Jak prokuratorzy ścigają przedsiębiorców

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-03-06 20:00

O pilną zmianę przepisów dotyczących tymczasowego aresztowania apelują do ministra sprawiedliwości eksperci z fundacji Court Watch, którzy opracowali raport na temat często stosowanego w Polsce środka zapobiegawczego.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak w praktyce wygląda policyjne zatrzymanie przedsiębiorców w Polsce
  • w jakich warunkach przebywają tymczasowo aresztowani
  • jak pod tym względem wypada nasz kraj na tle innych
  • o jakie zmiany prawne apelują eksperci fundacji Court Watch Polska
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Istniejąca od 2010 r. fundacja Court Watch Polska zajmuje się obywatelskim monitoringiem sądów, starając się wspierać zmiany na lepsze w wymiarze sprawiedliwości. Jej eksperci przygotowali kolejny raport dotyczący stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce (pierwszy opublikowali w 2019 r.). „Puls Biznesu” prezentuje jego treść jako pierwszy. W liczącym blisko 200 stron opracowaniu znajduje się m.in. analiza 15 przypadków zastosowania w ostatnich latach tego środka zapobiegawczego wobec przedsiębiorców. Niektóre relacje jeżą włos na głowie, zwłaszcza że dotyczą działań organów ścigania i sądów wobec osób, które w świetle prawa są niewinne.

Nad ranem z kamerami

W zdecydowanej większości przeanalizowanych przypadków zatrzymania miały miejsce w domu przedsiębiorców kilka minut po godzinie 6 rano, w jednym nawet wcześniej. To najwcześniejsza pora, o której w typowych sytuacjach dopuszczalne jest podjęcie takich czynności. W kilku przypadkach zatrzymanie nastąpiło z użyciem broni, a w dwóch nagrywano przebieg interwencji. O prawie każdym z opisanych tymczasowych aresztowań dość szybko powiadomiono media — ukazały się w nich informacje o akcji, a raz przedstawiciele mediów byli nawet obecni na miejscu. Co więcej — w dziewięciu przypadkach, kiedy zatrzymywano przedstawicieli średnich i dużych przedsiębiorstw, ich aresztowanie było ogłaszane publicznie jako powiązane z ogólnopolskimi aferami.

Prokuratorzy natomiast nierzadko bardzo swobodnie i w oderwaniu od materiału dowodowego interpretują przepisy dotyczące zatrzymania w celu zastosowania tymczasowego aresztu. „W Polsce domniemanie niewinności zdaje się mieć jedynie formalny charakter, w praktyce zaś jego przestrzeganie jest iluzoryczne” — czytamy w raporcie fundacji Court Watch.

Pluskwy, pchły i wszy

Zatrzymani nierzadko trafiali do brudnych i zawilgoconych pomieszczeń, w których panował chłód, na ścianach był grzyb, zdarzały się również pluskwy. Czasami przez całą dobę paliło się w nich światło. Nie mieli swobodnego dostępu do toalety, często przebywali w jednym pomieszczeniu z osobami zatrzymanymi w celu wytrzeźwienia. Na jednego z zatrzymanych, który znalazł się w celi z osobą bezdomną, przeszły pchły i wszy. Innemu strażnicy kazali się rozebrać, kucać nago i chodzić bez ubrania po korytarzu.

Twórcy raportu podkreślają, że takie warunki są sprzeczne z minimalnymi ustawowymi wymogami, a zachowanie funkcjonariuszy służb uwłacza godności człowieka.

Poznaj program konferencji “Odpowiedzialność członków zarządu”, 4-5 czerwca 2024, Warszawa >>

Wyniośli prokuratorzy…

Większość zatrzymanych, którzy opowiedzieli swoją historię, przed zatrzymaniem i doprowadzeniem do prokuratury nie miała żadnych informacji o toczących się postępowaniach karnych. Tylko jedna osoba stwierdziła, że podczas przesłuchania prokurator zachował się wobec niej prawidłowo. Wszyscy pozostali byli innego zdania, a siedmiu uznało, że prokurator manifestował swoją wyższość nad nimi. Z raportu wynika też, że bardzo często wnioski prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania są ogólne i w większości napisane w oderwaniu od osoby, której dotyczą.

