Mimo możliwości dofinansowania dróg z programów unijnych, o czym pisaliśmy wczoraj, lista inwestycji spadających (chodzi o datę rozpoczęcia budowy) poza rok 2013, a realnie poza 2015, jest szokująca. Dodatkowo trzeba uwzględnić okoliczność, że ze względu na skromność planu finansowego Unii Europejskiej 2014-20 podawane dzisiaj terminy realnie odsuną się o kolejne 6-10 lat.
Dlatego pocieszne są PR-owskie wysiłki szefa resortu infrastruktury, by przekonać opinię publiczną, że odłożenie o tyle lat budowy tak wielu tras ekspresowych służy całościowemu dobru polskiej sieci drogowej. W związku z wnioskiem o wyrażenie Cezaremu Grabarczykowi wotum nieufności przez Sejm minister ma obecnie komfort bezwzględnej ochrony ze strony premiera. Tym łatwiej będzie mu zatwierdzić cięcia. A swoją drogą wiele mówiąca okaże się lista dróg, które z niebytu wrócą do fazy realizacji. Warszawa może się nie martwić o wylotówkę S8 na południe, jako że wiceprzewodnicząca PO Hanna Gronkiewicz-Waltz może ministra po koleżeńsku zdyscyplinować. Ale ciekawe będą np. losy fragmentu obwodnicy S7 brakującego w Krakowie, gdzie PO odebrała policzek w postaci prezydentury Jacka Majchrowskiego…
Paradoksalnie nie wszędzie wieści o drogowych cięciach były hiobowe. Np.
dzielnica Warszawa Wesoła będzie sylwestra świętowała w naprawdę szampańskich
nastrojach z powodu odłożenia na wiele lat budowy przecinającej ją, przeklinanej
wschodniej obwodnicy Warszawy. Z kolei Mińsk Mazowiecki, wokół którego już
budowana jest 21-kilometrowa obwodnica będąca fragmentem A2, zyskuje wieloletni
spokój dzięki spóźnieniu innych odcinków tej autostrady. Po ukończeniu w roku
2012 obwodnica będzie darmowa i karawany TIR-ów faktycznie nią pojada. Gdy
kiedyś stanie się częścią płatnej A2, ciężki ruch znowu pójdzie przez miasto.
Zjawisko to jest dobrze znane z A2 w Wielkopolsce.