Jest nitka. Gdzie kłębek...

Mariusz Zielke
opublikowano: 2006-08-25 04:00

Miała być korupcja, wielkie straty i afera z działaniem na szkodę największego polskiego banku. Jest… no właśnie, co?

Niedawna bomba prasowa: rzekoma korupcja i straty w PKO BP przy okazji rozbudowy systemu informatycznego. Bank miał dać się oskubać Prokomowi — na złość Computerlandowi (CL), przepłacając 4 mln zł za sprzęt. Okazuje się, że ani Prokom, ani Computerland nie miały z tym nic wspólnego, gdyż sprawa dotyczy producentów sprzętu — Sun Microsystems i HP, a bank — zamiast stracić — … zyskał. Tak twierdzi po audycie.

Media skupiły się na posunięciach prokuratury, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) oraz szkalowaniu, a potem tłumaczeniu dużych firm informatycznych. Problem zakupu serwerów wszyscy potraktowali po łebkach.

Szum informacyjny

„Dziennik” 18 sierpnia napisał, że PKO BP jest zamieszany w „gigantyczną aferę korupcyjną”, bo kupił serwery od Sun Microsystems i Asseco Poland, którego kontroluje Prokom. W pierwszej wersji tekstu za 21,5 mln zł. W warszawskim zaś wydaniu — za 20,5 mln zł (tu powiązano Sun i Asseco w konsorcjum i rozdzielono zadania: Asseco — sprzęt, Sun — oprogramowanie). PKO BP miał przepłacić 4 mln zł, gdyż to samo bankowi taniej chciał sprzedać Computerland. Sprawę podchwyciły inne media, prokuratura potwierdzała śledztwo, minister od służb Zbigniew Wassermann podejrzewał korupcję.

Tyle fakty prasowe.

W niedzielę Prokom, Softbank i Asseco w oświadczeniach odcięły się od sprawy. Prokom i Softbank twierdzą, że nie mają z nią nic wspólnego. Asseco dostarczyło serwery Sun, ale na zlecenie tej amerykańskiej firmy, a nie wskutek umowy z bankiem. I bez konsorcjum. Firma przypomniała też, że kontroluje ją Adam Góral, a nie Prokom.

W poniedziałek oliwy do ognia dolał Sun: serwery kosztowały bank nie 21,5 czy 20,5, ale mniej niż 16,5 mln zł (na tyle prace wycenić miał — według mediów — CL). Potem dziennikarze dowiedzieli się, że kontrakt Sun wart był 13-13,5 mln zł. Wczoraj bank ujawnił kwoty. Sun chciał za serwery 13,5 mln zł, ale po negocjacjach zgodził się na 13,1 mln zł. Oferta tej firmy „była korzystniejsza zarówno pod względem cenowym, gdzie koszty eksploatacji są niższe o blisko 5 mln zł w okresie czterech lat, jak i technologicznym” — podało PKO BP, dodając, że uruchomiono normalną procedurę przetargową.

„PB” próbuje ustalić, skąd się wzięły ceny i różnice między nimi oraz kwota 4 mln zł straty, która ma uzasadnić podejrzenia korupcji. ABW odsyła nas do ministra. Zbigniew Wassermann rozmawiać nie chce. Ustami asystentki powtarza wersję o 4 mln zł różnicy między kontraktem a konkurencyjną ofertą. Ale straty czy zysku? Bo to istotna różnica w sprawie o korupcję.

„Minister Zbigniew Wassermann podtrzymuje swe stanowisko dotyczące podejrzeń korupcji w PKO BP. W tej chwili nie ma nic do dodania z uwagi na dobro śledztwa.” — napisała do nas w środę Monika Chomiuk z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Tłumaczymy: może warto wyjaśnić sprawę tych 4 mln zł, bo jeśli — zamiast straty — pojawi się zysk, no to będzie klops.

— Proszę poczekać z publikacją dwa dni, bo w sprawie są nowe fakty i wówczas będziemy mogli coś więcej powiedzieć — przekazuje nam Monika Chomiuk.

