Sprawa zmian w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) zdaje się nie mieć końca. Na ostateczne rozstrzygnięcia przyjdzie jeszcze poczekać. A jak sytuacja wygląda w tej chwili?
MRPiPS kontra SKRM
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) odtrąbiło sukces po czwartkowym posiedzeniu Stałego Komitetu Rady Ministrów (SKRM), na którym był omawiany projekt stworzony w tym resorcie. Podało, że w razie naruszania kodeksu pracy będzie można „na mocy decyzji administracyjnej zmieniać fikcyjne umowy o dzieło, zlecenia czy B2B na umowy o pracę”. To jednak tylko część prawdy. Resort pracy przemilczał bowiem daleko idące zmiany, których wprowadzenie do dokumentu zaproponował SKRM. Maciej Berek, szef SKRM, zapowiadał je wcześniej na łamach PB. Z projektu zostały wyrzucone najbardziej krytykowane pomysły. Gdyby się ostały, firmom znacznie wrosłyby koszty podatkowe i składkowe, a pracownikom mogłyby spaść zarobki.
SKRM zajmował się dokumentem po raz drugi. Resort pracy w komunikacie rozesłanym do mediów podał, że projekt został przyjęty przez to gremium. Jednak nie pojawiło się żadne inne oficjalne potwierdzenie. Mało tego, jeden z gospodarczych ministrów informował, że SKRM projektu wcale nie przyjął i nie rekomenduje przyjmowania go Radzie Ministrów.
Nieco światła na sytuację rzucił minister Maciej Berek. W TVP Info stwierdził w czwartek wieczorem, że SKRM owszem projektem się zajmował, ale nie potwierdził, że został on formalnie przyjęty. Mówił natomiast o najważniejszych wprowadzonych w nim zmianach. Potwierdził je w piątek wpisem w serwisie X.
Temperowanie ryzyk
Przede wszystkim wyrzucono zapis o tym, że inspektorzy pracy mają wydawać władcze decyzje administracyjne zamieniające umowy cywilnoprawne (B2B, zlecenia, o dzieło) w umowy o pracę ze skutkiem natychmiastowym. Przyznanie im takich uprawnień było najbardziej krytykowanym pomysłem zarówno przez ekspertów biznesowych jak i niektóre ministerstwa opiniujące propozycje MRPiPS.
Zmiana polega na tym, że gdy inspektor pracy będzie podejrzewał, że w danej sytuacji powinien być etat, najpierw wyda polecenie stronom (pracodawcy i zatrudnionemu), aby porozumieli się jaką chcą mieć umowę. W ten sposób firma i zatrudniony dostaną szansę ułożenia swej relacji i pracodawca nie narazi się od razu na restrykcyjną w skutkach decyzję PIP. Dopiero gdy inspektor pracy uzna, że efekt negocjacji stron nie dał efektu zgodnego z prawem lub gdy strony nie dogadają się, będzie mógł wydać decyzję o zamianie umowy w etat.
Pojawiły się też mocne bezpieczniki. Decyzja urzędnika nie będzie miała natychmiastowego skutku, jak chciało MRPiPS. Firma lub zatrudniony będą mogli odwołać się do sądu i to on zdecyduje czy decyzja PIP zostanie utrzymana w mocy. Dopiero gdy wyrok sądu się uprawomocni umowa cywilno-prawna zostanie przekształcona w umowę o pracę. I to sąd zdecyduje czy skutki tego mają sięgnąć wstecz.
- Nie będzie skutków wstecznych decyzji inspektora PIP. Nie będzie mógł o tym samodzielnie decydować. Staraliśmy się utemperować projekt, aby nie generował nadmiernych ryzyk – powiedział minister Maciej Berek.
W serwisie X napisał, że „ostateczne rozstrzygnięcia zapadną na Radzie Ministrów. Wdrożenie reformy powinno być zakończone do 30 czerwca 2026 r.”.
Rozsądny kompromis między rządem a biznesem
Zapytaliśmy przedstawicieli organizacji przedsiębiorców o wstępną ocenę zmian w projekcie dokonanych przez SKRM.
- Te zmiany o których informuje minister Berek idą w dobrym kierunku i można je ocenić pozytywnie z takim zastrzeżeniem, że musimy poczekać na opublikowanie ostatecznego projektu, by sprawdzić co jest w nim tak naprawdę zapisane. Jak wiadomo diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Chciałbym jednak zaznaczyć, że już obecnie to sąd stwierdza w swym orzeczeniu istnienie lub nie stosunku pracy, więc po co w ogóle ma być ta ustawa? To byłoby praktycznie dublowanie obwiązujących przepisów – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
- Obecnie mamy do czynienia tylko z ogólnymi informacjami co do kierunków ewentualnych zmian. Docenić należy, iż członkowie SKRM rozważyli liczne uwagi poszczególnych resortów, organizacji pracodawców i podjęli decyzję o modyfikacji projektu ustawy. Dotychczasowe propozycje, w brzmieniu zaproponowanym przez ministerstwo pracy, były zagrożeniem dla funkcjonowania wielu branż, stabilności przedsiębiorców oraz sytuacji osób fizycznych – mówi Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Ustawa o PiP budzi ogromne kontrowersje w ramach obozu władzy. PSL opowiada się przeciwko projektowi MRPiPS. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że na posiedzeniu Rady Ministrów wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz (szef PSL) zamierza projekt storpedować. Przeciwko jest też spora część PL 2050 i KO. W obronie ostro staje Lewica i szantażuje rząd wyjściem z koalicji jeśli jej propozycje zostaną zablokowane.
