Książę Karol na emeryturze

Anna DruśAnna Druś
opublikowano: 2013-11-14 06:52

Brytyjski książę Karol przechodzi dziś na emeryturę, choć ciągle nie zaczął jeszcze pracy, do której się urodził. Biedy jednak klepać nie będzie.

Najdłużej czekający na urzędowanie brytyjski następca tronu kończy 14 listopada 65 lat. Według brytyjskiego prawa osiąga więc wiek emerytalny i przysługuje mu wypłata 110 GBP tygodniowo z funduszu emerytalnego, na którą zasłużył służbą w Królewskiej Marynarce Wojennej. Pałac donosi jednak, że Książę już zrzekł się tego uposażenia i nakazał przekazywać je na cele charytatywne wspierające osoby w podeszłym wieku.

Tego braku następca tronu nie powinien jednak odczuć, skoro – według najnowszych wyliczeń brytyjskich mediów i tak zarabia miesięcznie średnio 2,4 mln GBP z tytułu zarządzania Księstwem Kornwalii. Te znajdujące się w południowo-zachodniej Anglii grunty o powierzchni 55 tys. hektarów nie dość, że są wiele warte, to dla właściciela, czyli zawsze najstarszego syna brytyjskiego monarchy stanowią żyłę złota. Książę zarabia na wynajmie tamtejszych luksusowych posiadłości, opłatach za użytkowanie gruntów, obecnych tam farmach rolniczych, elektrowni ekologicznej i boiskach do krykieta. Dziennik The Guardian wyliczył niedawno, że może to być nawet 28,8 mln GBP rocznie, a łączny majątek najstarszego syna Królowej Elżbiety jest wart ok. 763 mln GBP.

Jednak mimo podeszłego wieku książę nie może tak zupełnie spać spokojnie. Jego dochodami zainteresowała się niedawno brytyjska komisja parlamentarna ds. finansów publicznych, domagając się m.in. większej transparentności transakcji dokonywanych przez księcia Karola.

Biedny jak król Belgii
W sytuacji podobnej do brytyjskiego księcia Karola znalazł się niedawno król Belgii Albert II. W podobnej, bowiem z króla stał się nagle następcą tronu i stracił wszystkie przysługujące mu dotąd przywileje. Zamiast 11,5 mln EUR rocznie, które dostawał jako król, teraz otrzymuje jedynie 923 tys. EUR minus 200 tys. z tytułu nałożonych na niego właśnie podatków. Były król ma żal do państwa, że „nie jest traktowany tak, jak oczekiwał”, dlatego większość czasu spędza teraz poza Belgią.

Okazuje się, że zgodnie z wielowiekową tradycją pierwszy następca tronu nie musi płacić podatków od zysków generowanych przez Księstwo Kornwalii, bowiem nie ma ono osobowości prawnej. Książę dobrowolnie opłaca jedynie podatek PIT, a jest zwolniony od podatku od zysków kapitałowych oraz z CIT, którymi byłby objęty, gdyby Kornwalia miała status „korporacji”. Według komisji parlamentarnej to przykład nieuczciwej konkurencji, bo przecież w rzeczywistości Kornwalia prowadzi przecież działalność komercyjną.

Mimo to książę prywatnie chwali swój najdłuższy w historii brytyjskiej monarchii czas oczekiwania na objęcie tronu (63 lata) i względną swobodę, jaką mu to daje. - Dzięki temu nie musi tak zważać na słowa i czyny, jak miałoby to miejsce, gdyby już był królem – mówi w rozmowie z Associated Press Joe Little, redaktor z miesięcznika „Majesty”.

Dzień urodzin spędzi na Sri Lance, zastępując po raz pierwszy w historii swoją matkę, królową Elżbietę na prestiżowym dorocznym spotkaniu głów państw Brytyjskiej Wspólnoty Narodów.