Hutnicy grożą protestami na granicy z Ukrainą

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2025-07-21 20:00

Firmy liczą na rządową ochronę przed napływem zagranicznej stali. Cognor alarmuje, że jeśli wschodni import będzie rósł, polskie zakłady zaczną wygaszać produkcję. Dystrybutorzy natomiast przestrzegają przed dołowaniem cen przez importerów, niekorzystnym dla całej gospodarki. Chcą sprawiedliwie podzielić ukraińską stal między kraje UE.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile wyrobów stalowych przyjechało do Polski z Ukrainy
  • jakie są prognozy importowe na ten rok
  • dlaczego w hutnictwie są złe nastroje mimo wzrostu produkcji w ubiegłym i bieżącym roku
  • jak import wpływa na ceny
  • jaki wpływ na rynek stali mogą mieć amerykańskie cła
  • z kim jeszcze i dlaczego przegrywają polskie huty
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

1,85 mln ton – tyle wyniosła produkcja stali surowej w Polsce w I kwartale 2025 r. To o 3,5 proc. więcej niż w tym samym okresie 2024 r. W ubiegłym roku huty także notowały lekkie odbicie produkcji - z 6,4 do 7,1 mln ton. Mimo to zarówno menedżerowie, jak i związkowcy z branży kolejne miesiące widzą w czarnych barwach.

Stalowa lawina

Minorowe nastroje podsyca rosnący import wyrobów stalowych zza wschodniej granicy.

- Z rynkowych sygnałów wynika, że tylko w sierpniu do Polski może trafić 30-40 tys. ton prętów dla budownictwa z Ukrainy. Jeśli napływ tych produktów będzie tak duży, polskie zakłady będą musiały ograniczać albo nawet wygaszać produkcję – przestrzega Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.

Do tej pory na polski rynek z Ukrainy były przywożone głównie tzw. wyroby płaskie z blachy gorącowalcowanej. Według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH) w 2023 r. ich import sięgnął 233 tys. ton, a w 2024 r. wzrósł o 45 proc. Tegoroczne prognozy mówią o przywozie do Polski około 400 tys. wyrobów płaskich.

Jeszcze wyższa dynamika, choć z niższej bazy, jest w segmencie przewozu do Polski z Ukrainy prętów zbrojeniowych używanych w budownictwie. W 2023 r. import wyniósł 23 tys. ton, a w 2024 r. zwiększył się do 56,5 tys. ton. W tym roku także dynamicznie rośnie. W I kwartale do Polski trafiło 33,5 tys. ton prętów z Ukrainy, a prognozy wskazują, że w sumie może przyjechać 120-140 tys. ton tych wyrobów.

Mirosław Motyka, prezes HIPH, informuje, że z powodu drastycznego pogorszenia sytuacji w branży stalowej przedstawiciele organizacji - wraz ze związkami zawodowymi i prezesami hut - wysłali apel do premiera Donalda Tuska. Proszą o pilne spotkanie w celu opracowania rozwiązań zapewniających ochronę polskiego rynku przed napływem stali z Ukrainy.

- Czekamy na rekonstrukcję rządu. Mamy nadzieję, że po niej dojdzie do spotkania i uzgodnienia planu działań zmierzających do ochrony rynku – mówi Adam Wdowiak, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników ArcelorMittal Dąbrowa Górnicza, będący także członkiem rady nadzorczej tego koncernu i Stalprofilu.

Informuje, że pracownicy hut przygotowują się do protestów na granicy, jeśli nie uda się uzgodnić z rządem rozwiązań chroniących huty i miejsca pracy. Na razie przedstawiciele rządu nie odpowiedzieli na pytania PB dotyczące hutniczego apelu.

Równomierny podział

Kilka lat temu na granicy z Ukrainą protestowali rolnicy, domagając się ochrony rynku przed importem ukraińskiego zboża. Skończyło się wówczas na ograniczeniu takich transportów wyłącznie do tranzytu.

W przypadku wyrobów stalowych Przemysław Sztuczkowski zaproponował natomiast wprowadzenie kontyngentów na dostawy do poszczególnych państw Unii Europejskiej. O równomiernym rozłożeniu importu z Ukrainy, by nie trafiał głównie do Polski, mówią także dystrybutorzy.

- Obserwujemy rosnący import stali z Ukrainy z dużą uwagą. Rozumiemy zaniepokojenie producentów. Z punktu widzenia dystrybutorów stali w Polsce kluczowe jest, aby rynek pozostał otwarty, ale na zasadach zdrowej konkurencji. To trudna sytuacja, w której trzeba brać pod uwagę zarówno chęć wsparcia odbudowującego się państwa ukraińskiego, jak też interes krajowych producentów i naturalną potrzebę konsumentów do nabywania towarów w atrakcyjnej cenie. Ważne jest jednak, aby cała Europa solidarnie wzięła na siebie odpowiedzialność za pomoc ukraińskiej gospodarce. Polska nie może być wyłącznym kierunkiem zbytu dla jakiegokolwiek towaru z Ukrainy, przede wszystkim powinna być kanałem dostaw na inne rynki – uważa Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.

Dlaczego rosnący import nie cieszy dystrybutorów?

- Stanowi konkurencję cenową dla krajowych producentów. Dla konsumentów niższe ceny mogą być korzystne, ale w dłuższym okresie utrzymywanie cen na bardzo niskim poziomie, jakiego nie są w stanie osiągnąć rodzimi producenci, nie jest korzystne dla gospodarki kraju i w konsekwencji uderza we wszystkich. Na polskim rynku stalowym ceny nie rosną już prawie od trzech lat. Dlatego wcale nie cieszy nas przywóz wyrobów stalowych ani z Ukrainy, ani z innych państw – twierdzi Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu.

Ten problem dobrze ilustrują dane HIPH, według których w I kwartale eksport wyrobów stalowych ilościowo spadł o 3 proc., a import o 5 proc. Pod względem wartości natomiast eksport zmniejszył się o 11 proc., a import aż o 15 proc. To ilustruje jego wpływ na ceny i rentowność sprzedaży stali w Polsce.

Drogi prąd

Krajowym firmom trudno konkurować z zagranicznymi m.in. dlatego, że nasze ceny energii należą do najwyższych w Europie. Według Eurostatu w drugim półroczu 2024 koszty energii dla przemysłu w Polsce były wyższe niż we Francji (o 149 proc.), w Hiszpanii (o 91 proc.), we Włoszech (o 38 proc.) i w Niemczech (o 34 proc.). Po I kwartale 2025 r. przywóz wyrobów hutniczych z Niemiec zwiększył się o 12 proc., osiągając 884 tys. ton. Nasze dostawy do Niemiec spadły natomiast o 12 proc. – do 250 tys. ton. O 4 proc. zwiększyliśmy dostawy do Czech, ale dynamika dostaw od południowych sąsiadów wzrosła o 21 proc. Najwyższy wskaźnik wzrostu przywozu wyrobów hutniczych do Polski wystąpił w przypadku wyrobów z Rumunii – sięgnął 223 proc.

Branżowi specjaliści obawiają się, że w wyniku polityki handlowej Stanów Zjednoczonych nastąpi ograniczenie eksportu z Unii Europejskiej i innych kontynentów do USA. W efekcie w Europie zostanie więcej stali, a dodatkowo tutejsi producenci będą mierzyć się z dużym importem z Azji. To zaś pogłębi problem spadku cen i rentowności - i w Polsce, i w innych krajach UE.