Polacy są gotowi więcej płacić za piwo — to opinia coraz częściej powtarzana przez branżę i ekspertów. Ogólnorynkowe dane pokazują jednak, że płacą coraz mniej, a mimo to o wyraźnym wzroście sprzedaży branża już nawet nie marzy. W 2014 r. litr piwa kosztował średnio 5,11 zł — wynika z danych Nielsena. Rok wcześniej było to 5,18 zł, a w 2012 r. — 5,20 zł.

— Polacy są gotowi płacić coraz więcej za piwo, ale jak z każdym trendem rozpoczyna się od małej grupy osób. W końcu przełoży się to na wolumen i ogólnokrajowe statystyki. Nie jest to jednak kwestia najbliższych lat — mówi Tomasz Bławat, prezes Carlsberg Polska.
W 2014 r. produkcja trunku ledwie drgnęła. Dane GUS pokazują 0,7-procentowy wzrost, do 39,87 mln hektolitrów wobec 39,56 rok wcześniej. Branża zawszepowtarza, że najważniejsze dla niej czynniki to pogoda, czyli ciepła wiosna i lato, krótka zima oraz wzrost gospodarczy, który łączy się wprost z lepszymi nastrojami Polaków. Tego co prawda w 2014 r. nie zabrakło, ale wyniki rozczarowały.
„Pomimo wzrostu polskiej gospodarki w 2014 roku, intensywna konkurencja cenowa na rynku piwa i w kategorii produktów szybko zbywalnych w połączeniu ze wzrostem dyskontów doprowadziły do spadku cen i negatywnie wpłynęły na wyniki Grupy” — przekazała w rocznym raporcie Grupa Żywiec. Danuta Gut, dyrektor Związku Browary Polskie, reprezentującego trzech największych producentów, mających około 90 proc. rynku piwa, przyznaje, że każdy wynik rynku, który nie jest spadkiem, to dobra informacja.
— Nie możemy jeszcze ocenić rezultatów 2014 r., gdyż istnieją duże rozbieżności w wynikach GUS i Nielsena. Czekamy na wyjaśnienia. Według GUS widać spadek sprzedaży, a dane z Nielsena pokazują niewielki wzrost — uważa Danuta Gut. Grupa Żywiec spodziewa się w tym roku niewielkiego wartościowego spadku rynku przy podobnym poziomie w ujęciu ilościowym. Podobnie Carlsberg. — Najbardziej optymistyczny scenariusz to 0,5-procentowy wzrost, bo atrakcyjne ceny generują dodatkowy wolumen, choć bardzo mały. Na większe pobudzenie konsumpcji nie ma co liczyć, bo rynek jest po prostu nasycony — twierdzi Tomasz Bławat.
— Cieszy rosnące zainteresowanie i pełna aprobata nowości, piw specjalnych, nowych smaków i innowacji przez konsumentów. Daje to szansę na utrzymanie wartości rynku — dodaje dyrektor ZBP. Zdaniem Andrew Highcocka, prezesa Kompanii Piwowarskiej, jeśli będzie więcej różnorodności i piwa staną się bardziej atrakcyjne dla większej liczby konsumentów, to od tego roku może zacząć wzrastać wartość jego sprzedaży. Zdaniem Tomasza Bławata, wynik 96-98 litrów na głowę będziemożna pobić, jeśli zmienią się gastronomiczne przyzwyczajenia Polaków.
— Pod względem sprzedaży w detalu osiągnęliśmy sufit. Jedyna możliwość wygenerowania ruchu to właśnie gastronomia, gdzie spożycie jest niższe w porównaniu z krajami zachodnimi. Potrzebujemy jednak do tego bardziej pozytywnych nastrojów społecznych, wyraźnego wzrostu płac i długoterminowo dobrych wskaźników wzrostu gospodarczego — uważa szef Carlsberga. Od jakieś czasu piwowarzy jak mantrę powtarzają: chcemy szerzyć kulturę piwną, pokazywać różnorodność napoju, sposoby jego podania i degustowania.
— Piwo nie powinno być traktowane jak zwykły towar codziennego użytku, np. chleb. Za naszymi piwami stoi konkretna jakość, mająca ogromną wartość dla amatorów piwa, z której nie chcemy rezygnować, a która znajduje swoje odzwierciedlenie w cenie — mówi Andrew Highcock. © Ⓟ