Huty: produkcja wróciła do poziomu z lat 50. ubiegłego wieku

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2024-01-24 20:00

6,75 mln ton – na tyle jest szacowana ubiegłoroczna produkcja stali w Polsce. Eksperci i przedsiębiorcy uważają, że gorzej już być nie może.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • o ile spadła produkcja stali i na jakim poziomie była w ubiegłych latach
  • dlaczego krajowe firmy kupują stal za granicą
  • ile potencjału wykorzystują polscy producenci
  • w jakich branżach widzą perspektywy wzrostu zapotrzebowania na stal
  • jakiego wsparcia oczekują od państwa
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kryzys w branży stalowej trwa siódmy kwartał z rzędu - twierdzi Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH).

- Jest znacznie głębszy i bardziej dotkliwy niż na przełomie lat 2008-09. Produkcja w Polsce spadła w ubiegłym roku o 15 proc. To znacznie wyższy wskaźnik niż w Unii Europejskiej, gdzie spadek sięga 8 proc. – wylicza Mirosław Motyka.

Z danych HIPH wynika, że na koniec listopada 2023 r. huty wyprodukowały 5,9 mln ton stali, a wstępne dane na koniec roku pokazują produkcję na poziomie 6,75 mln ton. W 2022 r. było to 7,41 mln ton, a w latach 2017-18 ponad 10 mln ton rocznie.

Cofnęliśmy się do lat powojennych

Mirosław Motyka podkreśla, że ubiegłoroczny wynik był najgorszy od wejścia Polski do Unii Europejskiej. Stefan Dzienniak, szef rady HIPH, oraz Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu, twierdzą nawet, że obecny poziom produkcji stali w Polsce jest podobny do notowanego w latach 50. ubiegłego wieku, kiedy hutnictwo i gospodarka przechodziły powojenną odbudowę. Obecnie Polska i inne kraje, w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę, przygotowują program zbrojeń. Tym dziwniejszy i niepokojący jest spadek produkcji stali.

Bieżąca sytuacja martwi branżowych ekspertów, menedżerów i pracowników. HIPH wraz ze związkami zawodowymi ArcelorMittal Poland wystosowały więc do premiera Donalda Tuska apel o wsparcie. Proponują powołanie zespołu międzyresortowego, który zdiagnozuje problemy i opracuje rozwiązania.

Huty liczą na kolej, martwią się o mieszkaniówkę i motoryzację

Przedstawiciele rządu prognozują, że dzięki planowanym inwestycjom publicznym wzrośnie zapotrzebowanie na stal, dzięki czemu sytuacja w branży powinna się poprawić. Przemysław Koperski, wiceminister infrastruktury, przypomina, że rząd wystąpił już o pierwsze płatności z Krajowego Planu Odbudowy, i podkreśla, że projekty infrastrukturalne w branżach: kolejowej, drogowej, energetycznej i morskiej powinny ożywić hutniczą produkcję.

Branżowi eksperci uważają, że gorzej już być nie może, spodziewają się więc poprawy w drugim półroczu. Duże nadzieje huty wiążą np. z rozwijaną w Polsce produkcją pociągów, maszyn itp.

- Cieszymy się z udanej restrukturyzacji Pesy, która niedawno zdobyła np. bardzo duży kontrakt na budowę pojazdów dla Rumunii. Mamy nadzieję, że zgodnie z zapowiedzą zwiększy zdolności produkcyjne, a polskie huty będą uczestniczyć w dostawach materiałów – mówi Mirosław Motyka.

Równocześnie jednak zwraca uwagę na ubiegłoroczny spadek wskaźnika wydanych pozwoleń na budowę mieszkań (o 19 proc.) i rozpoczętych budów (o 28 proc.). To zły zwiastun dla hutnictwa. Negatywnie nastroje w branży wywołała także zapowiedź zamknięcia fabryki produkującej silniki spalinowe w Bielsku-Białej.

Mirosław Motyka zwraca również uwagę, że spada nie tylko produkcja polskiej stali, ale także jej udział w krajowym zużyciu. Większość wytworzonych u nas wyrobów stalowych trafia za granicę, a na nasz rynek są przywożone produkty z innych państw Unii Europejskiej. Przez 11 miesięcy ubiegłego roku zużycie stali w Polsce wyniosło 10,9 mln ton (o 11 proc. mniej r/r). Najwięcej wyrobów stalowych kupujemy w Niemczech, a wśród dostawców spoza Unii największym jest Ukraina. Dynamicznie rośnie napływ produktów stalowych z Chin (po trzech kwartałach 2023 r. wzrósł o 69 proc.) oraz Finlandii (15 proc.), Belgii (13 proc.), Francji (10 proc) i Włoch (3 proc.).

- Musimy znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu w Polsce klienci kupują mniej wyrobów krajowych niż zagranicznych – mówi Stefan Dzienniak.

Branżowi eksperci zwracają uwagę np. na wysokie koszty energii produkowanej głównie z węgla. Podkreślają, że bez dekarbonizacji energetyki nie ma szans na produkowanie zielonej stali, a tym samym - na konkurowanie z zagranicznymi podmiotami. Znaczenie śladu węglowego w produkcji ilustruje przykład planowanej inwestycji Orlenu w farmy wiatrowe na Bałtyku. Niezbędna do nich stal będzie produkowana w Belgii i przetwarzana w Hiszpanii. Eksperci z branży hutniczej podkreślają, że blachy do budowy wież wiatrowych w Polsce jest w stanie wyprodukować huta w Częstochowie, należąca do grupy Liberty. Ostatnio jednak często wstrzymuje produkcję.

Henryk Orczykowski twierdzi, że firmy niekiedy kupują wyroby stalowe za granicą, bo są tańsze niż w Polsce. Podaje przykład Izostalu, należącego do grupy Stalprofil, który ostatnio częściej zaopatrywał się np. u dostawców niemieckich.

- Musimy kupować tańsze wyroby za granicą, by nasze oferty w przetargach w Polsce były konkurencyjne – mówi Henryk Orczykowski.

Stefan Dzienniak za konieczne uważa wsparcie krajowych producentów, by mogli sprawnie funkcjonować. Podaje przykład Koreańczyków, którzy niedawno ogłosili plan uruchomienia produkcji rur w strefie ekonomicznej w Legnicy, a zakład z grupy ArcelorMittal, wytwarzający podobny asortyment w Krakowie, jest zamykany.

- Dlaczego nie ma popytu na wyroby z Krakowa, a będzie zapotrzebowanie na wyroby z Legnicy – zastanawia się Stefan Dzienniak.

Jego zdaniem zamiast wspierać nową linię w strefie ekonomicznej, lepiej byłoby pomóc utrzymać produkcję w Krakowie.

Henryk Orczykowski zwraca uwagę, że producenci stali już otrzymują różnego rodzaju wsparcie państwa (np. rekompensaty na zakup uprawnień do emisji CO2). Uważa, że podmioty, które otrzymują pomoc, powinny być zobowiązane do reinwestowania zysków w rozwój działalności w Polsce, zamiast przeznaczać je na dywidendę.