Korupcyjny skandal wstrząsnął Brazylią

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2015-03-12 00:00

Największa afera gospodarcza ostatnich lat może utrudnić wprowadzenie w Brazylii niezbędnych reform

Od początku marca notowania brazylijskiej waluty załamały się o 9 proc. Przyczyną jest zataczająca coraz szersze kręgi afera korupcyjna w gigancie naftowym Petroleo Brasileiro. Zamieszanie związane z postępowaniem wobec czołowych polityków koalicji rządzącej może storpedować reformy, których pilnie potrzebuje kulejąca gospodarka.

ZBIEG OKOLICZNOŚCI:
ZBIEG OKOLICZNOŚCI:
Pojawienie się informacji, że Renan Calheiros został objęty postępowaniem antykorupcyjnym, zaledwie o godziny poprzedziło zablokowanie przez niego pakietu oszczędności budżetowych. Szef senatu dał w ten sposób wyraz swojemu niezadowoleniu z tej decyzji — oceniają komentatorzy.
Bloomberg

Chaos pogłębiło zablokowanie przez Renana Calheirosa, szefa senatu, wysuniętych przez prezydent Dilmę Rousseff propozycji cięć wydatków i podwyżek podatków. W ubiegłym tygodniu prokurator generalny Brazylii złożył w sądzie najwyższym wniosek o objęcie postępowaniem dotyczącym korupcyjnych praktyk — 3 proc. wartości kontraktów zawieranych przez Petroleo Brasileiro szło do kieszeni partii politycznych — 54 osób.

Ogromna większość to aktywni politycy obecnej koalicji rządzącej. Fatalne skutki może mieć fakt, że pod lupą śledczych znaleźli się przewodniczący obu izb parlamentu. Media spekulują, że blokując w ubiegłym tygodniu pakiet oszczędności, Renan Calheiros starał się wymóc na pani prezydent objęcie go większą ochroną przed prokuratorami. Podobnego zdania są analitycy.

— Jego działania mogą być próbą zrobienia z rządu zakładnika i wzmocnienia własnej pozycji — uważa Chris Garman, analityk firmy konsultingowej Eurasia Group. Opóźnienie we wprowadzeniu oszczędności kosztować będzie budżet 2-3 mld reali (real to około 1,25 zł), a tymczasem Brazylii grozi obniżenie oceny wiarygodności kredytowej.

Od początku roku real osłabił się wobec dolara o 15,5 proc., co czyni go najgorszą z 31 głównych walut na świecie. Deficyt budżetowy sięgnął na koniec roku 6,7 proc. PKB, a w kategoriach bezwzględnych był najwyższy co najmniej od 2001 r. Poparcie dla Dilmy Rousseff, która w październikowych wyborach uzyskała reelekcję najmniejszą przewagą głosów w najnowszej historii Brazylii, spadło od grudnia z 42 do zaledwie 23 proc.

Im gorsze jej sondaże oraz im większe niezadowolenie społeczne, tym bardziej uwikłani w skandal politycy koalicji dystansują się od jej polityki. Skandal odbija się także na spoistości własnej partii pani prezydent, gdzie także rośnie opór przeciwko polityce zaciskania pasa.

Dilma Rousseff zapowiedziała, że ograniczenie deficytu sięgnie równowartości 2 proc. PKB, a wykonanie tego zadania powierzyła Joaqinowi Levy’emu, nowemu ministrowi finansów. Cierpliwość tracą również inwestorzy. Koszty pozyskiwania zagranicznego finansowania dłużnego przez brazylijskie korporacje wzrosły, odkąd w listopadzie dokonano pierwszych aresztowań, sześciokrotnie więcej niż przeciętne koszty w przypadku przedsiębiorstw z rynków wschodzących.

Od marca ubiegłego roku zagranicznych emisji nie przeprowadza samo Petroleo Brasileiro, które ze względu na trwające dochodzenie nie publikuje danych finansowych. W lutym agencja Moody’s obniżyła ocenę wiarygodności spółki do poziomu śmieciowego, co było tylko jedną z co najmniej 28 obniżek ratingów brazylijskich emitentów.

Skandal korupcyjny będzie kosztował największą gospodarkę Ameryki Południowej obniżenie PKB o 0,5 pkt. proc., a ta nawet bez tego pogrąża się w recesji. Odpływ kapitału zmusił bank centralny do podniesienia stóp do 12,75 proc., a inflacja sięga 7,7 proc. i jest najwyższa od dekady. Paradoksalnie jednak dekoniunktura i słaba pozycja pani prezydent mogą być szansą na reformy — uważa „The Economist”.

Oszczędnościom budżetowym towarzyszyć muszą jednak reforma skostniałego rynku pracy, uproszczenie podatków i liberalizacja handlu. Jeśli Dilma Rousseff nie wykorzysta ostatniej szansy, Brazylia może wkrótce pogrążyć się w kryzysie na wzór obserwowanego w innym kraju BRIC: Rosji — ocenia tygodnik.