Kaliber 155 to słaby punkt polskiej armii

Agnieszka ZielińskaAgnieszka Zielińska
opublikowano: 2025-02-10 20:00

Przez trzy lata od wybuchu wojny w Ukrainie nie uporaliśmy się z problemem braku amunicji. Inwestycje, które miały zapewnić zaopatrzenie naszej armii i wesprzeć Kijów, nadal nie zostały ukończone.

  • Na jakim etapie znajduje się budowa fabryki w Pionkach i zakładów w Skarżysku- Kamiennej
  • Jakie są potrzeby polskiej armii w zakresie produkcji amunicji kalibru 155
  • Jak w tej kwestii Polska wygląda na tle Europy
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Z roku na rok wydajemy coraz więcej na zbrojenia. Sprzęt to jednak nie wszystko, trzeba jeszcze mieć czym strzelać. Polska armia potrzebuje głównie amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm, której brakuje we wszystkich państwach NATO. Wytwarzamy ją w kraju w niewielkich ilościach (według wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego z 2019 r. 30-40 tys. sztuk rocznie). Do jej produkcji potrzebny jest jednak proch wielobazowy, który musimy sprowadzać z zagranicy. Żeby uniezależnić się od importu, rząd Zjednoczonej Prawicy w 2019 r. zainicjował Projekt 400. Obejmował on budowę fabryki prochu w Pionkach, a także uruchomienie produkcji amunicji mało-, średnio- i wielkokalibrowej oraz rakiet w zakładach w Skarżysku-Kamiennej. Wciąż nie udało się go dokończyć.

Wiecznie na finiszu

Inwestorem fabryki prochu w Pionkach, która jest strategicznym projektem polskiej zbrojeniówki, jest firma Mesko, będąca częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ). Inwestycja obejmuje budowę nowoczesnej linii technologicznej do wyrobu nitrocelulozy niezbędnej do produkcji prochu. Pierwotnie fabryka miała zostać oddana w 2022 r. Dwa lata później wciąż była w budowie - miała zostać ukończona w 2024 r., ale nie została.

Zapytaliśmy Mesko, na jakim etapie jest przedsięwzięcie.

- W Pionkach trzy obiekty w ramach inwestycji zostały już odebrane w zakresie budowlanym. W dwóch z nich praktycznie zakończono montaż urządzeń i linii technologicznych i niebawem zostaną one oddane do użytkowania – odpowiada Paweł Więcek, specjalista ds. kontaktu z mediami firmy Mesko.

Zaznacza, że wciąż trwają prace budowlane w jednym kompleksie budynków - mają się zakończyć do połowy roku.

- Zgodnie z aktualnym harmonogramem finalizację przedsięwzięcia zaplanowano do końca 2025 r., z wyjątkiem jednego z zadań, którego planowane zakończenie zostało przełożone na czerwiec 2026 r. – informuje Paweł Więcek.

Na finiszu jest też realizacja drugiej części projektu - w Skarżysku-Kamiennej.

- Kończymy prace budowlane, planowany termin zamknięcia frontu robót to pierwszy kwartał 2025 r. 90 proc. maszyn pracuje już w oddanych wcześniej obiektach. Pozostałe urządzenia są przywożone, montowane i testowane, co potrwa do przełomu pierwszego i drugiego kwartału – zapowiada Paweł Więcek.

Kropla w morzu potrzeb

Według zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego z 2019 r. inwestycje w Pionkach i Skarżysku-Kamiennej miały umożliwić Polsce produkcję ok. 200 tys. sztuk amunicji rocznie. Potrzeby są jednak znacznie większe. Przed rokiem generał Waldemar Skrzypczak w wypowiedzi dla PAP stwierdził, że "polska armia potrzebuje co najmniej kilku milionów sztuk amunicji produkowanej na miejscu".

- Jest to tym bardziej istotne, że w razie wojny import może stać się niemożliwy – powiedział Waldemar Skrzypczak.

Mateusz Kacperski, ekspert Fundacji im Kazimierza Pułaskiego, zaznacza, że taki problem jak Polska ma cała Europa.