…nieprzygotowani sędziowie

Pojawiło się również sporo zastrzeżeń wobec postępowania sędziów. Czasami posiedzenia dotyczące zastosowania tymczasowego aresztowania trwały raptem kilka minut, a w jednym przypadku zaledwie trzy. Bywało, że nie uczestniczył w nich obrońca. W opinii większości osób sędziowie nie byli wystarczająco przygotowani, np. nie znali całości akt, a czasami nawet specyfiki stawianych zarzutów. Jedna z sędzi powiedziała wprost, że nie miała szansy zapoznać się z aktami, bo było ich za dużo. O tymczasowym aresztowaniu orzekła więc na podstawie wyjaśnień podejrzanego i oświadczeń prokuratora. W innym przypadku sędzia stwierdził, że na obecnym etapie nie będzie zajmował się dowodami przedstawionymi przez obronę.

Tymczasowo aresztowani przedsiębiorcy bywali — np. z powodu wykształcenia lub statusu społecznego — szykanowani przez inne osoby z celi. Zdarzali się wśród nich oskarżeni o najcięższe zbrodnie, zabójstwo czy zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem, a także tzw. grypsujący (ludzie należący do więziennej subkultury).

Kilka osób, które podzieliły się swoimi doświadczeniami z aresztu tymczasowego, próbowano zastraszać lub wymuszać na nich zeznania.

Autorzy raportu mocno podkreślają, że tymczasowe aresztowanie stało się niemal standardowym środkiem zapobiegawczym. Z analizy danych zebranych przez fundację Court Watch Polska wynika, że w latach 2010-15 do aresztów śledczych z roku na rok trafiało coraz mniej osób. Potem tendencja się odwróciła i w latach 2016-21 liczba tymczasowo aresztowanych ponownie rosła. Nie było to uzasadnione wzrostem przestępczości, o czym świadczą konkretne liczby. W 2022 r. prokuratorzy skierowali do sądów prawie 23 tys. wniosków o areszt tymczasowy. Bardzo podobna ich liczba była dekadę wcześniej. Wtedy jednak wszczęto blisko 127 tys. śledztw, a w 2022 r. zaledwie 83,6 tys. Tylko w latach 2015-21 liczba wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania wzrosła o 62 proc.

Jedna tendencja jest pozytywna — sędziowie coraz krytyczniej podchodzą do prokuratorskich wniosków. O ile w 2017 r. zaakceptowali aż 91 proc. z nich, to w 2021 r. odsetek spadł do 87,2 proc.

Pracująca sobota i niedziela

Wywiady, jakie eksperci fundacji Court Watch Polska przeprowadzili z obrońcami, pokazują jeszcze jedno bardzo ciekawe zjawisko. Otóż ponad jedną trzecią wszystkich wniosków o areszt tymczasowy sądy rozpoznają w weekendy, a prawie jedną czwartą w soboty. Ma to oczywiście związek z trybem pracy organów ścigania — dokonują zatrzymań w takim momencie, aby wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania był rozpoznany przez sąd podczas dyżuru weekendowego.

Dlaczego tak jest? Na to pytanie autorzy raportu nie znaleźli odpowiedzi. Nie jest nią z pewnością przychylność (lub jej brak) sądów wobec wniosków prokuratury. Zebrane dane nie potwierdzają, aby w weekendy sędziowie byli bardziej skłonni do wydawania decyzji po myśli śledczych.

Na wstydliwym podium

Aby porównać polskie praktyki stosowania tymczasowego aresztu do praktyk w innych europejskich państwach, eksperci fundacji opracowali specjalny wskaźnik użycia tymczasowego aresztowania — WUTA. Uwzględnia on liczbę osób pozbawionych wolności bez wyroku, na jak długo oraz roczne współczynniki rozbojów i zabójstw w poszczególnych krajach.

