Niebawem minie termin opłacenia składek na koszty nadzoru nad rynkiem kapitałowym. W różnych proporcjach ponoszą je podmioty, dzięki którym na giełdzie odbywa się handel, a więc fundusze inwestycyjne, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW), Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych (KDPW), domy maklerskie i same spółki notowane na giełdzie.

W 2019 r. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) wystawiła im łączny rachunek na 55,1 mln zł. W 2020 r. zażądała 136,2 mln zł. Wzrost wynika głównie z tego, że koszty planowane na 2019 r. KNF przekroczyła o 72,5 proc. Planując składkę na 2020 r., powiększyła jeszcze rzeczywiste wydatki za ubiegły rok o 5,7 proc. Jako że uczestnicy rynku mają zapłacić nie tylko tegoroczną składkę, ale też pokryć „niedobór” z ubiegłego roku, łącznie mają przekazać KNF o 147,3 proc. więcej niż rok temu.
— Wywołało to bardzo duże zdziwienie. Wszyscy się zastanawiają, czy to nie jest jakaś literówka lub pomyłka drukarska, bo to jest rzeczywiście szokujący wzrost — mówi przedstawiciel jednego z TFI.
— Gdyby ktoś prowadzący normalny biznes podwoił koszty w ciągu roku, to wypadłby z rynku. Tyle że opłata na rzecz regulatora jest jak podatek, który KNF sobie po prostu bierze. Ale to jest nie fair. Koszty nadzoru są jednym ze składnikówlicencjonowanej działalności. I to dość kluczowym. Jak można prowadzić biznes, gdy w połowie roku otrzymuje się taką podwyżkę? — zżyma się reprezentant jednego z domów maklerskich.
Ogólny poziom wzrostu opłat nadzorczych może przy tym nie odzwierciedlać sytuacji konkretnych płatników. Skupiające spółki notowane na giełdzie Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (SEG) wyliczyło na przykład, że podwyżki nie dotkną spółek najmniejszych, jak i tych, które już teraz płaciły stawki maksymalne. Niektóre z podmiotów nadzorowanych mogą się jednak spodziewać podwyżki o 780 proc.!
Pikanterii sprawie dodaje kwestia terminów. KNF ogłasza stawki nadzoru do poniesienia przez uczestników rynku pod koniec sierpnia. Opłaca się je do końca września (możliwe, że w tym roku ze względu na COVID-19 termin zostanie przesunięty na listopad). Wychodzi więc na to, że KNF przekroczyła zaplanowane przez siebie na 2019 r. koszty nadzoru nad rynkiem kapitałowym o ponad 70 proc. w zaledwie cztery miesiące od ich przedstawienia.
Gdybyście nie broili…
Jacek Barszczewski, rzecznik KNF, tłumaczy, że plan finansowy na każdy rok ustalany jest na podstawie wydatków z roku poprzedniego.
— Struktura wydatków w roku 2018 różniła się od struktury kosztów w roku 2019, a co za tym idzie kwota kosztów wykonanych przypadająca m.in. na rynek kapitałowy i jego poszczególne grupy różniła się od kwoty planowanych kosztów — zaznacza Jacek Barszczewski.
Z jego wyjaśnień wynika też, że na wzrost składek mogło też wpłynąć przekształcenie formy prawnej nadzoru. Od 1 stycznia 2019 r. istnieje Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) jako państwowa osoba prawna, której KNF jest organem. Wcześniej UKNF istniał faktycznie, ale formalnie działała tylko KNF. To powodowało, że w strukturze wydatków nie było odpisów na należności czy amortyzacji. Nade wszystko na wzrost kosztów nadzoru miały jednak wpłynąć nieprawidłowości zaobserwowane w ostatnich latach. Tylko w 2019 r. KNF prowadziła 99 postępowań wobec uczestników rynku kapitałowego, a w 43 przypadkach wysłała do prokuratur zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Konieczność podejmowania przez KNF coraz częstszych działań nadzorczych i interwencji, w szczególności w latach 2019-20, spowodowała zaś podjęcie zdecydowanych kroków w kierunku wzmocnienia nadzoru.
