Kończy się era bankowych prezentów

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-12-13 00:00

Koniec z rabatami, darmowymi rachunkami i długim okresem bezodsetkowym. Za niższy interchange zapłacą klienci.

Wiele wskazuje na to, że od nowego roku trzeba będzie płacić prowizję za pobranie gotówki z bankomatu i płatność kartą kredytową. Możliwe też, że niektórymi kartami w ogóle nie da się zapłacić.

— Ustawodawca staje w obronie operatorów bankomatów, dużych banków, sieci handlowych i drobnych sklepikarzy, a przeciw interesowi klientów. Przy okazji dyskusji o interchange nikt nie mówi o kosztach, jakie te zmiany spowodują dla przeciętnego klienta — mówi Cezary Kocik, szef pionu detalicznego w BRE Banku. Wszystkie zmiany szykowane są w imię walki z wysokimi prowizjami, które handel płaci za przyjmowanie transakcji bezgotówkowych. Projekt nowelizacji ustawy o instrumentach płatniczych przewiduje redukcję interchange z 1,5 (dane uśrednione) do 1 proc.

Dodatkowo posłowie chcą, żeby akceptant decydował, które karty honoruje, i mógł przerzucić opłatę na klienta, czyli zastosować tzw. surcharge. Jakby tego było mało, posłowie chcą dać takie prawo również operatorom bankomatów, by także mogli pobierać prowizję od wypłaty gotówki. Prowizje od wypłaty gotówki i płatności kartami kredytowymi to tylko część rewolucyjnych zmian, jakie szykują posłowie.

— Nikt tego głośno nie mówi, ale obniżenie interchange dla płatności kartami kredytowymi oznacza odebranie klientom wielu przywilejów: programów rabatowych, moneyback czy grace period [okres bezodsetkowy dla karty kredytowej — red.], który po zamianach może być trzy razy krótszy. Banki zarabiają na interchange, jednak część przychodów przeznaczają na dotowanie rozwiązań wygodnych dla klientów — wyjaśnia Cezary Kocik. Zwraca uwagę, że banki już zaostrzają warunki w oczekiwaniu na obniżkę przychodów z prowizji kartowych.

— Większość banków wprowadziła wiele opłat, ograniczyła przywileje klientów lub wprowadziła dodatkowe wymogi. Uważam, że to nie leży w interesie sektora, bo cały ten negatywny szum spłynie na banki. Znowu padną zarzuty, że żerują na klientach — przestrzega Cezary Kocik.

Szef detalu BRE Banku dobrze wie, co oznacza zmierzyć się z falą niezadowolenia klientów, bo od kilku lat ma do czynienia ze zorganizowaną akcją posiadaczy kredytów we frankach, działających pod szyldem „nabici w mBank”. Proponuje więc kompromis. — Jeśli stawka dla bankomatów jest zła, możemy rozmawiać o tym, jaka powinna być — mówi Cezary Kocik.

Od przyszłego roku w kasach handlowców zostanie dodatkowo kilkaset milionów złotych z tytułu spadku prowizji za transakcje kartowe. Roczna wartość prowizji kartowych to około 2 mld zł. Zgodnie z prawem prawa naczyń połączonych, o tyle też powinny zmniejszyć się wpływy banków, do których interchange płynie w całości. Jeśli opłata zostanie zmniejszona o 50 pkt baz. — taką obniżkę według naszych informacji bankowcy zabudżetowali w planach na 2013 r. — przychody prowizyjne z tego źródła powinny być mniejsze o jedną trzecią.

Ale niekoniecznie. Kiedy NBP próbował namówić sektor finansowy do zgodnego obniżenia interchange, chciał wymusić na bankach deklarację, że nie przerzucą kosztów na klientów. Do zgody nie doszło i żadne zobowiązania bankowcom rąk nie wiążą. Od kilku miesięcy wzbiera więc fala podwyżek cen usług bankowych.

Na razie rosną głównie opłaty warunkowe, które obciążają klienta, kiedy np. nie przeleje odpowiedniej kwoty na rachunek miesięcznie albo nie zapłaci kartą określonej minimalnej sumy. Stawki zmieniły już BZ WBK, Citi Handlowy, BOŚ, Raiffeisen, Getin, Millennium, PKO BP, a od końca roku nowa tabela opłat zacznie obowiązywać w ING Banku Śląskim.

