Inżynierowie z Gdańska zmieniają świat

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2020-02-19 22:00

Rozmowa z Mauritsem Tichelmanem z Intela

„Puls Biznesu”: Salony z elektroniką oferują tak wiele modeli laptopów, że przeciętny klient nie wie, który wybrać. Tymczasem dość łatwo odpowiedzieć na pytanie: czym charakteryzuje się dobry sprzęt przenośny.

Fot. ARC

Maurits Tichelman, dyrektor regionu EMEA Territory w Intelu: Na to pytanie łatwo odpowiedzieć dzięki Project Athena — programowi, który ogłosiliśmy podczas targów CES 2019 w Las Vegas. Zakłada on współpracę Intela z największymi producentami laptopów w celu stworzenia nowej klasy sprzętu. Zgodnie z naszymi standardami urządzenia te powinny być lekkie, smukłe, łatwe do przenoszenia, a przy tym wydajne i działające długo na jednym ładowaniu. Mają być przystosowane do korzystania z sieci 5G, wsparcia sztucznej inteligencji i innych nowatorskich rozwiązań. Sprzęt o takich parametrach doskonale zda egzamin w pracy zdalnej i podczas podróży.

Jak odróżnić takie notebooki od średniej jakości produktów?

Zaprojektowaliśmy logotyp wskazujący, że dany model spełnia te wyśrubowane wymagania. Konsument nie musi się orientować we właściwościach i funkcjonalnościach notebooków różnych marek. Gdy jednak zobaczy produkt z naklejką „Engineered for mobile performance” („Zaprojektowane pod kątem wydajności mobilnej”), może mieć pewność, że kupuje komputer, który będzie mu służył długo i dobrze.

Czy wasza inicjatywa spotkała się z odzewem w branży?

Przyłączyli się do niej giganci światowej elektroniki, jak Samsung, Lenovo, Acer, Dell, a także HP i ASUS — od pewnego czasu ich fabryki opuszczają laptopy wyprodukowane na podstawie wytycznych Intela. Wierzymy, że lista firm partnerskich będzie się wydłużać. Producenci chcą pokazać, że są godni zaufania, co potwierdza certyfikacja udzielana konkretnym modelom i liniom produktów w ramach Project Athena.

Jak ważny dla Intela jest polski rynek?

Polska to nie tylko rynek zbytu dla naszych produktów, ale też miejsce, w którym powstają najwyższej klasy technologie opatrzone niebieskim logo. Myślę zwłaszcza o centrum badawczo-rozwojowym Intela, które od 1999 r. działa w Gdańsku — na początku zatrudniało kilkuset inżynierów, obecnie zespół składa się z niemal 3 tys. wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Właśnie pracują oni nad systemem mającym dostarczać niezwykle precyzyjnych danych o zmaganiach sportowych, który po raz pierwszy zostanie wykorzystany podczas tegorocznych letnich igrzysk w Tokio. Rozwiązanie ułatwi życie zawodnikom, trenerom i fizjoterapeutom, ale także uatrakcyjni transmisje telewizyjne. Przykład? Widzowie będą mogli poznać prędkość każdego biegacza w dowolnym momencie, i to w czasie rzeczywistym. Sztuczna inteligencja wskaże, który olimpijczyk traci siły, a który dopiero się rozkręca.

Zmagania na igrzyskach poprzedzi duży turniej e-sportowy pod waszą egidą — Intel World Open. W Polsce organizujecie IEM, mistrzostwa świata w grach komputerowych, które co roku do katowickiego Spodka przyciągają prawie 200 tys. widzów. Czy takie imprezy traktujecie jako ważny kanał marketingu?

Rzeczywiście, takie wydarzenia są wspaniałą okazją do promowania Intela i innych firm, na czele z producentami sprzętu gamingowego i gier wideo. Niemniej chodzi o coś więcej niż marketing. Decyzja o wejściu w świat graczy ma podłoże biznesowe. Co się tyczy procesorów, pamięci i kart graficznych — trudno sobie wyobrazić coś bardziej wymagającego niż gaming. Jeśli technologie sprawdzą się w zaawansowanych grach i będą z nich zadowoleni profesjonaliści, tym bardziej okażą się niezawodne w zastosowaniach konsumenckich i zawodowych.

Rozmawiał Mirosław Konkel