Przedsiębiorstwom nie jest na ogół obojętne, jakimi informacjami i opiniami dzielą się ich pracownicy w tzw. social media. Chodzi przecież o reputację marki i wizerunek firmy. A jednak — jak wynika z najnowszego badania Crisis Shield, którego partnerem jest agencja marketingu interaktywnego Think Kong — tylko 35 proc. największych polskich korporacji tworzy wewnętrzne reguły korzystania z tego kanału komunikacji. Jeszcze niższy jest odsetek instytucji, które w umowach o pracę zamieszczają klauzule dotyczące np. krytyki kolegów z firmy w mediach społecznościowych.
— Podstawowe wytyczne dotyczące posługiwania się i komunikacji w mediach społecznościowych powinny, nie tylko na wypadek kryzysu, istnieć w każdej firmie. Menedżerowie albo nie wiedzą o skali zagrożeń, albo cechuje ich przesadny optymizm — komentuje Norbert Kilen, dyrektor strategiczny Think Kong.
A może firmy, które nie kontrolują aktywności pracowników np. na Facebooku, po prostu nie chcą być oskarżane o naruszanie wolności wypowiedzi czy kontrolowanie życia prywatnego zatrudnionych? Komentarze, jakie pojawiły się ostatnio wokół zaleceń TVN 24 dla dziennikarzy tej stacji, pokazują, z jak delikatną sprawą mamy do czynienia.