Półtora roku temu to raczej Ukraina była faworytem, przede wszystkim dzięki dynamicznemu Hrihorijowi Surkisowi. Wkrótce jednak nasz wschodni sąsiad pogrążył się w politycznej paraliżującej wojnie. Dopiero w ostatnim tygodniu Julia Tymoszenko obwieściła koniec kryzysu politycznego (na jak długo?), ale w Ukrainę uderzył już kryzys gospodarczy. W przyszłym roku ukraińska gospodarka skurczy się o ok. 7 proc. W listopadzie produkcja spadła o prawie 30 proc. EURO 2012 pozostaje dla Ukrainy priorytetem, a też na polską pomoc w pewnym zakresie może liczyć, jednak w warunkach coraz ostrzejszego kryzysu organizacja turnieju z wyzwania i szansy na rozwój staje się ciężarem. Oby nie nadmiernym.
EURO 2012 pozostaje wspólną polsko-ukraińską imprezą — twierdzą zgodnie oba rządy. I trzeba zrobić wszystko, by tak się stało. Ale nie zawadzi mieć też plan B.