Cierpliwość popłaca. Ci, którzy po rozczarowującym debiucie Tauronu na GPW nie zrezygnowali szybko z akcji firmy, dziś liczą zyski. Kurs przez ostatnie dwa miesiące rósł szybciej, niż rynek i notowania PGE, a także porównywalnie do wzrostu notowań innego branżowego rywala — Enei. Zdaniem analityków, cena akcji Tauronu ma jeszcze około 15-procentowy potencjał wzrostu. Według średniej z wycen pięciu biur maklerskich w perspektywie 9-12 miesięcy papiery spółki będą kosztować ponad 7 zł.
Notowania Tauronu dodatkowo wspierają deklaracje KGHM. Herbert Wirth, prezes KGHM, powiedział PAP, że jego spółka chce mieć docelowo do 10 proc. akcji Tauronu. Dodał, że obecnie KGHM jest pomiędzy 5,15 proc. a 10 proc. Herbert Wirth zastrzegł, że KGHM zamierza być aktywnym akcjonariuszem i ścieśle współpracować z zarządem Tauronu w celu wzrostu wartości tej spółki.
Przez wiele tygodni po debiucie kurs energetycznej spółki nie mógł wyrwać się z marazmu i dryfował w wąskich widełkach 5,04-5,19 zł. Drgnęło dopiero 23 sierpnia, kiedy przy zwiększonych obrotach notowania poszły w górę o 3,7 proc. Pomogła rekomendacja "kupuj", wydana tego dnia przez analityków Espirito Santo. Trzy dni wcześniej to samo zalecili specjaliści DI BRE Banku, którzy docelową wartość akcji Tauronu oszacowali aż na 8,42 zł. To nie był koniec serii pozytywnych rekomendacji: kilka dni temu Unicredit wycenił papiery spółki na 7,20 zł, a w ujawnionym wczoraj raporcie analitycy ING wyznaczyli cenę docelową na 7 zł. Efekt? Przez trzy ostatnie sesje notowania spółki wzrosły z 5,56 zł nawet do 6,14 zł (o 10 proc.).
Więcej w czwartkowym "Pulsie Biznesu"