Porównanie tak wyliczonego wskaźnika WUTA pozwoliło twórcom raportu postawić hipotezę, że w Polsce tymczasowe aresztowanie stosuje się niewspółmiernie często wobec zapotrzebowania, jakie wynika z poziomu przestępczości. W gronie ponad 20 zbadanych pod tym względem państw nasz kraj znalazł się na trzecim miejscu. Wyprzedziły nas tylko Grecja i Słowenia. Wynik Polski jest dwa razy wyższy niż średnia dla pozostałych państw uwzględnionych w badaniu.

Trzy ważne innowacje

Biorąc pod uwagę wszystkie informacje, eksperci Court Watch Polska apelują o wprowadzenie trzech zmian legislacyjnych. Pierwsza to powrót do instytucji aresztu domowego, który mógłby być dodatkowo wspomagany przez dozór elektroniczny, czyli słynne obrączki. Może to być rozwiązanie pośrednie między aresztowaniem a koniecznością meldowania się na komisariacie.

Byłoby to zbawienne rozwiązanie w przypadku przedsiębiorców, którzy na co dzień zarządzają działalnością operacyjną swoich firm. Zamknięcie z dnia na dzień w areszcie osób, na których te firmy stoją, może mieć tragiczne konsekwencje dla ich funkcjonowania — powodzenia projektów, zachowania kontraktów i miejsc pracy.

Drugi postulat to wprowadzenie obligatoryjnego odszkodowania dla osób, które zostały tymczasowo aresztowane, ale nie udowodniono im przestępstwa. Eksperci fundacji argumentują, że konieczność pozywania skarbu państwa za takie pozbawienie wolności jest dla aresztowanego upokarzająca. Postulują, aby pieniądze na to pochodziły z budżetu konkretnej prokuratury, czyli tej, z której wyszedł wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego. Obligatoryjne odszkodowanie ograniczyłoby jego nadużywanie.

I trzecia sprawa, która może wydawać się drobnostką, ale wcale nią nie jest. Chodzi o zmianę nazewnictwa. Termin „aresztowanie tymczasowe” dla wielu osób niebędących prawnikami jest mylący, szczególnie że równolegle istnieje przecież także „kara aresztu” orzekana za popełnienie wykroczenia. Tymczasem ktoś tymczasowo aresztowany jest osobą niewinną. Eksperci fundacji Court Watch postulują zmienić tę nazwę na „odizolowanie zapobiegawcze” lub „odizolowanie zabezpieczające”, bo taki termin znacznie lepiej oddaje ideę tego środka i nie sugeruje, że osoba została uznana przez sąd winną.

Cztery pytania do...
Złe motywacje, słabe wyszkolenie
Bartosza Pilitowskiego
prezesa Court Watch Polska, współautora raportu

Co uważa pan za najważniejszy wniosek płynący z raportu?

Najważniejsze jest to, że na podstawie historycznych danych z Polski oraz danych porównawczych z innych państw udało się nam udowodnić tezę, że instytucja aresztowania tymczasowego jest u nas nadużywana. Przytaczamy na to wiele argumentów, na przykład fakt, że poziom przestępczości wzrósł w latach 2016-21 o około 3 proc., a liczba postanowień o tymczasowym aresztowaniu zwiększyła się aż o 60 proc. To oznacza, że takie decyzje dotyczą coraz bardziej błahych przypadków. Co więcej — okazuje się, że jeśli chodzi o przestępstwa przeciwko mieniu czy np. dotyczące rozboju, liczba tymczasowych aresztowań spadła. Natomiast jeśli chodzi o przestępstwa bez użycia przemocy, przeciwko dokumentom lub gospodarcze, np. dotyczących wyłudzenia podatku VAT czy oszustw w internecie — radykalnie wzrosła. Pytanie, czy jest to uzasadnione. W przypadku przedsiębiorców, którzy prowadzą w Polsce firmy, mają majątek i rodzinę, prawdopodobieństwo ucieczki za granicę jest niskie, a prawidłowość postępowania można chronić zabezpieczeniem majątkowym. Co innego, jeśli mówimy o ludziach, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej, oficjalnie nie zarabiają, a dysponują dużymi pieniędzmi. Tu byłbym bardziej ostrożny, ale nadal istnieją środki alternatywne — zabranie paszportu, dozór policji itd.

