Pod petycją o wprowadzenie systemu kaucyjnego w Polsce, którą kilka tygodni temu opublikowało w internecie Polskie Stowarzyszenie Zero Waste (PSZW), podpisało się ponad 4 tys. osób. Taki pomysł znalazł się też w programach wyborczych większości partii. Jego realizacji nie wyklucza resort środowiska, który obecnie pracuje nad projektem zmiany przepisów o rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). W świetle unijnych dyrektyw wprowadzenie systemu kaucyjnego nie jest obowiązkowe, ale UE wskazuje go jako jeden ze sposobów zwiększenia poziomu odzysku surowców wtórnych. Kaucje na butelki wprowadziło już 10 krajów UE w tym stawiana za wzór Estonia.

— Państwa członkowskie ustanowiły systemy kaucyjne dostosowane do ich specyfiki. Polska może korzystać z rozwiązań już działających, ale muszą być one dostosowane do naszych warunków — informuje biuro prasowe resortu.
Drogo, czyli ile
System kaucyjny jest znany Polakom z dawnych lat, kiedy szklane butelki po napojach, takich jak mleko czy oranżada, odnosiło się sklepu. Współczesne rozwiązania są inne — to skomplikowany łańcuch obiegu butelki, wykorzystujący recyklomaty ustawiane w centrach handlowych oraz system komputerowy monitorujący liczbę wprowadzanych na rynek i zwracanych przez konsumentów opakowań. Często konieczne jest też powołanie organizacji zajmującej się odzyskiem surowców. W Estonii za zwrot butelki do recyklomatu można dostać kupon na zakupy. Częścią systemu jest więc także handel detaliczny.
— Bez wprowadzenia systemu kaucyjnego trudniej będzie nam osiągnąć wymagany przez UE poziom recyklingu. Obejmie on, co prawda, tylko butelki po napojach, czyli około 7 proc. odpadów komunalnych, ale walczymy o każdy procent — uważa Joanna Kądziołka z PSZW.
Jej zdaniem taki system to najbardziej korzystne dla środowiska rozwiązanie problemu rosnącej liczby odpadów. Jest też najbardziej sprawiedliwy, bo kaucja krąży w obiegu zamkniętym — wraca do konsumenta, jeśli segreguje on śmieci i korzysta z recyklomatów. Jego wadą są wysokie koszty. Z raportu Deloitte’a wynika, że tylko ustawienie automatów do recyklingu w sklepach może kosztować ponad 9 mld zł, a do tego trzeba doliczyć koszty pozostałej infrastruktury. Raport zakwestionowały jednak zarówno niektóre organizacje non-profit, jak i część biznesu.
— Na razie trudno oszacować koszty wdrożenia systemu w Polsce. Raport Deloitte’a nie jest wiarygodny w tym zakresie, koszty będą znacznie mniejsze — twierdzi Paweł Głuszyński z PSZW.
Da się zrobić
Większość firm nie ma nic przeciwko powrotowi do kaucji za butelki.
— Nie jest to tanie rozwiązanie, ale jeżeli okaże się najbardziej efektywne dla Polski, podejmiemy rękawicę — mówi Magdalena Dziczek ze Związku Pracodawców Eko-pak, do którego należy m.in. Coca-Cola.
Branża opakowań na razie też nie jest w stanie oszacować kosztów, ale deklaruje, że jest skłonna je ponieść.
— Jeśli rozważać system depozytowy, to naszym zdaniem powinien on być oparty na takich zasadach, jak np. w Norwegii, gdzie to przedsiębiorcy wprowadzający na rynek jednorazowe opakowania ponoszą pełną odpowiedzialność za jego wdrożenie i funkcjonowanie — zarówno finansową, jak i operacyjną. Oczywiście mają obowiązekraportowania efektów do właściwego podmiotu administracji publicznej — mówi Magdalena Dziczek.
Lokalne niuanse
Zdaniem przedstawicielki Eko-paku system powinien objąć co najmniej kilka frakcji, w tym szkło i plastik.
— Depozyt tradycyjnie kojarzy się z frakcją plastikową, szklaną i aluminiową. W procesie analizy należy jednak zastanowić się, czy także inne rodzaje opakowań nie powinny być w nim uwzględnione. Taki system ma jedną wadę — trudno go rozbudowywać, gdy już się go zaprojektuje i eksploatuje. Musi być bardzo przemyślany już na etapie tworzenia — mówi Magdalena Dziczek.
Firmy produkujące i wprowadzające na rynek opakowania aluminiowe są niechętne kaucjom. Poziom recyklingu aluminium przekracza obecnie 80 proc. Z analiz Fundacji Recal wynika, że kaucje poprawiłyby ten wynik o klika punktów procentowych.
— Dobre praktyki obserwujemy też na rynku opakowań zwrotnych w branży piwnej, której doświadczenia można by rozszerzyć na inne branże, gdyby sprzyjały temu przepisy. Bardzo ważne jest dopasowanie modelu selektywnej zbiórki, do których zalicza się system depozytowy, do warunków lokalnych, żeby nie zniszczyć oczywistych osiągnięć i np. nie spowodować, że konsument zrezygnuje z opakowania zwrotnego — wyjaśnia Magdalena Dziczek.