Jak zrobić biznes z ratowania żywności

opublikowano: 26-05-2023, 16:49
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Jamie Crummie, współtwórca Too Good To Go, opowiada o skromnych początkach firmy i o tym, jak walka z marnowaniem żywności stała się międzynarodowym przedsięwzięciem.

Od aktywizmu do biznesu:
Od aktywizmu do biznesu:
Jamie Crummie jako prawnik zamierzał zajmować się obroną praw człowieka. Gdy po studiach dorabiał w cateringu, uderzyło go, ile jedzenia marnuje się przy okazji różnych wydarzeń. Najpierw stworzył stronę internetową, która miała ograniczać marnowanie żywności, a potem połączył siły z ludźmi z podobnymi pomysłami z innych krajów. Tak narodziło się Too Good To Go.
MAREK WISNIEWSKI

Marnujemy żywność na potęgę. Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia (FAO) podaje, że co roku 1,3 mld ton jedzenia nadającego się do spożycia trafia do śmieci. Polskie szacunki mówią o marnowaniu prawie 5 mln ton rocznie, za co w większości odpowiadają gospodarstwa domowe, a w mniejszym, choć znaczącym stopniu firmy przetwórcze, handel i gastronomia. ONZ na poziomie globalnym już kilka lat temu ogłosił cel redukcji marnowania żywności o 50 proc. do 2030 r., a w biznesie przybywa inicjatyw mających pomóc w jego realizacji.

– Chyba jak każdy wiedziałem, że żywność jest marnowana, ale długo nie miałem pojęcia, że w aż takiej skali. Na świecie niedożywionych jest ponad 800 mln osób, tymczasem nawet 40 proc. wyprodukowanej globalnie żywności trafia do kosza – mówi Jamie Crummie, współtwórca Too Good To Go.

Skromne początki

Ratowanie przed śmietnikiem:
Ratowanie przed śmietnikiem:
Too Good To Go łączy w jednym miejscu restauracje i sklepy, które mogą w promocyjnych cenach oferować konsumentom żywność przeznaczoną na straty. Pomysł szybko chwycił w Kopenhadze, a potem w innych dużych europejskich miastach.

Firma powstała w połowie poprzedniej dekady, gdy młodzi przedsiębiorcy z kilku krajów połączyli siły. Wszyscy na mniejszą lub większą skalę tworzyli strony internetowe mające przeciwdziałać marnowaniu żywności. Ale wcześniej…

– Moi rodzice byli aktywistami, trochę hippisami, więc od dziecka przy rodzinnym stole słuchałem rozmów na przeróżne tematy ważne społecznie. Na uczelnię poszedłem pod tym kątem, studiowałem prawa człowieka. Pojechałem do Australii, by zajmować się obroną uchodźców w tym kraju, ale jednocześnie musiałem na siebie jakoś zarobić. Trafiłem do agencji eventowej i pracowałem przy kateringu. To właśnie tam po raz pierwszy na własne oczy zobaczyłem, ile jedzenia marnuje się przy okazji pierwszej lepszej konferencji biznesowej – mówi Jamie Crummie.

Po powrocie do Wielkiej Brytanii założył stronę internetową mającą zachęcać przedsiębiorców do udostępniania konsumentom na koniec dnia roboczego niesprzedanego jedzenia, które dotąd trafiało do śmieci.

– To była końcówka 2015 r. Szybko nawiązałem kontakt z grupą osób z Danii, które miały podobny pomysł. Uznaliśmy, że możemy razem stworzyć aplikację – i tak narodziło się Too Good To Go. Projekt od początku miał charakter międzynarodowy: zaczęliśmy od Kopenhagi, ale szybko pojawiły się wdrożenia w Wielkiej Brytanii, Francji, Norwegii i krajach niemieckojęzycznych. Problem marnowania żywności jest globalny, więc od początku nastawialiśmy się na to, że należy stworzyć globalne rozwiązanie – mówi Jamie Crummie.

Szybki rozwój

Rynkowa stabilizacja:
Rynkowa stabilizacja:
Too Good To Go działa w 17 krajach w Europie i Ameryce Północnej. Firma, która niemal od początku jest rentowna, nie ma planów agresywnej ekspansji – na razie chce umocnić i rozwinąć biznes tam, gdzie już się pojawiła.
MAREK WISNIEWSKI

Na początku Too Good To Go było finansowane z oszczędności założycieli i bieżących wpływów, a także dotacji. Dość szybko pojawili się jednak inwestorzy.