- Komisja Europejska szacuje, że wzrost mocy produkcyjnych europejskich firm zbrojeniowych do końca 2025 r. umożliwi produkcję nawet 2 mln sztuk amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm w kolejnych latach. To jednak bardzo optymistyczna projekcja. Obecnie produkcja amunicji tego typu w państwach członkowskich UE nie przekracza 600 tys. sztuk rocznie, podczas gdy w Rosji jest to 4-4,5 mln sztuk, czyli trzykrotnie więcej niż łącznie w Europie i Stanach Zjednoczonych – wylicza Mateusz Kacperski.

Obecne zapotrzebowanie sił zbrojnych Ukrainy na amunicję artyleryjską znacznie przerasta zdolności produkcyjne całej Unii Europejskiej.

- Najnowsze szacunki wskazują, że Ukraińcy zużywają od 60 do 270 tys. pocisków 155 mm miesięcznie, w zależności od intensywności działań oraz dostępu do zachodniej amunicji. Tymczasem jesienią 2022 r. rosyjskie zużycie amunicji artyleryjskiej sięgnęło 40 tys. sztuk... dziennie, co odpowiada zdolnościom produkcyjnym polskiego przemysłu w skali roku – zaznacza Mateusz Kacperski.

Z Polski, ale z... zagranicy

W ramach programu Narodowej Rezerwy Amunicyjnej Agencja Uzbrojenia za ponad 11 mld zł zamówiła w PGZ 283 tys. sztuk amunicji kal. 155 mm. Ma być dostarczona do 2029 r.

- Plany zakładają jednak, że produkowana przez PGZ amunicja będzie bazować na komponentach sprowadzanych m.in. z Niemiec, Francji, i Czech, więc Polska nadal będzie uzależniona od zagranicznych dostawców – podkreśla ekspert Fundacji im Kazimierza Pułaskiego.

Jego zdaniem wiąże się to z wieloma zagrożeniami, m.in. opóźnieniami w dostawach i możliwością wywierania presji politycznej ze strony potencjalnego agresora na dostawców amunicji.

- Dla bezpieczeństwa Polski i UE konieczne jest stałe utrzymywanie zdolności produkcyjnych, które mogłyby być szybko zwiększone w przypadku zaistnienia konfliktu zbrojnego – wskazuje ekspert.

Przespana dotacja

W zwiększeniu potencjału w zakresie produkcji amunicji Polska mogła uzyskać unijne wsparcie na sporą skalę. Z szansy jednak nie skorzystała. W marcu 2024 r. Komisja Europejska ogłosiła przyznanie dofinansowania w wysokości 500 mln EUR z unijnego programu ASAP (Act in Support of Ammunition Production) dla firm obronnych w Europie. Celem było zwiększenie produkcji pocisków do 2 mln rocznie do końca 2025 r. Wsparciem objęto głównie zwiększenie produkcji komponentów i materiałów, m.in. prochów. Firmy z Norwegii dostały ponad 87 mln EUR, z Niemiec - 85 mln EUR, z Francji - 38 mln EUR, z Finlandii - 32,5 mln EUR, z Węgier - 27 mln EUR, z Hiszpanii - 23,8 mln EUR, a ze Szwecji - 19 mln EUR. Z Polski o dotację, łącznie 11 mln EUR, wnioskowały tylko trzy firmy należące do PGZ, a otrzymała ją jedna - Dezamet. Kwota dofinansowania to... 2,1 mln EUR. Pozostałe dwa wnioski uzyskały za mało punktów.

Strategiczne braki

Poślizg i skala inwestycji związanych z uruchomieniem produkcji prochu i amunicji to niejedyne problemy. Polsce brakuje aktualnej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego i Polityczno-Strategicznej Doktryny Obronnej. Nie ma też strategii dla przemysłu obronnego, zdaniem eksperta, niezbędnej, by wydawane obecnie pieniądze przyczyniły się do modernizacji polskich firm zbrojeniowych i poprawy ich konkurencyjności. W resorcie aktywów trwają prace nad dokumentem - ma być gotowy do końca 2025 r. Obejmie wszystkie spółki związane z państwowym przemysłem obronnym. Będzie też zawierał wytyczne dotyczące systematycznego zwiększania nakładów na inwestycje. Zdaniem Mateusza Kacperskiego to jednak nie wystarczy - państwowa zbrojeniówka nie zaspokoi w pełni krajowych potrzeb.

- Produkcja amunicji w Polsce powinna opierać się na ścisłej współpracy między sektorem publicznym a prywatnym, a także koordynacji działań na poziomie państwowym i unijnym – zaznacza ekspert.