Koniec rabatów i nie tylko

Zmiany nie są specjalnie dolegliwe dla stałych klientów, lojalnych wobec banku. Jeśli jednak ktoś ma kilka rachunków, musi zastanowić się, który zachować. We wszystkich, niezależnie od stopnia przywiązania do banku, uderzają zmiany w programach rabatowych, gdyż są one finansowane w dużej mierze z opłat interchange. Polegają one zazwyczaj na tym, że klient dostaje na koniec miesiąca zwrot części wydatków (tzw. moneyback). Zwykle 1-3 proc. Banki dzielą się z klientem aktywnie posługującym się kartą wpływami z interchange. Ostatnio robią to coraz mniej chętnie. Moneyback ograniczyły już BZ WBK i Bank BPH.

Od marca przyszłego roku mocno zmieni się jeden z najlepszych i najhojniejszych programów rabatowych w Millennium. Bankowcy zapowiadają, że to dopiero początek zmian i jak pokazują przykłady krajów, gdzie interchange został w ostatnich latach obniżony, nie są to strachy na Lachy. W Hiszpanii, gdzie prowizje zostały obcięte w 2005 r. (z 1,55 do 0,64 proc.), roczne koszty kart debetowych wzrosły z 11,12 do 17,3 EUR, a kredytowych z 22,94 do 34,39 EUR. Więcej trzeba też płacić za wiele produktów i usług: prowizje od wypłat bankomatowych, opłaty za przyznanie debetu, za przekroczenie limitu kredytowego, za wymianę walut itp. Jak wyliczyli autorzy raportu „Efekty spadku opłat interchange w Hiszpanii” (naukowcy z trzech madryckich uczelni), szukając sposobów na skompensowanie spadku interchange banki podwoiły przychody z opłat i prowizji.

— Nie do utrzymania jest okres bezodsetkowy na kartach kredytowych, który dzisiaj wynosi zazwyczaj 56 dni. Jeśli bank nie zarabia na odsetkach od zaciągniętego kredytu, czerpie przynajmniej przychody z interchange. Po obniżeniu prowizji nie będzie zainteresowany przyznawaniem darmowej linii kredytowej — mówi szef detalu w dużym banku.

Dobrodziej poseł

W Polsce możliwości zasypania dziury w przychodach z prowizji kartowych będzie więcej niż w Hiszpanii, ponieważ posłowie chcą dać bankowcom do ręki jeszcze jedno źródło dodatkowych wpływów — opłaty za pobranie gotówki z bankomatów, tzw. surcharge. Największe banki będą mogły w ten sposób zarobić dodatkowo kilka-kilkanaście milionów złotych rocznie.

— Średnia liczba transakcji na bankomatach PKO BP wynosi około 7 tys. miesięcznie. Z tego 7-10 proc. to wypłaty dokonywane przez klientów obcych banków. Gdyby każdą taką transakcję obłożyć surcharge rzędu 2 zł, dodatkowy przychód banku wyniósłby około 2-3 mln zł miesięcznie — wylicza przedstawiciel firmy rozliczeniowej.

W Polsce działa blisko 18 tys. bankomatów, z czego ponad jedna trzecia (6132) należy do czterech banków: PKO BP, Pekao, BZ WBK, ING Bank Śląski.

— Jesteśmy za wprowadzeniem surcharge. Z dwóch powodów: zainwestowaliśmysporo pieniędzy w sieć, wykorzystywaną przez banki, które lewarują się na naszych bankomatach. Po drugie, mamy nadzieję, że prowizja od gotówki będzie skłaniała klientów do używania kart w POS — mówi przedstawiciel jednego z tych banków.

W gorszej sytuacji są banki, które wynajmują usługi bankomatowe, bo będą musiały albo wziąć na siebie koszt wypłat gotówkowych realizowanych przez klientów, albo umyć ręce, co pogorszy ich pozycję konkurencyjną wobec tych, którzy udostępniają bankomaty za darmo. Długofalowo i spadek interchange, i wprowadzenie surcharge nie wpłyną jednak na wyniki banków.

Rynek płatności kartowych w Polsce rośnie najszybciej w Europie — w tempie 15 proc. rocznie. Jeśli zostanie ono utrzymane, za dwa lata, dzięki wyższym wolumenom, branża zarobi na interchange tyle samo co obecnie.