Prawie 2 biliony euro mają wynieść wydatki z unijnego budżetu na lata 2028-2034. Według przedstawicieli Komisji Europejskiej będzie to rekordowy budżet, w ujęciu do dochodu narodowego brutto krajów UE zaplanowana kwota to 1,26 proc. DNB. Dla porównania wydatki z obecnego budżetu stanowią 1,13 proc. DNB.
Ale wchodząc w szczegóły okazuje się, że realnie pieniędzy do wydania będzie niemal tyle samo, co w obecnej pespektywie finansowej. Bo koszt obsługi długu zaciągniętego przez Komisję Europejską na odbudowę europejskiej gospodarki po pandemii, który jest uwzględnionych w owych prawie 2 bln euro, pochłonie około 0,1 proc. DNB. Tyle będzie kosztowała spłata odsetek od zadłużenia zaciągniętego na finansowanie krajowych planów odbudowy.
Na dodatek w ramach samego budżetu KE proponuje wiele fundamentalnych zmian. Jedna z nich to wrzucenie do jednego worka pieniędzy na rolnictwo i spójność, przy czym w obu pozycjach z osobna środków będzie mniej. Powstanie za to Fundusz Konkurencyjności wart 409 mld euro, który przejmie część zadań finansowanych z polityki spójności. Rzecz w tym, że nie wiemy jeszcze jak ten fundusz będzie rozdysponowany.
W odcinku rozmawiamy też o coraz większej presji, jaką wywiera prezydent USA Donald Trump na szefa Rezerwy Federalnej Jerome Powella. Amerykańskie media informowały, że prezydent sondował wśród republikańskich kongresmenów, jak zostałoby przyjęte usunięcie Powella z urzędu przed końcem kadencji. Potem prezydent mówił, że jest to bardzo mało prawdopodobne, bo szefa Fed nie da się tak łatwo usunąć, chyba, że pod zarzutem oszustwa. Komentatorzy zwracają tu uwagę, że prezydent poza standardowym krytykowaniem polityki pieniężnej Fed dołożył jeszcze sugestie niegospodarności przy remoncie waszyngtońskiej siedziby Rezerwy Federalnej. Co by sugerowało, że trwa szukanie haków na Powella.
Gdyby niezależność Fed została złamana, to nie tylko uderzyłoby to w pozycję dolara i w wiarygodność amerykańskiej gospodarki, ale również otworzyłaby puszkę Pandory. Można by było podważyć niezależność każdego banku centralnego na świecie. Niezależność, która w czasach pieniądza fiducjarnego jest jedyną kotwicą utrzymywania wartości tego pieniądza.
Kolejny temat to amerykańskie cła, a właściwie fakt, że ich wprowadzenie – póki co – ma niewielki negatywny wpływ na gospodarkę USA. Przede wszystkim nie widać ich w danych o inflacji. Zastanawiamy się, dlaczego tak się dzieje. Zapasy, jakie zrobili importerzy przed wprowadzeniem taryf i długi okres transmisji wyższych ceł w przypadku niektórych towarów (np. stali i aluminium) na inflację konsumencką to jeden z tropów.
A wśród plusów i minusów w tym tygodniu mamy:
- ustawę wiatrakową, a w niej zamrożenie cen energii do końca roku, przyjętą przez Senat;
- wzrost produkcji usług w Polsce;
- szybkie tempo spadku liczby ludności w Polsce (jesteśmy pod tym względem w czołówce Unii Europejskiej);
- coraz mniejszą skłonność do inwestowania w Polsce firm z udziałem kapitału zagranicznego.