— Wiązało się to z niezbędnym wzrostem zatrudnienia, inwestycjami w oprogramowanie oraz wyposażenie informatyczne w pionie odpowiedzialnym za nadzór nad rynkiem kapitałowym, a co za tym idzie ze wzrostem ponoszonych kosztów nadzoru, a w dalszej kolejności również ze wzrostem ponoszonych przez sektor opłat — wyjaśnia Jacek Barszczewski.
Podkreśla przy tym, że opłaty za nadzór przez wiele lat nie były adekwatne do realnie ponoszonych kosztów.
— Biorąc pod uwagę znaczne zwiększenie obowiązków i zadań nadzorczych, opłaty za nadzór musiały ulec zmianie w celu ich urealnienia i adekwatnego dostosowania do kosztów ponoszonych z tytułu nadzoru. Urealnienie kosztów nadzoru ponoszonych przez podmioty rynku kapitałowego, w szczególności TFI, jest konieczne chociażby dla zapewnienia proporcjonalności między udziałem tego sektora w ogólnych kosztach działania UKNF a znacznymi środkami i nakładem pracy, jakie są niezbędne dla skutecznego sprawowania nadzoru nad tym sektorem, w szczególności wobec istotnej skali obserwowanych na nim nieprawidłowości — tłumaczy Jacek Barszczewski.
Rzecznik KNF dodaje, że dalsze utrzymywanie zaniżonego poziomu kosztów ponoszonych przez jeden z sektorów prowadziłoby de facto do finansowania nadzoru nad nim przez inne sektory rynku finansowego.
Każdemu po równo
Wydaje się jednak, że argumentacja urzędu nie trafia do uczestników rynku.
— To wygląda tak, jakby KNF uznaniowo ustaliła sobie jakiś budżet, a gdy okazało się, że jest on wyższy od składek na pokrycie kosztów nadzoru, to po prostu tak podwyższyła stawki, by wszystko się zbilansowało. Nie przedstawiła bowiem żadnego uzasadnienia wzrostu kosztów w poszczególnych grupach — mówi reprezentant jednej z instytucji finansowych.
Ogłoszone przez KNF koszty nadzoru niewątpliwie kolidują z wersją Jacka Barszczewskiego o tym, że każdy z sektorów rynku powinien ponosić koszty swojego nadzoru, a nie być subsydiowany przez inne segmenty rynku. W każdej z pięciu grup podmiotów składających się na nadzór and rynkiem kapitałowym (GPW, KDPW, TFI, spółki i domy maklerskie) koszty planowane na 2019 r. zostały przekroczone o 72,5 proc., a zaplanowane na 2020 r. są o 5,7 proc. wyższe od rzeczywiście poniesionych rok wcześniej. W efekcie każda z grup ma łącznie zapłacić w 2020 r. 147,3 proc. więcej. Jak to wygląda w liczbach bezwzględnych? TFI, które zapłaciły w 2019 r. 23,1 mln zł, mają niebawem zapłacić 57,1 mln zł.
— Prowadzimy obecnie z KNF dialog w celu wyjaśnienia opublikowanych niedawno informacji dotyczących kosztów nadzoru i w konsekwencji opłat, jakie z tego tytułu ma ponieść rynek. Kluczowe znaczenie w tej dyskusji ma odpowiedź na pytanie, na ile koszty poniesionew 2019 r. mają charakter jednorazowy i czy nie należy tym samym zweryfikować planów na 2020 r. Wydaje się, że z uwagi na szereg zakończonych w ubiegłym roku projektów prowadzonych przez nadzorcę, jak też ograniczone przez pandemię działania prowadzone w roku obecnym, niezbędne jest zweryfikowanie wszystkich opublikowanych wyliczeń — zaznacza Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Drugim pod względem znaczenia płatnikiem są spółki giełdowe. Ich łączne obciążenie wzrosło z 11,3 do 28,1 mln zł.
— W ciągu ostatnich pięciu lat budżet nadzorcy wzrósł o 80 proc., czego w żaden sposób nie da się powiązać ze stanem rynku — przykładowo liczba notowanych spółek spadła w tym czasie o 10 proc. — zwraca uwagę Mirosław Kachniewski, prezes SEG.
