwa

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2011-11-29 00:00

Reformator gospodarczej statystyki Grecji został oskarżony o przestępstwo finansowe — grozi mu dożywocie.

W Grecji wybuchł kolejny skandal wokół rządowej statystyki gospodarczej. Człowiek z zewnątrz, który miał posprzątać bałagan i stworzyć nowy, przejrzysty i wiarygodny urząd statystyczny, został oskarżony przez prokuraturę o „przestępstwo finansowe” i „sprzeniewierzenie się interesowi greckiego państwa”. Grozi mu nawet kara dożywocia — poinformował „Financial Times”.

— Jestem oskarżony o to, że nie fałszowałem ksiąg — twierdzi Andreas Georgiou.

Rok temu, w ramach umowy między Grecją, Komisją Europejską a Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW), zdecydowano, że w greckiej statystyce potrzebna jest rewolucja. Jednym z warunków udzielenia Helladzie pomocy finansowej była gruntowna reforma urzędu statystycznego. Tak też się stało — powstał odnowiony Elstat, na którego czele w 2010 r. stanął Andreas Georgiou, od 20 lat pracujący w MFW.

— Próbowaliśmy być porządną, nudną instytucją, która po prostu dobrze wykonuje swoją pracę. Niestety, w Grecji statystyka to sport walki — mówi Andreas Georgiou.

Oskarżenie dotyczy greckiego deficytu finansów publicznych za 2009 r. Elstat pod nowymi rządami zrewidował ten wskaźnik w górę — z 13,4 do 15,8 proc., czyli najwyższego poziomu w UE. Eurostat zaakceptował tę rewizję. Według prokuratury, korekta była jednak nieuzasadniona i sugerowała, że finanse Grecji są w gorszym stanie niż w rzeczywistości.

„Przesadne podwyższenie deficytu miało sprawić, że będzie on wyższy niż ten w Irlandii, przez co Grecja będzie zmuszona przyjąć bolesny program oszczędnościowy” — napisał w opinii dla prokuratury prof. Zoe Georganta, były statystyk Elstatu, zwolniony niedawno przez ministra finansów razem z członkami starego zarządu (zasiadającymi w nim jeszcze przed objęciem kierownictwa przez Andreasa Georgiou).

Grecja znana jest z dużej zależności narodowej statystyki od wpływów rządowych. Rewizja danych przeprowadzona przez Eurostat pokazała, że gdyby nie fałszowanie statystyk za 2001 r. (dzięki skomplikowanym operacjom z Goldman Sachs), Grecja nie byłaby w stanie wejść do strefy euro.

Cichy powrót drachmy

Firma ICAP, brytyjski broker m.in. rynku foreksowego, wprowadza do swojego systemu informatycznego drachmę, dawną grecką walutę. Na zasadzie wewnętrznych testów uruchamia dwie pary walutowe — umożliwia wymianę drachmy na dolary i euro. Wykorzystuje do tego szablony sprzed przejścia z drachmy na euro. Broker przygotowuje się w ten sposób na ewentualne niekontrolowane bankructwo Grecji i opuszczenie przez nią strefy euro. Chce od razu udostępnić klientom grę na kursie greckiej waluty.

To już kolejna firma, która dmucha na zimne i przygotowuje się na powrót drachmy. Wcześniej głośno było m.in. o tym, że niemieckie biuro turystyczne TUI wystąpiło do greckich hoteli z żądaniem dodania aneksów do umów, które zabezpieczałyby biuro na wypadek wyjścia Grecji ze strefy euro i zamiany euro na (skazaną na utratę wartości) drachmę.