– Pomogło nam kilka szczęśliwych zbiegów okoliczności. Nasz pierwszy inwestor po jednej z konferencji biznesowych zaczął w autobusie rozmawiać o inicjatywie z Mette Lykke, twórczynią popularnej aplikacji Endomondo. Pomysł jej się spodobał, została naszym drugim inwestorem, a potem prezeską Too Good To Go. Jest nią do dziś – mówi Jamie Crummie.

Dziś firma jest obecna w 17 krajach (15 w Europie oraz w USA i Kanadzie). Podaje, że ratuje 250 tys. posiłków dziennie za sprawą sieci ponad 130 tys. partnerów handlowych i gastronomicznych oraz przeszło 75 mln użytkowników aplikacji.

– Rok do roku notujemy stabilny, dwucyfrowy wzrost. Globalnie nasi użytkownicy ratują cztery paczki z żywnością na sekundę i obecnie Too Good To Go jest największym rynkiem do sprzedaży nadwyżek żywności na świecie. Potrzebowaliśmy sześciu lat, by uratować przed wyrzuceniem 100 mln posiłków. Kolejne 100 mln uratowaliśmy pięć razy szybciej, bo w niespełna 1,5 roku, ten próg osiągnęliśmy w marcu. Każdy rynek ma swoją specyfikę: w Wielkiej Brytanii najważniejsza jest współpraca z sieciami handlowymi, we Francji jest dużo lokalnych piekarni, które mogą skutecznie ratować żywność, we Włoszech kluczowe jest włączanie do naszej sieci kawiarni. W każdym kraju potrzeba jest jednak taka sama – biznes wie, że marnuje żywność, którą mógłby ratować, a klienci szukają dobrej oferty, więc popyt na nasze usługi stale rośnie – tłumaczy współtwórca Too Good To Go.

Zyskowny biznes

Polski progres:
Polski progres:
W naszym kraju Too Good To Go zaczynało od współpracy z międzynarodowymi sieciami kawiarń czy z największymi sieciami stacji paliw. Po kilku latach w aplikacji pojawiły się też największe sieci handlowe na czele z Biedronką.

Start-up zadebiutował w Polsce w 2019 r. Od początku był rentowny. W 2021 r. (ostatnie dane w KRS) miał tu 9 mln zł przychodów, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej, zanotował przy tym 0,2 mln zł czystego zysku. Na poziomie globalnym miał w tym okresie 74,6 mln USD przychodów (około 300 mln zł). Zarabia na prowizjach od każdego zamówienia i rocznych opłatach od wpiętych w system placówek.

– W Too Good To Go bardzo ważny jest pozytywny efekt społeczny, ale mamy też po prostu bardzo solidny model biznesowy win-win-win. Odpowiadamy na realną potrzebę przedsiębiorców, którzy mogą dzięki nam ograniczyć straty z powodu marnowania żywności, a jednocześnie mamy dobrą ofertę dla konsumentów, którzy czują, że robią coś dobrego dla środowiska – mówi Jamie Crummie.

W ostatnich latach rynek, na którym działa Too Good To Go, był bardzo zmienny. Na początku pandemii czasowo zamknęło się około 70 proc. biznesów, z którymi współpracowała aplikacja.

– To był trudny moment – także dlatego, że producenci nie mogli być pewni popytu, nie wiedzieli, ile żywności wytwarzać, i straty dodatkowo rosły. Teraz z kolei mamy do czynienia z kryzysem wywołanym inflacją i wzrostem kosztów życia, co wpływa na zwiększone zainteresowanie przecenioną żywnością. W Polsce liczba użytkowników naszej aplikacji między 2021 i 2022 r. wzrosła o ponad 60 proc., a liczba partnerów biznesowych o 42 proc. Od początku obecności na tym rynku uratowaliśmy 6 mln posiłków, czyli 6 tys. ton jedzenia o wartości 231 mln zł. Zaczynaliśmy od współpracy z sieciami kawiarń, a obecnie współpracujemy już z połową największych sieci handlowych – niedawno rozszerzyliśmy współpracę z Biedronką. To jednak wciąż tylko wierzchołek góry lodowej, bo problem marnowania żywności dotyczy wszystkich – konkluduje Jamie Crummie.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane