Wartość wszystkich inwestycji w nieruchomości w 2018 r. wyniosła aż 7,2 mld EUR — to wzrost o 45 proc. w stosunku do 2017 r. (5 mld EUR). Według raportu CBRE „Market View: Polski rynek inwestycyjny w 2018”, ważnym elementem zeszłorocznego rekordu inwestycyjnego na polskim rynku nieruchomości był kapitał płynący ze Stanów Zjednoczonych, RPA i Azji. Inwestorzy z tych obszarów ulokowali w Polsce odpowiednio 1,7 mld, 1,1 mld i 1 mld EUR. Wysokość kwot z USA potroiła się w porównaniu do 2017 r., a z RPA wzrosła o 14 proc. Mimo to na polskim rynku nieruchomości wciąż najbardziej aktywny pozostaje kapitał z Europy Zachodniej. Inwestorzy z tego regionu pozostawili 2,9 mld EUR, co obejmuje aż 40 proc. wszystkich wydanych kwot. To o około dwie trzecie więcej, niż rok wcześniej.
— Na rynku jest dużo pieniędzy, rosną ceny i zmniejsza się podaż — na tym zyskuje Europa Środkowo-Wschodnia. W Polsce w 2018 r. panowały warunki sprzyjające inwestycjom — wysoki wzrost gospodarczy, popyt konsumpcyjny, niskie stopy procentowe. Obserwowaliśmy także intensywny rozwój sektorów BPO/SSC, e-commerce i hotelowego. To wpłynęło na zainteresowanie inwestorów zza granicy naszym rynkiem nieruchomości i w znacznym stopniu przyczyniło się do rekordowo wysokiej wartości inwestycji w 2018 r. — mówi Sean Doyle, dyrektor działu rynków kapitałowych w CBRE.
Według ekspertów CBRE, Polska pozostanie atrakcyjną alternatywą dla krajów Europy Zachodniej także w 2019 r. Tam jest dużo drożej i wejście do naszego kraju bardziej się opłaca inwestorom. Nasz rynek oferuje produkty wysokiej jakości, o dobrej specyfikacji technicznej, a w dużo niższej cenie, co jest gwarancją wyższego zysku niż na przykład w Berlinie, Dublinie czy Madrycie.
— Patrząc na ilość kapitału dostępnego na rynku, toczące się transakcje i dobre prognozy gospodarcze dla Polski, 2019 r. może okazać się również mocny, z licznymi transakcjami. Jest jednak za wcześnie, by mówić, czy padnie nowy rekord. Interesariusze powinni zachować czujność i cały czas zwiększać atrakcyjność produktów, gdyż inwestorzy coraz częściej pytają o Czechy, Węgry czy Chorwację — podsumowuje Sean Doyle.