W okresie powojennym kwestia zatrudniania kobiet potężnie wstrząsnęła polskim społeczeństwem. Już druga połowa lat 50. pokazała, że tradycyjne wartości pozostają znacznie silniejsze od tych narzuconych odgórnie. Mimo to, właśnie obrazek ślicznej blondynki na traktorze pozostaje do dziś wymownym znakiem stalinowskiej propagandy.

Powojnie
„Jesteśmy krajem setek tysięcy wdów i sierot” – to słowa, które najlepiej oddają powojenną sytuację Polski. Wbrew powszechnej opinii, radość z zakończenia wojny nie szła w parze z ukojeniem nastrojów. W kraju panował chaos, głód, niepewność, grasowali szabrownicy. Wracający nielicznie okaleczeni weterani nie byli w stanie zapewnić swoim rodzinom godziwego życia. W takiej sytuacji to właśnie kobiety masowo angażowały się w pracę zarobkową, by utrzymać przy życiu najbliższych. Choć z pewnością nie była to decyzja mająca na celu obalenie dotychczas panującego modelu rodziny, to sytuacja ta położyła silne podwaliny pod samoświadomość kobiet. Sytuacja gospodarcza zaczęła stabilizować się pod koniec lat 40. i wtedy powracać zaczął też podział na tradycyjne role - pracującego męża i zajmującą się domem żonę.
Plan ponad wszystko
Lata 1949-1955 to czas realizacji planu 6-letniego i panowania w Polsce najsilniejszego stalinizmu. Dotychczas puste hasła ideologiczne o równouprawnieniu zostały wprowadzone w czyn. Aktywizacja zawodowa kobiet pod hasłem „produktywizacji” objawiała się w znacznym wzroście udziału kobiet na rynku pracy. Wskaźniki wykazują wzrost nawet o 100%. Celem odgórnie sterownej polityki było zatarcie różnic między zawodami męskimi i żeńskimi. Kobiety wprawdzie opanowują dotychczas zmaskulinizowane stanowiska, jedynak jedynie po to, aby mężczyźni mogli przejść do prac cięższych.
Nowopowstałe zawody wpływają na powstanie ideału „nowej robotnicy”. To często młoda dziewczyna, dokształcana w szkołach technicznych do prac fizycznych, której celem jest zostanie przodowniczką pracy. Równouprawnienie robotnic i robotników miało być osiągnięte również poprzez politykę awansów. Nie odniosło to jednak oczekiwanego skutku z racji zbyt dużego upolitycznienia stanowisk kierowniczych, na które powoływano osoby (robotnice), nieposiadające dostatecznego wykształcenia. A raczej było to powodem, dla którego stawały się one obiektem kpin.
Założenia planu 6-letniego wdrażane były chaotycznie i bez odpowiedniego przygotowania infrastrukturalnego. Miało to wpływ na katastrofalnie złe warunki pracy, zarówno pod kątem BHP jak i zbyt dużego obciążenie fizycznego (przy często dwunastogodzinnym dniu pracy). Ze względu na niedostateczną liczbę miejsc w żłobkach i przedszkolach, kobiety częstokroć musiały zrezygnować z pracy po urodzeniu dziecka. W parze z ideologią szła w przypadku „produktywizacji” kobiet ekonomia. To zapotrzebowania rąk do pracy popchnęły do ich aktywizacji, a nie sam fakt emancypacji. Pomimo szybkiego wzrostu zatrudnionych kobiet w świadomości społecznej nie zmienia się nastawienie dotyczące obowiązków domowych, nadal nie są one uznawane za pełnoprawną pracę i pozostają domeną kobiet. Nieznacznie też zmienia się udział płci żeńskiej w życiu politycznym i ich zaangażowanie w działalność partyjną.
Odwilż, i co dalej?
Po 1956 roku następuje diametralna przemiana względem sytuacji kobiet na rynku pracy. Po latach sztucznego powiększania liczby zatrudnionych, pojawił się przerost zatrudnienia, który skutkował zwolnieniami dotykającymi przede wszystkim kobiety. W dyskusji na łamach prasy mnożone były argumenty przemawiające za zasadnością pozostania kobiety w domu. Pojawiały się także głosy, że kobiety spowalniają gospodarkę z racji swojej słabości, obowiązków domowych, ciągłych chorób dzieci itp.
Powrócił wówczas podział na zawody męskie i żeńskie. Pracujące kobiety przesuwano do przemysłu lekkiego, pracy biurowej bądź w usługach. Rozwarstwieniu uległy płace, które zaczęły różnić się diametralnie w zależności od płci. Możliwość doszkalania czy awansu również zaczął determinować fakt bycia kobietą bądź mężczyzną.
Zwolnienia sprawiły, że nieznacznie polepszyła się sytuacja z ilością miejsc w żłobkach i przedszkolach. Krytyka patologii stalinizmu prowadzi do polepszenia sytuacji w ilości świadczeń rodzinnych, a także otrzymania przez kobiety dodatkowych przywilejów (m.in. dłuższy urlop macierzyński).
Stosunek do zatrudnienia kobiet miał w komunizmie charakter sinusoidalny. Był ściśle zależny od sytuacji gospodarczej i ekonomicznej potrzeby rąk do pracy. Hasła równościowe stały się silnym motorem propagandowym i doprowadziły do częściowych przemian obyczajowych. Jednak jak pokazała odwilż, tradycyjny podział na role społeczne utrzymywał się jeszcze przez długie lata.