Jego zdaniem szczególnie zadziwiający jest wzrost tegoroczny, bo mocno kontrastuje z wynikającą z pandemii kondycją finansową emitentów, stanem rynku i całej gospodarki.
— W tej sytuacji konieczne wydaje się poddanie tego obszaru kontroli zewnętrznej — np. parlamentu, jak to było w latach wcześniejszych, gdyż brak nadzoru nad budżetem nadzorcy może prowadzić do dalszego oderwania od realiów rynkowych. Koszt funkcjonowania nadzoru jest w ostatecznym rozrachunku ponoszony przez inwestorów, dlatego powinien być poddawany głębokiej analizie, najlepiej z udziałem przedstawicieli inwestorów, którzy przecież są suwerenem nadzorcy — proponuje Mirosław Kachniewski.
Opłata, jaką ma uiścić KDPW, wzrosła z 8,2 mln zł w 2019 r. do 20,4 mln zł w 2020 r. Niewiele mniej przypada na GPW. Zamiast 7,9 mln zł zapłaconych rok temu, teraz ma uiścić 19,6 mln zł. A i tak jest to stawka ustalona dla GPW wyłącznie jako operatora rynku. Jako spółka notowana na giełdzie GPW musi do tego jeszcze trochę dorzucić. GPW ani KDPW nie chciały komentować sprawy. Najmniejszym płatnikiem są domy maklerskie. Zamiast 4,4 mln zł w 2019 r. mają w 2020 r. zapłacić niemal równe 11 mln zł. 13 proc. tej kwoty przypada przy tym na X-Trade Brokers DM (XTB).
— Nasze wydatki wzrosną o 131 proc. Zamiast 600 tys. z musimy teraz zapłacić około 1,4 mln zł — informuje Paweł Szejko, członek zarządu XTB.
Zaznacza przy tym, że z samych wskaźników opublikowanych przez KNF wynika, że opłaty dla XTB wzrosły o blisko 200 proc. To, że faktycznie podwyżka nie jest tak duża, jest konsekwencją tego, że XTB w grupie domów maklerskich jest tak dużym płatnikiem, że osiąga maksymalną możliwą do pobrania kwotę i więcej płacić już nie musi (podobnie jak GPW musi jednak trochę dorzucić jako spółka giełdowa). Z wyliczeń Izby Domów Maklerskich (IDM) wynika, że faktyczny wzrost opłaty na rzecz nadzoru wynosi w tej branży 220- -250 proc.
„Izba Domów Maklerskich nie zna uzasadnienia dla tak znaczącej podwyżki opłat. Środowisko jest jednak zaniepokojone poziomem opłat, ponieważ domy maklerskie nie budżetowały takiego wzrostu kosztów w budżetach na rok 2020, zwłaszcza w sytuacji, kiedy opłaty za rok 2019 były niższe niż za rok 2018. Środowisko ma nadzieję na dialog w tym temacie z Ministerstwem Finansów” — głosi stanowisko IDM.
Dotacja na „start”
Z naszych informacji wynika, że spotkanie uczestników rynku z wiceministrem finansów Piotrem Nowakiem oraz przedstawicielami KNF jest zaplanowane na przyszły tydzień. Stanowisko Ministerstwa Finansów może być zaś dla sprawy kluczowe.
— Koszty nadzoru nad rynkiem kapitałowym wzrosły też dlatego, że była specjalna dotacja na uruchomienie KNF jako państwowej osoby prawnej z dniem 1 stycznia 2019 r. Ustawa postgetbackowa, która zmieniła KNF w państwową osobę prawną, jednocześnie dorzuciła KNF 75 mln zł z budżetu państwa. Założenie było takie, że później KNF ściągnie sobie te pieniądze z rynku i zwróci do budżetu. I właśnie to robią. Powstaje jednak pytanie, po co przekazywano 75 mln zł na uruchomienie KNF jako państwowej osoby prawnej, skoro w innej formule KNF już istniała? Nic nie trzeba było tworzyć — mówi osoba znająca sytuację.
— Wpływ na wysokość opłat miał również koszt związany ze zwrotem dotacji udzielonej UKNF z budżetu państwa, dokonany na mocy ustawy o wzmocnieniu nadzoru — potwierdza Jacek Barszczewski.