Linie lotnicze ucierpią znacznie bardziej w związku z rozprzestrzenianiem się wirusowego zapalenia pluc (SARS) niż w wyniku wojny w Iraku, uważa Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Lotniczego (IATA).
- SARS będzie miał prawdopodobnie znacznie większy wpływ na pogorszenie kondycji linii lotniczych niż wojna w Iraku – powiedział Lasantha Subasinghe, dyrektor IATA w Azji Południowo-Wschodniej na konferencji w Tokio.
IATA prognozowała przed wybuchem wojny w Iraku, że spowoduje ona wzrost łącznej straty linii lotniczych o 10 mld USD. Okazuje się, że większym zagrożeniem może być dla branży choroba, która zbiera śmiertelne żniwo w krajach Azji Południowo-Wschodniej. Jak się szacuje, w 20 krajach świata choruje na nią już 2,8 tys. ludzi. Zanotowano ok. 80 przypadków śmiertelnych.
Obawa przed zarażeniem wirusem wywołującym SARS oraz apele rządów o rezygnację z podróży w region najbardziej dotknięty chorobą spowodowały spadek liczby pasażerów podróżujących liniami lotniczymi. Te ostatnie starają się reagować na zmieniającą się sytuację zmniejszając ruch na obsługiwanych trasach. Zdecydowały się na to już japońskiej linie Japan Airlines i All Nippon Airways, Cathay Pacific z Hongkongu, Korean Air oraz indonezyjskie linie Garuda Indonesia. Nie unikną jednak konsekwencji finansowych. Qantas Airways zdecydował się w związku z pogorszeniem koniunktury na zwolnienie 3 proc. pracowników. Oznacza to zmniejszenie zatrudnienia o 1 tys. ludzi. Skutki SARS odczuły już tak odległe od rejonu dotkniętego chorobą linie jak Finnair czy Lufthansa.
MD, Reuters