Inwestor Wojtek: próbuję dociec, czy token TRUMP to oszustwo, czy subkultura

Inwestor Wojtek
opublikowano: 2025-01-20 17:46

Zastanawiam się, dlaczego ludzie chcą płacić 70 USD za żeton z wizerunkiem Donalda Trumpa. Czy rynki są jak stado baranów żądne hazardowych emocji? A może tu chodzi o jakieś inne korzyści, jak zabawa, poczucie wspólnoty, budowa subkultury? Jestem otwarty na rozmowę, choć tokena TRUMP nie kupię.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • dlaczego powstała kryptowaluta TRUMP,
  • co to są mem-coiny i dlaczego ludzie je kupują,
  • czym mem-coiny różnią się od np. bitcoina,
  • czy Inwestor Wojtek rozważy kupno tokena?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W piątek, 17 stycznia, Donald Trump wyemitował internetowe tokeny TRUMP ze swoim wizerunkiem, których jednostkowa wartość bardzo szybko wzrosła z 7 do 70 USD (obecny kurs to około 50 USD). Spółka Donalda Trumpa emitująca token zarobiła na tym dziesiątki miliardów dolarów – przynajmniej na papierze – ponieważ utrzymuje własność zdecydowanej większości tych instrumentów. Żeby było zabawniej, dwa dni później analogiczną operację wykonała Melania Trump, żona prezydenta. Majątek rodziny wzrósł o kolejne dziesiątki miliardów dolarów.

Cała operacja ewidentnie wzbudziła entuzjazm wśród fanów Donalda Trumpa, co widać po cenie instrumentu, ale też wściekłość na rynkach finansowych. Bloomberg napisał: „Eksperci krypto ostrzegają, że tokeny Trumpa uderzą w branżę”. Donald Trump zapowiadał w czasie kampanii, że uczyni ze Stanów Zjednoczonych światowe centrum kryptowalut, zmniejszając restrykcyjność regulacji. Osoby z branży obawiają się, że jego pierwsze ruchy mogą ośmieszyć całą branżę, a nie ją wzmocnić. Popularny na X analityk Andreas Steno Larsen napisał: „Jeśli Stany Zjednoczone chcą uniknąć oskarżeń o zachowywanie się jak republika bananowa, będą musiały znaleźć sposób na zbadanie tej afery z mem-coinami. Żałosne”.

Do tej litanii narzekań możemy dodać tradycyjne ostrzeżenia ekonomistów głównego nurtu, że kryptowaluty nie stanowią żadnej wartości ekonomicznej i są zwykłą bańką spekulacyjną. Taką jak cebulki tulipanów w XVII wieku. Pamiętacie doktora Zagładę, czyli Nouriela Roubiniego, który rzekomo przewidział kryzys finansowy w 2008 r.? Jego zdaniem kryptowaluty to największa bańka spekulacyjna w historii świata. Ekonomiści nie rozumieją, jak można trzymać coś, co nie przynosi żadnych dochodów - odsetek lub dywidend - i nie jest powiązane z realnym biznesem.

Ale ja nie uważam, żeby słuchanie ekspertów było jedynym sposobem zdobywania wiedzy. Trzeba mieć własny rozum i własne rozeznanie. Postarałem się więc rozeznać, co może kryć się za popularnością takich tokenów jak ten Donalda Trumpa. Zebrałem moje przemyślenia w trzy punkty:

  1. Co to jest TRUMP?
  2. Dlaczego ludzie kupują takie instrumenty?
  3. Czy ja powinienem rozważać kupowanie tokenów?

Co to jest TRUMP

Token prezydenta Stanów Zjednoczonych należy do kategorii mem-coinów, czyli tokenów emitowanych dla zabawy. Jest to analogia do kart sportowych, które zbierałem jako dziecko do albumu. Ile bym kiedyś dał za kartę z Davidem Beckhamem... Teraz cała zabawa przeniosła się do internetu, a jej skala jest oczywiście – jak wszystko w internecie – tysiąc razy większa niż w realnym świecie. Sam niedawno kupowałem jakieś tokeny w Brawl Starsie, najpierw prosiły mnie o to dzieci, a później sam sobie dokupiłem, żeby lepiej z nimi konkurować. Czy mam się dziwić, że dorośli lubią takie zabawy? Lubią kupować w internecie różne rzeczy nie tyle dla jakieś finansowej korzyści, ale po prostu dla zabawy.

