Wygrana Donalda Trumpa niesie dla Polski duże pośrednie ryzyko, związane z możliwością oddania Rosji części terytorium Ukrainy. Polska jest przez Rosję traktowana jako wróg, więc jeśli Donald Trump nie będzie chciał wspierać Ukrainy w walce z reżimem Putina, zagrożone zostanie nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo całej Europy. Nie możemy dopuścić, aby zło zwyciężyło. Ukraina wprawdzie „odpłaciła” się nam za pomoc niewdzięcznością poprzez brak zgody na ekshumacje ofiar Wołynia, ale mimo to w naszym interesie jest jej pomoc.
Często słyszymy, że Ameryka finansuje wojnę w Ukranie, ale równocześnie zarabia przecież na dostawach sprzętu wojskowego. Można ponadto założyć, że po wojnie Stany Zjednoczone będą mieć wpływ na znaczną część jej terytorium, czerpiąc korzyści ze współpracy gospodarczej, więc nie powinny godzić się na pakt z Putinem.
Gospodarczo natomiast, po wygranej Donalda Trumpa, Ameryka sobie poradzi. Kraj rozwija się dynamicznie, firmy mają niższe koszty, co stwarza lepsze warunki prowadzenia biznesu niż w Europie, która musi ograniczyć biurokrację. Donald Trump musi jednak przeciwstawić się Chinom, w których panuje socjalistyczny kapitalizm. Przedsiębiorcy działający rynkowo nie są w stanie konkurować z chińskimi firmami.
W pogoni za zyskiem i z chciwości wielu osobom odebrało rozum i zdecydowały się na przeniesienie produkcji do Chin. Pandemia pokazała jednak słabe strony globalizacji, powodując zakłócenia w łańcuchach dostaw itp. Obecnie więc nie tylko Ameryka, ale także Europa musi się obudzić - do czego nawołuje Mario Draghi w swoim raporcie.