Marcin Grajewski i Jan Strupczewski
GOETEBORG (Reuters) - Kraje kandydujące do Unii Europejskiej z uznaniem powitały deklarację "piętnastki" złożoną w sobotę, że negocjacje z najbardziej zaawansowanymi państwami powinny zakończyć się w 2002 roku, a członkami UE staną się one w 2004.
Starannie wyważona deklaracja złożona podczas szczytu w Goeteborgu rozwiała obawy, że odrzucenie w ubiegłym tygodniu przez Irlandię Traktatu Nicejskiego opóźni rozszerzenie UE na Wschód.
"Polska wita (to oświadczenie) z satysfakcją. W pełni koresponduje ono z polskimi planami przygotowania się do członkostwa" - powiedział premier Jerzy Buzek, który wraz przywódcami innych krajów kandydackich uczestniczył w lunchu z szefami "piętnastki".
W ubiegłym tygodniu Irlandczycy w referendum powiedzieli "nie" Traktatowi Nicejskiemu, który miał przygotować unijne instytucje na dalszą ekspansję.
Postawiło to znak zapytania przy zdolności Europy do przezwyciężenia wywodzącego się czasów Zimnej Wojny podziału na bogaty Zachód i biedny Wschód.
Część krajów kandydackich uważa, że irlandzki sprzeciw może wzmocnić deklarację poparcia dla rozszerzenia UE, ponieważ państwa członkowskie będą chciały zapewnić kandydatów, że wciąż są mile widziani w Unii i zapobiec spadkowi poparcia opinii publicznej dla rozszerzenia.
"Ta deklaracja jest mocniejsza niż można było tego oczekiwać. Daje wyraźny sygnał, że proces rozszerzenia trwa" - powiedział słoweński minister ds. europejskich, Igor Bavcar.
Według dyplomatów wymowę oświadczenia próbowały nieco rozwodnić Francja i Niemcy, tak by uniknąć wszelkich konkretnych zobowiązań. W obu tych krajach w przyszłym roku odbędą się wybory, a sonadaże pokazują, że rozszerzenie popiera mniejszość wyborców.
ZDECYDOWANIE ZADOWOLENI
Szwecja, która uczyniła z rozszerzenia jeden z priorytetów swojej upływającej właśnie, półrocznej prezydencji starała się jednak, by deklaracja zawierała także wyraźnie określony kalendarz.
"To krok do przodu. Różnice wydają się być czysto językowe, ale w języku dyplomatycznym może to znaczyć wiele" - powiedział jeden z polskich dyplomatów.
Deklaracja przyjęta na szczycie w Nicei w grudniu ubiegłego roku wyrażała nadzieję, że nowi członkowie będą mogli w 2004 roku wziąć udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W deklaracji z Goeteborga napisano:
"Celem jest, by kandydaci mogli uczestniczyć (...) w wyborach w 2004 roku jako członkowie".
W Nicei mówiono, że UE powinna być gotowa do przyjęcia nowych państw od początku 2003 roku, podczas gdy w Goeteborgu po raz pierwszy powiedziano, że negocjacje z najbardziej zaawansowanymi krajami powinny zakończyć się do końca 2002 "zakładając, że bedą się one toczyć w dotychczasowym tempie".
Węgry, niekwestionowany lider w negocjacjach prawdopodobnie z entuzjazmem powitają deklarację, że wejście jakiegokolwiek kraju do UE nie może być wstrzymywane przez wolny postęp w negocjacjach z innym krajem.
Węgry zamknęły 22 spośród 31 rozdziałów negocjacyjnych. Dla porównania Polska, która przyjęła znacznie twardsze stanowisko w negocjacjach zakończyła rozmowy w 16 rozdziałach.
W 1998 roku negocjajce z Unią rozpoczęło sześć krajów - Polska, Węgry, Czechy, Cypr, Estonia i Słowenia. Dwa lata później dołączyły do nich Bułgaria, Rumunia, Słowacja, Łotwa, Litwa i Malta.
Kraje z drugiej grupy wyrażały zadowolenie, że na szczycie podkreślono, że mogą one dogonić liderów.
"To bardzo ważne, że podkreślono to w deklaracji" - powiedział litewski negocjator, Petras Austrevicius.
Litwa i Słowacja wyprzedziły już Polskę, zamykając 17 rozdziałów negocjacyjnych.
Jednak Polska, o której niektórzy dyplomaci mówią że grozi jej wykluczenie z pierwszej grupy nowych członków podkreśla, że faktyczny postęp w negocjacjach nie może być określony, dopóki nie rozpoczną się rozmowy o najtrudniejszych tematach, takich jak rolnictwo i pomoc regionalna.
Rozmowy w tych kwestiach, które dotyczą do 80 procent z liczącego 90 miliardów euro budżetu rozpoczną się w drugiej połowie 2002 roku.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))