Co do zasady mem-coiny różnią się od takich kryptowalut jak bitcoin tym, że te pierwsze z założenia są zabawą, a te drugie mają znacznie poważniejsze cele. Te drugie są oparte na bardziej solidnej technologii, która zabezpiecza przed wykonywaniem kopii cyfrowych i jest fundamentem zaufania.

Tu pewnie ludzie z branży krypto by się zdenerwowali. Przecież krypto to ich zdaniem nie zabawa, ale bardzo poważna technologia finansowa. Bitcoin, najważniejsza kryptowaluta świata, miał w zamierzeniu swoich twórców być prawdziwym pieniądzem, służyć do płacenia za towary i usługi w świecie cyfrowym. Ten cel nie został wprawdzie osiągnięty, ale za to bitcoin zaczął być traktowany jak cyfrowe złoto, czyli aktywo, którego ilość jest ograniczona względami technologicznymi i przez to stanowi zabezpieczenie przed inflacją. Poczytałem trochę badań na temat tego, dlaczego ludzie kupują kryptowaluty, i widzę, że chęć zabezpieczenia przed inflacja odgrywa bardzo ważną rolę. Czyli kupują to z tego samego powodu co złoto.

Co do zasady mem-coiny różnią się od takich kryptowalut jak bitcoin tym, że te pierwsze z założenia są zabawą, a te drugie mają znacznie poważniejsze cele. Te drugie są oparte na bardziej solidnej technologii, która zabezpiecza przed wykonywaniem kopii cyfrowych i jest fundamentem zaufania. Kryptowaluty mają co do zasady stanowić filar nowych rozwiązań finansowych i konkurencję dla tradycyjnych walut. A mem-coiny nie mają wielkich ambicji.

Dlaczego ludzie kupują mem-coiny

Żeby zrozumieć, po co ludzie kupują token TRUMP, muszę cofnąć się o 12 lat i opowiedzieć historię, która każdego laika powinna rozśmieszyć do łez. Historię dogecoina, czyli żartu, który zamienił się w subkulturę.

Dogecoin powstał w 2013 r., gdy dwóch programistów - Jackson Palmer i Billy Markus - postanowiło zakpić z rosnącej manii kryptowalut. Wzięli na warsztat popularnego wtedy internetowego mema przedstawiającego psa rasy shiba inu i jego charakterystyczne, łamane wypowiedzi po angielsku. W ciągu zaledwie kilku godzin stworzyli kryptowalutę, która miała być żartem i satyrą na bitcoina. Ku ich zaskoczeniu dogecoin szybko zyskał fanów. Prawdziwy przełom nastąpił jednak w 2021 r., gdy Elon Musk zaczął publicznie wspierać dogecoina w mediach społecznościowych, doprowadzając do eksplozji jego wartości i przekształcając żartobliwą kryptowalutę w projekt wart miliardy dolarów. To, co zaczęło się jako internetowy mem, stało się symbolem nieprzewidywalności i absurdu świata kryptowalut.

Dlaczego ludzie kupują takie rzeczy? Są generalnie dwa możliwe wyjaśnienia.

Po pierwsze, mem-coiny mogą wykorzystywać ludzką słabość do hazardu. To jest scenariusz negatywny, w którym tego typu tokeny stanowią zagrożenie dla portfela przeciętnego człowieka, a nawet jego kondycji fizycznej i psychicznej. Takie jak hazard. Niedawno pojawiło się bardzo dużo artykułów naukowych na temat tego, jak szkodliwe dla ludzi są internetowe zakłady bukmacherskie: wpędzają ludzi w zadłużenie, obniżają ich scoring kredytowy, zmniejszają skłonność do oszczędzania. To zainteresowanie naukowców wzięło się z tego, że w 2018 r. w Stanach Zjednoczonych zalegalizowano takie zakłady i w naturalny sposób badacze próbują ustalić, jakie są tego skutki. Efekty popularności mem-coinów mogą być podobne. Znalazłem na przykład jedno badanie, w którym autorzy tłumaczą, że na rynku kryptowalut bardzo dużo jest ludzi, którzy są tam dla absolutnie czystego hazardu. Widać to po tym, jak dużo osób uczestniczy w akcjach typu pump-and-dump (pompuj i zrzuć), w których grupy spekulantów ogłaszają, że będą pompować wartość jakiejś kryptowaluty. W zupełnie zaskakujący sposób zawsze podłącza się pod to dużo postronnych graczy, mimo że powszechnie wiadomo, że gra ma charakter oszustwa. Wyjaśnienie jest takie, że ludzie traktują to jak grę na automatach: a nuż się uda. Z tej perspektywy token TRUMP to po prostu brutalne wykorzystywanie ludzkiej słabości przez miliarderów. A może nawet próba ukrytego transferu majątku do Donalda Trumpa od jego sekretnych partnerów biznesowych.

Ale skłonność do hazardu nie musi być wcale głównym powodem inwestowania w mem-coiny. Drugie wyjaśnienie odwołuje się do czynników kulturowych. Ludzie mogą odnajdywać w tego typu przedsięwzięciach element wspólnotowy, traktować je jako formę wspólnej zabawy, protestu, nowej tożsamości. Powód kupowania tych tokenów może być taki sam jak powód kupowania innych gadżetów społecznościowych: szalików klubów piłkarskich, plakatów, kart z wizerunkami gwiazd popkultury i sportu, ubrań marek reprezentujących jakieś wartości, a może nawet gadżetów religijnych. Człowiek nigdy nie był i nie będzie istotną w pełni racjonalną, nastawioną na precyzyjną kalkulację doraźnych korzyści i kosztów finansowych. To jest element, którego tradycyjni ekonomiści chyba nigdy nie zrozumieją. A ja nie rozumiem, dlaczego miałbym traktować mem-coiny jak idiotyzm, kiedy jednocześnie widzę, jak ludzie kupują za setki dolarów koszulki firm tylko dla samego logotypu. Z tej perspektywy token TRUMP może być po prostu elementem budowania subkultury politycznej. Jedni robią sobie tatuaże na plecach, inni kupują mem-coiny. Ich sprawa.

Czy ja powinienem rozważać kupowanie tokenów?

Nie kupię tokenów TRUMP ani innych mem-coinów, bo po prostu nie mogę. Nie są one oferowane przez domy maklerskie w Polsce.

Ale ograniczenia technologiczne to nie jest jedyny powód. Nie kupię mem-coinów z tego samego powodu, dla którego nie mam w moim portfelu klocków lego, kart z piłkarzami, średniowiecznych monet, obrazów obiecujących malarzy i innych tego typu rzeczy. Nie odbieram im wartości, nie neguję, że mogą przynosić użytkownikom korzyści, których nie da się ująć tradycyjną analizą finansową. Po prostu nie wiem, jak miałbym ocenić ich wartość i ryzyko z nimi związane.

Nie kupię mem-coinów z tego samego powodu, dla którego nie mam w moim portfelu kloców lego, kart z piłkarzami, średniowiecznych monet, obrazów obiecujących malarzy i innych tego typu rzeczy. Nie odbieram im wartości, nie neguję, że mogą przynosić użytkownikom korzyści, których nie da się ująć tradycyjną analizą finansową.

Rynki akcji i obligacji funkcjonują od dziesiątek, a w niektórych miejscach od setek lat. Zasady nimi rządzące są w miarę zrozumiałe, wartość ocenia się na podstawie przyszłych dochodów i ryzyka ich utraty. Tego typu instrumenty są podstawową formą akumulacji majątku finansowego w krajach o długiej historii. Rozumiem, gdzie szukać potencjalnych szans i niebezpieczeństw. Reguły gry są dla mnie przejrzyste. Co więcej, mam poczucie, że kupując akcje, obligacje i fundusze, partycypuję w rozwoju realnej gospodarki, w której ludzie znajdują zatrudnienie, sprzedają i kupują towary potrzebne im do życia.

W przypadku mem-coinów musiałbym próbować przewidzieć przyszłe mody i emocje społeczne. To nie dla mnie. Choć przyglądam się temu z zainteresowaniem.

Inwestor Wojtek

Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy PB. Chcę za 25 lat mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory. Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek.

@InwestorWojtek