Pieniędzy na Narodowe Centrum Sportu wciąż nie ma. Rząd już weryfikuje terminarz inwestycji.
W październiku 2006 r. na specjalnie zorganizowanej konferencji premier Jarosław Kaczyński, Tomasz Lipiec, minister sportu, i Kazimierz Marcinkiewicz, ówczesny kandydat na prezydenta Warszawy, z wielką pompą w samym sercu kampanii samorządowej zapowiedzieli: do 2010 r. na terenach Stadionu Dziesięciolecia powstanie Narodowe Centrum Sportu (NCS).
— Są na to pieniądze — zapewniał premier.
Pieniędzy jak nie było, tak nie ma, a rząd jedynie zapewnia „PB”, że „dołoży wszelkich starań”, by NCS powstało przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej w 2012 r. (o ich organizację ubiegamy się wspólnie z Ukrainą).
W wartym 1,225 mld zł kompleksie poza stadionem na 70 tys. widzów, halą widowiskowo-sportową na 15 tys. i krytą pływalnią na 4 tys. mają się znaleźć: restauracje, sklepy, centrum kongresowe i hotel. Zdecydowaną większość (825 mln zł) planowanej na lata 2007-10 inwestycji ma pokryć Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej (FRKF), który dziś zarządza pieniędzmi ze specjalnych dopłat do gier, urządzanych przez Totalizator Sportowy (finansowane są z nich mniejsze inwestycje sportowe).
Nowe fundusze dla FRKF ma zapewnić nowela ustawy hazardowej. Jako że wejdzie ona w życie najwcześniej pod koniec 2007 r., na NCS fundusz potrzebuje po 275 mln zł rocznie. Tymczasem do tej pory rząd proponował jedynie wprowadzenie nowych dopłat do loterii audioteksowych (tzw. audiotele). Tyle że te, jak ujawniliśmy w „PB”, dałyby nie 275 mln zł, a najwyżej 1 mln zł rocznie!
W tej sytuacji rząd postanowił wyciągnąć pieniądze na NCS z prywatnego hazardu. Wiele wskazuje jednak na to, że to źródło okaże się suche (piszemy o tym w tekście powyżej). A to nie koniec problemów. Zgodnie z rządowymi planami przy budowie NCS pieniądze z FRKF miało uzupełnić 160 mln zł z budżetu państwa (pierwsze 60 mln zł dopiero w 2008 r.) oraz 240 mln zł z kasy Warszawy. Tyle że — jak ujawniliśmy w „PB” — w budżecie stolicy na NCS nie ma ani złotówki. Co więcej, od kiedy władzę w Warszawie sprawuje Hanna Gronkiewicz-Waltz, rząd w ogóle nie zaproponował jej rozmów w tej sprawie. To jednak, jak zapewniono nas w Ministerstwie Sportu, ma się wkrótce zmienić.