Indie wyprzedziły Chiny pod względem ludności. Czy uda się też z PKB?

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2023-04-19 20:00

Indie są największym krajem świata pod względem ludności. Mają jednak problem z uruchomieniem tak dynamicznego wzrostu PKB jak Chiny. Dlaczego? Czy uda się to zmienić?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Przez światowe serwisy przetoczyła się w środę informacja, że oto Indie wyprzedziły Chiny jako najludniejszy kraj świata. Nikt oczywiście nie jest tego w stanie zmierzyć w czasie bieżącym, ale okazją do ogłoszenia wszem i wobec tego awansu Indii była publikacja jednej z agend ONZ — Funduszu Ludnościowego ONZ, w której populacja Indii w połowie tego roku została oszacowana na wyższą niż Chin. Na podobne wnioski już co najmniej od roku wskazywały projekcje ONZ, które sugerowały, że przecięcie ścieżek ludnościowych dwóch krajów nastąpi około kwietnia. Więc od dziś, a maksymalnie od lipca możemy mówić, że Indie są najludniejszym krajem świata.

Pytanie, które zadają sobie wszyscy zainteresowani losem światowej gospodarki, jest takie: czy Indie są też w stanie wyprzedzić Chiny pod względem wielkości PKB? Na razie jest to bardzo trudne. Z dwóch powodów. Po pierwsze — Indie mają PKB na głowę mieszkańca aż o około 60 proc. niższe niż Chiny (licząc w parytecie siły nabywczej, czyli po korekcie o różnicę w poziomie cen krajowych). Po drugie — tempo wzrostu PKB per capita w Indiach jest ostatnio takie jak w Chinach, czyli 4-5 proc. rocznie w ciągu dekady, co wyklucza dogonienie Chin. Mimo to z Indiami wiąże się ogromne nadzieje. W maju zeszłego roku „The Economist” ogłosił na okładce: „Czas Indii” (India’s Moment). Takie predykcje słychać co rusz z ust różnych analityków bankowych i uniwersyteckich.

Na korzyść Indii i optymistycznych prognoz związanych z tym krajem zaliczyć należy fakt, że wzrost PKB per capita rzędu 4-5 proc. to dobry wynik. Nie tak spektakularny, jak w Chinach w ostatnich 40 latach, ale wyższy od średniej światowej, a czas gra na korzyść Indii. Jeszcze przez około 15 lat kraj będzie korzystał z tzw. dywidendy demograficznej, co oznacza, że liczba osób w wieku produkcyjnym będzie rosła szybciej niż osób w wieku nieprodukcyjnym. To sprzyja oszczędnościom, inwestycjom, innowacjom i generalnie rozwojowi. Chiny już z tej dywidendy nie korzystają.

Indie nie osiągnęły natomiast tak spektakularnego wzrostu jak Chiny, ponieważ nie przeprowadziły tak spektakularnej industrializacji. Chiny były przez kilka dekad krajem wysokich oszczędności, wysokich inwestycji i wysokiego eksportu. To pozwoliło na przemieszczenie ogromnych mas ludności ze wsi do miast i z rolnictwa do fabryk, co z kolei uruchomiło ogromny wzrost wydajności pracy — jako że przemysł jest generalnie bardziej wydajny niż rolnictwo, a poza tym ma większą niż usługi tendencję do zbliżania się pod względem wydajności do światowych liderów rozwoju (czyli fabryka w Chinach może szybciej osiągnąć wydajność fabryki w USA niż rolnik w Chinach wydajność rolnika w USA).

W Indiach to nie działało w ten sposób. Udział przemysłu w PKB jest dużo niższy, a ludność wiejska stanowi około 65 proc. populacji (w porównaniu z 37 proc. w Chinach). Indie nie stały się maszyną eksportową. Dlaczego Indiom nie udało się to, co udało się Chinom? Jest wiele odpowiedzi. Może to być pozostałość starych, utrzymywanych do lat 90. restrykcji rządowych nakładanych na rozwój firm w poszczególnych regionach (ang. licence raj). Inne wyjaśnienie jest takie, że duża rola małych i średnich firm rodzinnych blokuje przekształcenia strukturalne, a patrząc szerzej, kastowy system społeczny może utrudniać mobilność i przemiany gospodarcze.

Niektórzy ekonomiści uważają, że model rozwoju oparty na industrializacji jest przestarzały i wcale nie trzeba go naśladować, by uruchomić szybki rozwój. Innymi słowy — ścieżka od rolnictwa przez przemysł do usług może zostać skrócona: od rolnictwa do usług, a Indie mogą być liderem tego modelu rozwojowego. Współcześnie usługi coraz bardziej mogą pełnić taką rolę jak produkcja — pozwalać na wysokoskalową wytwórczość skierowaną na eksport, czego przykładem jest rozwój międzynarodowych centrów usług wspólnych przez światowe korporacje. Postęp w dziedzinie technologii informatycznych ułatwi globalizację i skalowanie usług. Tak jak kiedyś można było do Azji przenieść produkcję odzieży, tak dziś da się przenieść księgowość, część usług kreatywnych, niedługo też zdrowotnych. Jeżeli rzeczywiście tak będzie, Indiom może być łatwiej. Na razie są to jednak hipotezy podlewane futurologią.

Rozwój Indii na pewno leży w interesie krajów rozwiniętych. Chociażby dlatego, że stanowi przeciwwagę dla modelu chińskiego opartego na autorytarnym zarządzaniu gospodarką i społeczeństwem — modelu, który kusi wiele krajów tzw. globalnego Południa (i nawet niektóre kraje rozwinięte). Indie to kraj demokratyczny, którego sukces zapewniłby nie tylko wyższy wzrost na całym świecie, ale również większą równowagę.