Zmiana w Białym Domu niesie wyzwania dla kobiet na wysokich stanowiskach. W Stanach Zjednoczonych gigantyczne korporacje – Amazon, Ford, McDonald’s, Pepsi, Walmart, Meta (dawniej Facebook), Alphabet (dawniej Google) czy Disney – pod naciskiem Donalda Trumpa zaczęły się wycofywać z polityk DEI (diversity, equity, inclusion – różnorodność, równość i integracja). W Polsce kierunek jest odwrotny. Minister aktywów państwowych ogłosił właśnie nowe wytyczne dla spółek skarbu państwa, uzależniając część bonusów zarządów od realizacji celów związanych z udziałem kobiet we władzach. Co na to znane w Polsce kobiety biznesu? O perspektywach opowiadają cztery z nich – i jeden mężczyzna.
Henryka Bochniarz, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacja Lewiatan
Jeśli nie zadbamy o swoje miejsce, to nikt nam go nie da
Czy nowa prezydentura w USA wpłynie na pozycję kobiet w Polsce? Pośrednio – jest to możliwe. Ameryka często nadaje ton globalnym trendom. Jeśli ograniczy działania na rzecz równości płci, może to wzmocnić konserwatywne środowiska także u nas. Ale ostatecznie to my decydujemy, jaką drogą pójdziemy.
Polska jest częścią Unii Europejskiej. Równość płci, równe szanse w polityce i biznesie to fundamenty europejskiej demokracji. Te wartości powinny być dla nas obowiązujące. To nie tylko kwestia sprawiedliwości, ale też lepszego wykorzystania potencjału społecznego i gospodarczego. Pytanie brzmi: czy skorzystamy z szansy, jaką daje nam Europa? Wiele zależy od nas, kobiet. Od naszej aktywności w polityce i biznesie, od gotowości do sięgania po realne przywództwo i władzę. Bo nikt nam jej nie odda z własnej woli. Dlatego – w ramach Kongresu Kobiet – wypracowałyśmy tzw. trójpak, trzy kluczowe ustawy, które zagwarantują nam rzeczywiste prawo do współdecydowania.
Pierwsza to ustawa o parytetach z mechanizmem suwaka, który zapewni realną obecność kobiet na listach wyborczych. Druga to ustawa o równości płac, bo ta sama praca musi oznaczać to samo wynagrodzenie. Trzecia – wynikająca z unijnej dyrektywy Women On Boards – to ustawa o reprezentacji kobiet w zarządach i radach nadzorczych spółek.
To nie są tylko idee. Działamy. Między innymi dlatego stworzyłam i rozwijam Akademię Przywództwa, która kształci i wspiera liderki w Polsce, przygotowując je do jeszcze lepszego pełnienia ról zarządczych. Bo jedno jest pewne: jeśli my nie zadbamy o swoje miejsce, nikt nam go nie da.
Jeśli chodzi o politykę DEI, to nie są to tylko polityki i regulaminy, ale przede wszystkim codzienna praktyka zarządcza, która ma na celu ułatwiać wykorzystanie talentów, budowanie bezpiecznych warunków pracy i wesprzeć rozwój biznesu. Działania z zakresu DEI wniosły wiele dobrego. Trzeba jednak pamiętać, że polityki DEI działają, kiedy opierają się o realne, biznesowe podejście zaczynające się od prostych, konkretnych działań, których przedsiębiorcy muszą mieć świadomość. Nie wystarczy pisanie raportów i składanie deklaracji. Firmy muszą wiedzieć, jakie korzyści przyjdą dla organizacji. Polityka różnorodności powinna być osiągalna, autentyczna, spójna i widoczna w codziennym działaniu firm. Jeśli DEI w organizacji nagle traci na znaczeniu, to znaczy, że nie było jej realną wartością.
To, co przyniósł początek 2025 r. w postaci zmiany polityki Stanów Zjednoczonych Ameryki, wprowadza nas na kolejny poziom niepewności. Rynek będzie zmieniał się bardzo dynamicznie, a od firm będzie wymagane szybkie dostosowywanie się do nowych regulacji. Skoro już przy regulacjach jesteśmy, to warto wspomnieć o nagłym zainteresowaniu tematyką deregulacji – w Polsce i na poziomie całej Unii. Konfederacja Lewiatan od kilkunastu lat uczestniczy w procesach deregulacyjnych i cieszy nas, że temat upraszczania prawa staje się tak obecny w przestrzeni publicznej. Każde działanie zmierzające do ułatwienia życia pracodawcom należy ocenić pozytywnie.
Z punktu widzenia prozy działalności firm aktualne pozostają kwestię wysokich kosztów energii elektrycznej. Są one nadal wymieniane jako największa bariera rozwoju. Firmy zgłaszają też problemy z ciągle rosnącymi kosztami zatrudnienia. Rynek pracy będzie jednak nadal najbardziej stabilnym elementem naszej gospodarki, choć przed nim wciąż wiele wyzwań.
