Pod koniec lutego państwowa firma PKN Orlen podpisała list intencyjny ze skarbem państwa, który kontroluje Lotos. Orlen „nabędzie bezpośrednio lub pośrednio minimum 53 proc. udziału w kapitale Lotosu”. To oznacza, że Orlen chce odkupić m.in. akcje należące do skarbu państwa, który ma 53,19 proc. akcji Lotosu.

W środę, przy okazji publikacji wyników finansowych, do planów Orlenu i skarbu państwa odniósł się Marcin Jastrzębski, prezes Lotosu. Dotychczas nie zabierał głosu w tej sprawie.
- Najważniejsza będzie oczywiście zgoda Komisji Europejskiej, która będzie analizować różne obszary, nie tylko sprzedaż detaliczną. Uważam, że kwestia stacji benzynowych powinna być rozpatrywana lokalnie, w mikroregionach. Poza tym KE przyjrzy się pewnie handlowi hurtowemu i asfaltom, to jasne. Uzyskanie tej zgody zajmie zapewne 6-12 miesięcy - podkreślił Marcin Jastrzębski.
Podkreślił też, że wierzy, że Lotos skorzysta na połączeniu bardziej niż Orlen.
- Chodzi mi tu głownie o kwestię logistyki. Być może będziemy też kiedyś rozwijać wydobycie w imieniu spółki z Płocka, która radzi sobie z tym dużo gorzej - zaznaczył szef Lotosu.
Przypomniał też też o zagrożeniu, którym jest prognoza wskazująca, że ok. 2022 r. samochody elektryczne będą już tańsze od spalinowych.
- To oznacza dla naszej spółki potencjalne zachwianie sprzedaży - uważa Marcin Jastrzębski.