W Wilnie, ogłoszonym Europejską Stolicą Świąt Bożego Narodzenia, polska delegacja badała, jak wygląda rynek świątecznych usług w regionie. Litewscy Mikołajowie wyróżniają się imponującymi strojami – od bogatych ornamentów po wielkie kostury i latarnie stylizowane na dawne wyobrażenia świętego.
– Zauważyliśmy ich niezwykłą dbałość o strój. Wyglądali, jakby występowali w teatrze. Taki kostium to dobre parę tysięcy złotych – relacjonuje Witold Klamut, jeden z uczestników wyjazdu.
Polacy nie mogą konkurować rozmachem, ale zaskoczyli kolegów z Litwy i Łotwy detalem, o którym ci… zapomnieli: byli jedynymi Mikołajami wyposażonymi w dzwonki. Jak przyznają uczestnicy wyjazdu, choć rodzime stroje trzymają poziom, wciąż mocno nawiązują do komercyjnego Coca-Cola Mikołaja, podczas gdy sąsiedzi stawiają na unikatowość i teatralność.
Cennik magii i deficyt naturalnych bród
W Polsce rośnie zapotrzebowanie na Mikołajów z naturalnym zarostem – oni są najbardziej poszukiwani. Agencje mówią wprost: kandydatów spełniających kryteria fizyczne brakuje.
– Często trzeba improwizować, gdy dziecko zauważy sztuczną brodę. Tłumaczę wtedy, że latem było mi tak gorąco, że musiałem się ostrzyc i i jeszcze nie odrosła. Dla młodszych, dwu-, trzylatków samo przyjście Mikołaja jest tak szokujące, że o brodę zazwyczaj już nie pytają – przyznaje Witold Klamut, który w Mikołaja wciela się już od siedmiu lat.
Popyt na autentyczność przekłada się na cennik. Mimo wysokich stawek chętnych nie brakuje, a klienci płacą przede wszystkim za pewność i standaryzację usługi.
– Podstawowa, 20-minutowa wizyta w Warszawie to około 400 zł. Stawki rosną wraz z odległością od centrum – w najdalszych strefach sięgają prawie tysiąca złotych. Cenę podnoszą też wymagania dodatkowe, np. gwarancja punktualności co do minuty albo zamówienie Mikołaja z naturalną brodą – mówi Edyta Wardak, koordynatorka na mikolaje.pl.
Najdroższe są wizyty w dniach szczytu, 6 i 24 grudnia – wtedy stawki rosną o połowę. W Wigilię początkujący Mikołaj obsługujący osiem wizyt może zarobić około 1,3 tys. zł brutto za popołudniową zmianę. Bardziej doświadczeni otrzymują premie za wysokie oceny od klientów, np. dodatkowe 15 zł brutto do każdej 20-minutowej wizyty.
W sezonowej branży mikołajowej dominują trzy modele współpracy z agencjami. Profesjonaliści prowadzący własne firmy rozliczają się na zasadach B2B. Popularną formą jest też umowa o dzieło. Dostępna jest także forma działalności nierejestrowanej.
– Zdarza się, że klienci chcą konkretnego Mikołaja, który przychodzi do nich już od pięciu czy 10 lat. Jesteśmy na rynku od 24 lat, więc mamy stałych klientów, którzy co roku życzą sobie tę samą osobę – mówi koordynatorka.
Logistyka precyzyjna jak w medycynie
Grudzień to nie tylko wizyty domowe, lecz także obsługa wydarzeń firmowych i instytucjonalnych. Agencje realizują setki zleceń: od kameralnych spotkań po duże wydarzenia. Mikołaj może witać gości na galach czy premierach filmowych, a także obsługiwać eventy biurowe dla setek pracowników.
– Najbardziej wymagające są imprezy dla kilku tysięcy dorosłych czy kilkuset dzieci lub transmitowane na żywo jak wydarzenie na stadionach Ekstraklasy. Potrzeba dobrej organizacji, ale z reguły Mikołaj jest tylko częścią składową takiej imprezy – mówi Krzysztof Jaskólski, który wiele lat przepracował jako oficer policji, a w Mikołaja wciela się od 11 lat.
W Warszawie mikolaje.pl obsługują około 100 wydarzeń firmowych w miesiącu: od kameralnych spotkań w restauracjach przez wizyty w teatrach i na jarmarkach (np. Bazar Różyckiego) po duże akcje w centrach handlowych, np. obsługa kina w Złotych Tarasach.
Trudności logistyczne kumulują się w Wigilię. Jeden Mikołaj jest w stanie odwiedzić maksymalnie 8–10 rodzin, a każda wizyta musi się zmieścić w precyzyjnie odliczonych 20 minutach.
– Jeśli Mikołaj wejdzie i zacznie się błąkać, robi się chaos. A w Wigilię każda minuta ma znaczenie. Mikołaj musi znać procedury: kiedy usiąść z dziećmi, kiedy zamienić słowo z rodzicami, żeby się zmieścić w czasie – tłumaczy Witold Klamut.
Problemem bywa też słaba jakość kostiumów u początkujących wykonawców, np. niestaranne mocowanie sztucznego zarostu, oraz brak elastyczności – sztywne trzymanie się planu, nawet gdy dzieci potrzebują czegoś innego. To właśnie uważność i zdolność do improwizacji odróżniają profesjonalistów od amatorów.
Psychologia w czerwonym kubraku
W erze szybkiego dostępu do informacji dzieci coraz częściej testują Mikołajów. Pytania, jak po lapońsku powiedzieć Wesołych Świąt czy o życie prywatne świętego, są normą.
– Mikołaj musi być gotowy na wszystko. To ciągła improwizacja – mówi Mariusz Guzik, koordynator na mikolaje.pl.
Zdarzają się też trudniejsze sytuacje: dzieci proszą o zwierzątko, którego rodzice nie chcą kupić, albo dzielą się informacjami o problemach w rodzinie. Mikołajowie przyznają, że czasem niechcący stają się powiernikami historii, na które nie da się odpowiedzieć prostym żartem.
Iluzje, muzyka i taniec – nowa era świątecznych usług
Konkurencja rośnie, więc sam strój już nie wystarcza. Coraz więcej Mikołajów oferuje dodatkowe talenty: grę na instrumentach, prowadzenie animacji tanecznych czy iluzję. Popularną atrakcją jest gwiazdka z nieba, czyli trik, w którym w dłoniach Mikołaja pojawia się świecący punkt symbolicznie przekazywany dziecku.
Dodatkowe umiejętności często decydują o tym, że rok później klient prosi o tę samą osobę. A renoma – jak mówią Mikołajowie – jest w tej branży najcenniejszym prezentem.