Joanna Makowiecka-Gatza, przewodnicząca Rady Pracodawców RP
Nie jest to czas na komfort
Zmiana przywództwa w USA ma istotny wpływ na podejście do równości płci w amerykańskim biznesie i polityce. Firmy, które oportunistycznie wycofają się z polityki prokobiecej inkluzywności, mogą stracić zaufanie konsumentów i pracowników, szczególnie młodszych pokoleń. Jaką bowiem ma reputację ktoś, kto zmienia fundamentalne wartości w zależności od powiewu politycznego wiatru?
Wierzę, że zwycięży trend, w którym budowanie silnych społeczeństw i gospodarek opierać się będzie na równych prawach ludzi, którzy budują razem, a nie działają przeciwko.
DEI znajduje się na rozdrożu. Z jednej strony obserwujemy odwrót od niektórych praktyk w dużych amerykańskich firmach, z drugiej jednak różnorodność i inkluzywność stają się częścią strategii ESG, które mają coraz większe znaczenie dla inwestorów i społeczeństw. Przyszłość DEI prawdopodobnie nie będzie opierać się na kwotach czy formalnych wytycznych, czego jestem zwolennikiem, ale na podejściu opartym na wartości biznesowej i zrównoważonym rozwoju. Warto przemyśleć skuteczność dotychczasowych działań i dostosować je tak, by były bardziej pragmatyczne, oparte na mierzalnych efektach i odpowiadały na realne potrzeby rynku pracy.
Rok 2025 zapowiada się jako czas ogromnych zmian geopolitycznych, które będą miały istotny wpływ na gospodarkę, handel i stabilność rynków. Przedsiębiorstwa muszą liczyć się z rosnącą niestabilnością, nowymi konfliktami interesów i zmianami w globalnym układzie sił.
Kolejny trwały trend to rozwój sztucznej inteligencji i jej wpływ na rynek pracy – zarówno w kontekście automatyzacji, jak i etycznych wyzwań związanych z jej wdrażaniem. Istotny wpływ będą miały też wojny handlowe, które wpłyną też na globalne łańcuchy dostaw.
Kluczowe problemy Europy to starzejące się społeczeństwo, niska innowacyjność w porównaniu do USA i Azji oraz rosnące obciążenia regulacyjne. Aby uniknąć stagnacji, Europa musi inwestować w nowoczesne technologie, zwiększyć efektywność energetyczną i prowadzić bardziej elastyczną politykę przemysłową. Słabością Europy jest nadmierna biurokracja i brak jednolitego rynku cyfrowego, co ogranicza skalę innowacji. Wobec sytuacji geopolitycznej Unia Europejska się obudziła. Wierzę w zmiany, choć siła musi być w determinacji, jedności i zwrotności. Nie jest to czas na komfort. Bo go nie mamy.
Katarzyna Rozenfeld, liderka i mentorka, inicjatorka kampanii „Kobiety na Wybory”
Europa potrafi się mobilizować
To, co robi amerykański prezydent, to jedno, a to, co myślą i co zrobią z tym amerykańskie kobiety, to drugie. Przypomnijmy, że wśród kobiet Kamala Harris zdobyła 54 proc. głosów. Czy frustracja i trauma związana z jej przegraną rozejdą się po kościach? Nie sądzę. Wywalczenie sobie równej – albo prawie równej – pozycji zajęło kobietom wiele lat i nie sądzę, aby gdziekolwiek na świecie łatwo z tego zrezygnowały. Negatywne, ubiegłoroczne doświadczania wywołają raczej falę sprzeciwu i protesty, a nie łatwe podporządkowanie się nowej narracji.
Kluczowe jest pytanie, dlaczego amerykańskie korporacje wycofują się z polityki DEI. Czy chcemy podejmować lepsze decyzje? Czy chcemy być zwinniejsi biznesowo? Czy chcemy odnosić długoterminowe i pewniejsze zyski? W praktyce tym jest właśnie polityka DEI. Po kilku latach, w których DEI było w mainstreamie, mamy już wystarczająco dużo danych, by nie mieć wątpliwości, że to różnorodność jest motorem zmian, a różnorodne zespoły są pod każdym względem zwinniejsze.
Europa potrafi się mobilizować, a nie ma lepszej mobilizacji, niż pojednanie się wobec wspólnego wroga. UE – po agresji Putina na Ukrainę – w niecałe trzy lata zmniejszyła swoją zależność od importu rosyjskiego gazu z 40 proc. do kilku procent. Gdyby ktoś jeszcze pięć lat temu zakładał, że to jest możliwe, nikt by mu nie uwierzył.
Dodatkowym przyczynkiem dla dalszej mobilizacji Europy będzie bez wątpienia to, co obecnie dzieje się w USA. Zacieśnienie wspólnotowości staje się jeszcze ważniejsze wobec nieprzewidywalności sojusznika, który przez całe dekady był symbolem walki o demokrację – i nagle te wartości zatracił.
Ta zdwojona mobilizacja ma szansę wynieść UE na jakiś kolejny poziom – poziom, o którym wcześniej nawet nie było potrzeby rozmawiać.
