Londyn blokuje kompromis

Mira Wszelaka
opublikowano: 2005-06-09 00:00

Parlament Europejski zapalił zielone światło dla budżetowego kompromisu wypracowanego przez Luksemburg. Blokują go tylko Brytyjczycy.

Chcąc zatrzeć wrażenie kryzysu w UE, wywołane fiaskiem referendów we Francji i Holandii, unijni przywódcy postanowili uciec do przodu. Zamierzają szybko osiągnąć kompromis w sprawie budżetu na lata 2007-13. Na stole negocjacyjnym leży propozycja autorstwa Luksemburga, przewodniczącego w tym półroczu Unii. Choć nie wszyscy są nią zachwyceni, to w imię ratowania europejskiej jedności coraz więcej krajów skłania się do akceptacji propozycji. Poparcia udzielił jej Parlament Europejski, choć dzień wcześniej jego specjalna komisja budżetowa skrytykowała propozycje Luksemburga jako zbyt skromne.

Czarny scenariusz

Przed głosowaniem zarówno Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, jak i przedstawiciele luksemburskiego MSZ ostrzegali europosłów przed ryzykiem paraliżu Unii w razie fiaska przyszłotygodniowego szczytu w Brukseli.

— UE nie może wejść w okres jakiejś stałej niepewności, zachowawczości czy, co gorsza, paraliżu. Europa musi pokazać, że nadal jest w pełni zdolna do podejmowania decyzji i do działania — twierdzi Nicolas Schmit, wiceminister spraw zagranicznych Luksemburga odpowiedzialny za sprawy europejskie.

Twardzi Brytyjczycy

Nastroje wokół porozumienia psuje jedynie Wielka Brytania, która odmawia jakichkolwiek negocjacji na temat tzw. rabatu brytyjskiego, czyli obowiązującej od 20 lat obniżki jej składki do unijnego budżetu.

— Rabat pozostanie, nie będziemy negocjowali rezygnacji z niego. I kropka — oświadczył w Izbie Gmin Tony Blair, premier Wielkiej Brytanii.

Kompromis będzie trudny, bo rozmów na temat rabatu domagają się pozostałe kraje UE, a przejmujący od lipca przewodnictwo w UE Brytyjczycy zapowiadają, że będą go bronić jak niepodległości.