
“PB” Gdy rozmawialiśmy na początku 2020 r. mówił Pan, że to „ostatni moment do zakupu akcji” – kto posłuchał nie żałował. Jak jest teraz?
Wojciech Białek, analityk, autor bloga k(NO)w Future: Nasdaq urósł w ubiegłym roku najsilniej od 2009 r. I w prawie pięćdziesięcioletniej historii tego rynku były tylko cztery lata, kiedy rósł silniej. Jeśli się popatrzy, co się działo w następnym roku po takim silnym wzroście, to w każdym z tych czterech przypadków super roku – szczyt był ustanawiany pomiędzy 26 stycznia a 23 kwietnia następnego roku. Innymi słowy, ta hossa, która się rozpoczęła w marcu ubiegłego roku, powinna kulminować między końcem stycznia a końcem kwietnia.
Warszawska giełda zachowa się tak samo?
Warszawska giełda nie jest jakoś specjalnie oderwana, więc jeśli wzrost na amerykańskim rynku rzeczywiście kulminować będzie w okresie koniec stycznia – koniec kwietnia, to rozsądnie jest zakładać, że w naszym przypadku będzie podobnie.
Mamy początek stycznia, więc w optymistycznej wersji mamy jeszcze trzy miesiące, podczas których może się wiele pozytywnych rzeczy zdarzyć. Zwyżki na GPW w 2020 r. polegały na odrobieniu tych koronawirusowych strat, poniesionych w marcu. Spójrzmy na WIG20: zaczął spadek z poziomu około 2100 pkt i odrobił już większość strat - jest nieco ponad poziomem 2000 pkt. , więc do tego orientacyjnego szczytu powinien wyjść na zero, czyli wrócić do poziomu z marca.
Cała idea tych interwencji banków centralnych w ubiegłym roku polegała na tym, by - za cenę skrajnego obniżenia stóp procentowych i interwencji monetarnych i druku pieniądza – przywrócić ceny aktywów do poziomów sprzed koronawirusa. I jak patrzymy na WIG20, to prawie się to już udało. To znaczy inwestorzy, którzy kupowali akcje największych polskich spółek w 2018 i 2019 roku, prawie już są na zero. Myślę, że do tego okresu koniec stycznia – koniec kwietnia wyjdą na zero i wtedy rozpoczną proces dystrybucji akcji, to znaczy odzyskiwania pieniędzy, które włożyli w polską giełdę pechowo, tuż przed wybuchem kryzysu.
I na co się przerzucić w takim momencie? Gdzie szukać zysków?
Logika cyklu koniunkturalnego jest taka, że gdy wybucha kryzys, to wszyscy uciekają w obligacje. I widzieliśmy co się stało na początku kryzysu - pierwszym ruchem było zejście rentowności obligacji na całym świecie do rekordowo niskich poziomów. Kiedy rentowności obligacji spadają w okolice zera, to nagle, na tle obligacji, z których długoterminowo może oczekiwać właściwie zerowych stóp zwrotu, atrakcyjne zaczynają być akcje i kursy zaczynają rosnąć, co widzieliśmy od marca. Akcje rosną, dyskontując zakończenie kryzysu, czyli umownie mówiąc – szczepionki, która sprawi, że na wiosnę koronawirusowy kryzys odejdzie w przeszłość. Zakładając scenariusz, że szczepionka okaże się skuteczna, można sobie wyobrazić, że wiosną ludzkość oddycha z ulgą, że groźba minęła i tempo wzrostu wraca do normy. W typowym cyklu koniunkturalnym kolejność zwyżek to obligacje, potem akcje, a następnie surowce. W obecnej sytuacji surowce żywnościowe wydają się najbardziej atrakcyjne pod względem inwestycji w tym roku.
Czyli nie przemawia do pana popularna teoria, że kombinacja niskich stóp procentowych i ożywienia gospodarczego napędzi hossę na giełdach?
Hossa na giełdzie już była, więc ona już zdyskontowała ten optymistyczny scenariusz. Mnie zastanawia zmiana polityczna w Stanach Zjednoczonych. To znaczy mamy nowego prezydenta i mamy strasznie rozregulowaną amerykańską gospodarkę. Jak się przeanalizuje ścieżki S&P 500 za ostatnie kilkadziesiąt lat, to ostatnie dwa lata zdecydowanie najbardziej podobne są do tego, co działo się w okresie 1978-1980, czyli bezpośrednio przed zwycięstwem Ronalda Reagana w 1980 r. Oczywiście skojarzenie Biden – Reagan wydaje się dziwaczne, bo to prezydenci z innych partii, ale w tym podobieństwie zachowania S&P jest jakaś sugestia. Przychodzi nowy prezydent i musi posprzątać po poprzedniku w ciągu pierwszych dwóch lat swojej kadencji, bo jeśli przeciągnie to sprzątanie zbyt długo, to nie wygra następnych wyborów. Co oznacza, że nowa ekipa, nowa administracja amerykańska musi ten proces sprzątania przeprowadzić w latach 2021-22. Co oznacza podwyżki podatków, zaostrzenie polityki fiskalnej, żeby finanse rządu amerykańskiego jakoś przybliżyć do równowagi, gwałtownie załamanej przez ubiegłoroczny kryzys. Na co oczywiście rynek akcji zareaguje bardzo negatywnie. Stąd moje oczekiwanie, że między końcem stycznia a końcem kwietnia hossa ulegnie zakończeniu i przez następny rok, półtora będziemy mieli do czynienia z negatywną reakcją rynków akcji na próby nowego rządu amerykańskiego sprowadzenia amerykańskich finansów do poziomu równowagi, głęboko zakłóconej przez ostatni kryzys.
To tylko fragment podcastu „W co i jak inwestować w 2021 r.”, w którym eksperci dzielą się prognozami dla rynków akcji, obligacji, surowców i nieruchomości. Podpowiadają także na które fundusze warto postawić i czy zakup mieszkania na wynajem to dobry pomysł. Szukaj: Pulsu Biznesu do słuchania w Twojej aplikacji muzycznej lub na stronie z archiwalnymi odcinkami.
Zajrzyj też do naszego specjalnego serwisu z prognozami i rekomendacjami na 2021 r.