Nie sposób nie wspomnieć o kwestiach gospodarczych. Unia Europejska nie jest co prawda największym partnerem handlowym USA, bo są nimi Kanada, Meksyk i Chiny, jednak to na te właśnie kraje administracja nowego prezydenta planuje nałożyć cła. A to, jak wiemy, broń obosieczna i może zadziałać przeciwko USA. Wówczas UE, jako partnera handlowego, nie da się po prostu ignorować.
Spójrzmy też na prosty wskaźnik w postaci kursu dolara, który od rozpoczęcia prezydentury przez prezydenta Trumpa systematycznie spada. Może Amerykanie nie zorientowali się jeszcze, do czego może doprowadzić polityka obecnej administracji, ale kurs ich waluty już tak.
Aniela Hejnowska, przedsiębiorczyni i członkini rad nadzorczych
Nie idźmy w kierunku gospodarczego muzeum
Pamiętajmy, że w USA już od 2021 r. w radach 500 największych spółek ponad 30 proc. stanowią kobiety. W Polsce w radach i zarządach spółek giełdowych kobiety stanowią 25 proc. i progres rok do roku jest bardzo mizerny. Przewiduję, że ci, którzy wierzą, że kobiety wnoszą inną perspektywę i kompetencje, przekładające się na lepsze decyzje i wyniki biznesowe, nadal będą prowadzić politykę równych szans. Ci, którzy postrzegają kobiety w radach i zarządach jako niepotrzebną komplikację, odetchną zaś z ulgą.
Europa nie jest skazana na upadek, ale jeśli nie przyspieszy reform, to stanie się gospodarczym muzeum, a nie centrum innowacji. Przed nami wybór między Europą będącą silnym graczem, który stawia na nowe technologie, energię jądrową, nearshoring i wlasne bezpieczeństwo, a Europą będącą przeregulowanym kontynentem, tracącym produkcję, innowacje i młode talenty na rzecz USA i Azji.
Ostatnie deklaracje liderów Niemiec o inwestycjach w infrastrukturę, Anglii o współpracy z UE i obronie Ukrainy oraz Francji o parasolu atomowym już sygnalizują, że zaczynamy się jednoczyć w obliczu zmiany narracji po stronie USA.
Filip Gorczyca, niezależny członek rad nadzorczych
Inkluzywność dotyczy też wieku i światopoglądu
Moim zdaniem nie nastąpią żadne istotne zmiany na gorsze w postrzeganiu kobiet w biznesie lub polityce. Krytyka niektórych środowisk dotyczy obszaru regulacji prawnych oraz programów w korporacjach, które – zdaniem ich krytyków – w praktyce prowadzą do utrudnień i dodatkowych kosztów dla biznesu, a także do faktycznej dyskryminacji innych grup społecznych. Innymi słowy, krytyka dotyczy bardziej proponowanych narzędzi, a nie samych celów. Ponadto należy pamiętać, że specyfika amerykańskiego społeczeństwa jest zupełnie inna niż polskiego i tam, uogólniając, zagadnienia DEI skupiają się na szerszym spektrum wyzwań niż u nas.
W ostatnich miesiącach podejście do zagadnień DEI ulega przewartościowaniu. W ramach skupienia uwagi na podnoszeniu konkurencyjności gospodarki, redukowania obciążeń dla przedsiębiorstw i upraszczania regulacji, spodziewam się przekierowania narracji wokół zagadnień DEI na wspieranie przedsiębiorstw w lepszym wykorzystaniu wszystkich talentów, a w mniejszym na twarde przepisy i sankcje. Firmy będą z kolei w większym stopniu stawiać na mierzalne efekty działań DEI.
Mam nadzieję, że ostatecznie zmiany doprowadzą do uporządkowania pewnych pojęć, przyjęcia – jako nadrzędnej – perspektywy konkurencyjności przedsiębiorstw oraz poszerzenia tematu różnorodności również o inne cechy niż tylko płeć. Prawdziwa inkluzywność dotyczy także np. wieku, różnic w światopoglądzie czy rodzaju posiadanych kompetencji.
Ponadto, za sprawą Dyrektywy Women on Boards, uwaga została ostatnio skupiona na zarządach i radach nadzorczych, które stanowią sam wierzchołek piramidy i dotyczą relatywnie niewielkiej grupy osób w skali całego społeczeństwa. Tymczasem działania w obszarze DEI powinny obejmować wszystkie szczeble w organizacji.
Wszystko wskazuje na to, że rok 2025 zostanie zdominowany przez zawirowania geopolityczne i gospodarcze, przede wszystkim wynikające z działań administracji Donalda Trumpa. Eskalacja wojen celnych może spowodować bardzo poważne turbulencje dla całego świata oraz doprowadzić nawet do istotnych zmian w globalnych łańcuchach dostaw.
Hasłami przewodnimi w biznesie będą zmienność i nieprzewidywalność, a wygrają przede wszystkim te przedsiębiorstwa, które będą w stanie najszybciej i najsprawniej adoptować się do zachodzących zmian.