Redakcja „Dziennika” zapytała jednego z najbogatszych Polaków, czy nie boi się, że przez bessę straci majątek. - Co z tego, że akcje są teraz gorzej wyceniane? Ja ich nie sprzedaję, więc nic nie tracę. Co więcej - kupuję. Teraz jest świetny moment na inwestycje. Jeśli ktoś ma dzisiaj pieniądze, może budować przyszłą fortunę. Wycena firm na giełdzie jest tak niska, że bardzo dobre spółki można przejąć za nieduże pieniądze – odpowiada Roman Karkosik.
Inwestor ostro odrzuca też sugestie” Dziennika”, że jest nielubiany przez drobnych inwestorów. Przypomina, że Ci, którzy byli z nim od początku, ciągle są na dużym plusie.
- Jak ktoś kupował na górce, gdy akcje były najdroższe, powinien mieć
pretensje do siebie. Ja niczego nikomu nie
obiecywałem. Trzeba samemu ruszać
głową. Owczy pęd zawsze kończy się rzezią – ripostuje.
Pytany o koniec kryzysu, odpowiada, że oznaką dna bessy będą informacje o wezwaniach i przejęciach. Roman Karkosik mówi też, że „nie obejdzie się bez spektakularnych bankructw”. Ożywienie ma nadejść nie wcześniej niż w połowie przyszłego roku.
Poznaliśmy też kilka szczegółów z prywatnego życia rekina. Wstaje o 8.30 i od 20 lat nie był w sklepie. I mimo to, nie boi się żony.
Zobaczcie,
co mówił Roman Karkosik w wywiadzie-rzece z internautami pb.pl przed
rokiem!