2 marca premierzy Polski i Litwy - Jarosław Kaczyński i Gediminas Kirkilas - podpisali dokument w sprawie projektu odbudowania mocy elektrowni atomowej w litewskiej Ignalinie. Poinformowano, że Litwa będzie miała 34 proc. udziałów w tym projekcie, a Polska, Łotwa i Estonia - po 22 proc.
"My się na to nie zgadzaliśmy, to amatorszczyzna" - oświadczył łotewski premier, komentując polsko-litewskie porozumienie międzyrządowe o udziale Polskich Sieci Energetycznych w tym projekcie.
Kalvitis uznał też, że polsko-litewskie porozumienie "stworzy przeszkody dla współpracy" w ramach projektu.
BNS podaje we wtorek, że porozumienie między rządami Polski i Litwy było też "zaskoczeniem" dla Estonii. "Trzy bałtyckie firmy energetyczne - Eesti Energia (Estonia), Lietuvos Energija (Litwa) and Latvenergo (Łotwa) - uzgodniły jednakowe udziały w tym projekcie" - powiedziała rzeczniczka Eesti Energia, Helen Sabrak.
"O wszelkich zmianach w tej kwestii powinny zdecydować trzy republiki bałtyckie, ale do 5 marca nie osiągnięto żadnego takiego porozumienia" - powiedziała rzeczniczka estońskiej firmy.
W połowie grudnia Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zawarły porozumienie o powołaniu konsorcjum czterech firm, które miały przystąpić do projektu odbudowania mocy elektrowni atomowej w litewskiej Ignalinie.
Oczekiwana moc nowej elektrowni to 3200 megawatów, co ma kosztować 5-6 miliardów euro.
Elektrownia ma powstać do 2015 r. na wschodzie Litwy, koło istniejącej już elektrowni atomowej w Ignalinie, na którą przypada ponad 70 proc. litewskiej produkcji energii elektrycznej. Oczekiwana moc elektrowni to 3200 megawatów, co ma kosztować 5-6 miliardów euro. (PAP)