To już drugi raport, bo pierwszy powstał pięć lat temu. Co zmieniło się w tym czasie?

W raporcie z 2019 r. zwróciliśmy szczególną uwagę na rolę sędziów, bo to wyłącznie oni decydują o zastosowaniu tymczasowego aresztowania. Po publikacji najwyraźniej część z nich zmieniła optykę. O ile bowiem w 2019 r. przychylili się do 91 proc. wniosków prokuratorskich w sprawie tymczasowego aresztowania, to trzy lata później — to ostatnie dostępne dane — ten odsetek spadł do około 87 proc. Wydaje się, że te 4 pkt proc. to niewiele, ale z drugiej strony liczba odmów wzrosła o ponad 40 proc.

Mówimy cały czas o okresie, gdy rządziły ugrupowania Zjednoczonej Prawicy i politykom tej opcji była podporządkowana praca organów ścigania oraz służb. Czy sytuacja, którą opisują państwo w raporcie, ma pana zdaniem jakiś związek z tym faktem?

Owszem, widzę taki związek. Już na początku rządów Zjednoczonej Prawicy władze bardzo mocno postawiły na walkę z przestępstwami gospodarczymi. Z jednej strony wprowadzono skuteczne mechanizmy prawne i księgowe, które miały ukrócić proceder wyłudzeń VAT-u, ale z drugiej ta walka odbywała się również na poziomie prawa karnego. Należy pochwalić poprzednią ekipę za uszczelnienie luki VAT-owskiej, ale polityczna presja na więcej skazań za określone przestępstwa może doprowadzić do polowania na czarownice. Źle motywowani lub wyszkoleni śledczy mogą nadinterpretować różne sytuacje jako dowody świadczących o winie albo lekceważyć okoliczności przemawiające za niewinnością podejrzanych. Jaskrawym przykładem jest rosnąca rola zeznań osób, które chcą skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary w zamian za współpracę z organami ścigania, czyli tzw. małych świadków koronnych. Jeśli pomawiają inne osoby w ramach wyjaśnień składanych w swojej sprawie karnej, to nie ponoszą praktycznie żadnej odpowiedzialności za to, co mówią. Krótko mówiąc — mogą kłamać, pomawiać innych. Dawniej, zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, do takich zeznań podchodzono bardziej krytycznie — ich treść musiała znaleźć potwierdzenie w innych dowodach. Ostatnio śledziliśmy sprawę, gdzie słowa małego świadka koronnego stały się wystarczającą podstawą do tego, by prokurator postawił zarzuty, a sądy dwóch instancji uznały winnymi przestępstwa popełnionego rzekomo kilkanaście lat wcześniej przez dwóch przedsiębiorców — właściciela sklepu i menedżera przez lata zarządzającego kilkusetosobowym zespołem w zagranicznym przedsiębiorstwie. Ich sprawa czeka na rozpatrzenie kasacji w Sądzie Najwyższym.

Państwa raport to nie sztuka dla sztuki, ma bowiem dać jakieś konkretne efekty. Jakie?

Raport adresujemy przede wszystkim do sędziów oraz polityków. W przypadku tych pierwszych oczekujemy, by — podobnie jak to było po pierwszej publikacji — bardziej krytycznie patrzyli na składane przez prokuratorów wnioski o aresztowanie tymczasowe. W przypadku drugich nasze oczekiwania wyraziliśmy w petycji, jaką już pod koniec zeszłego roku skierowaliśmy do Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.