Przedwczoraj bank udostępnił prokuraturze pełną dokumentację sprawy. Może o to chodzi…

Serwerowe niuanse

W mediach kontrakt omawiano jako rozszerzenie Systemu Gospodarki Własnej (SGW, oparty na oprogramowaniu Oracle) PKO BP, wprowadzanego przez CL. Zdaniem informatora „Dziennika”, byłoby naturalne, gdyby ta sama firma rozbudowywała system, który wdrożyła. Zlecając prace Asseco, bank miałby utrwalać monopol grupy Prokomu na informatyzację. Tyle tylko, że CL ten system dalej realizuje, a Asseco dostarczyło jedynie sprzęt, nie wtrącając się do prac CL. W kontrakcie chodziło o wymianę starego sprzętu, a nie o rozbudowę aplikacji. Wymiana dotyczyła głównie sprzętu pod inne oprogramowanie — System Gospodarki Pieniężnej (SGP — oprogramowanie Flexcube firmy i-flex), wprowadzanego też przez CL. Przy okazji nowe serwery miały obsługiwać także aplikację SGW oraz system Kondor+, który obsługuje operacje skarbowe.

— System główny banku po zwycięskim przetargu wdraża Softbank, ale dwa systemy wprowadzane przez CL są dla PKO BP również ważne i kosztowne. Softbank przegrał te przetargi. Twierdzenie o monopolu Softbanku mija się z prawdą — mówi osoba związana z Softbankiem.

SGW i SGP miały już kosztować bank po kilkadziesiąt milionów złotych każdy. Bank nie ujawnił nam ich faktycznych kosztów.

CL producentem sprzętu nie jest, więc bank zwrócił się do producentów serwerów: Sun Microsystems i HP. Taka obowiązuje wykładnia.

— CL chciał bankowi sprzedać sprzęt HP i zarobić na prowizji. Przy zakupie zamierzano pominąć dział IT banku, załatwiając sprawę z księgowością, co wkurzyło dyrektora IT, więc postanowił poprosić o ofertę konkurenta HP. Była korzystniejsza — mówi osoba zbliżona do banku.

Ale dlaczego do złożenia ofert nie zaproszono IBM (renomowanego producenta zaawansowanych serwerów)? Nieoficjalnie powiedziano nam, że pod wdrażane rozwiązania rekomendowany jest sprzęt HP lub Sun, a nie IBM. A sprzęt IBM bank wykorzystuje w systemie głównym.

— Każda duża instytucja chce zróżnicować dostawców — dla konkurencji i wygodniejszej pozycji negocjacyjnej, i by uniknąć podejrzeń o faworyzowanie kogoś. Wybór IBM byłby więc mało „polityczny” — mówi jeden z naszych rozmówców.

Bank dodaje, że Kondor może „chodzić” tylko na Sunie.

Komentarza od IBM nie udało się uzyskać. Nieoficjalnie przedstawiciel firmy partnerskiej IBM mówi:

— W normalnym przetargu — wraz z IBM byłoby na pewno taniej. Zarzuty o korupcję w tym projekcie są jednak mocno przesadzone. Moim zdaniem, dział IT wkurzył się na koszty sprzętu HP i postanowił się odgryźć — zapraszając do gry Sun.

HP nie skomentował sprawy.

Spiski i podsłuchy

Hubert Meronk, dyrektor działu IT PKO BP, nie udziela informacji bez pośrednictwa rzecznika. Na linii szumy i trzaski. Podsłuch?

Mimo to może warto się bronić? W końcu ktoś chce z niego zrobić łapówkarza.

Meronk mówi tylko, że nie ma nic do ukrycia. Wybrał tańszą, lepszą ofertę, łapówek nie bierze, stosuje wysokie standardy, nabyte podczas pracy w Norwegii (m.in. w Ernst & Young) i USA. Tam zarobił spore pieniądze, nie musi liczyć na dodatkowe profity od kontrahentów...

Wieczorem tajemniczy telefon:

— Nieważne kto mówi. Chce pan znać szczegóły kontraktu w PKO BP?

Informator podaje: umowę z Sun zaakceptował zarząd na nieco ponad 13 mln zł. Taka umowa obowiązuje, innej nie ma.

A te 20,5 mln zł z „Dziennika”? Informator mówi, że może Sun zaproponował 13,5 mln zł za sprzęt oraz około 7 mln zł za 4 lata serwisu. Łącznie 20,5 mln zł. HP jednak oczekiwał 12 mln zł za sprzęt i 13 mln zł za serwis — łącznie 25 mln zł — czyli ponad 4 mln zł więcej niż Sun.

A 16,5 mln zł (szacunki CL)? Computerland odpowiada: nie robił szacunków, nie składał oferty. To postępowanie dotyczyło sprzętu, integrator rekomendował i wspierał HP, ale nie zna umowy i propozycji tej firmy. Tyle.

ABW, prokuratura, Zbigniew Wassermann sprawę badają. Lada moment ma się wyjaśnić.