Niepewne czasy z wojną w Ukrainie w tle sprzyjają spółkom z sektora obronnego. Ostatnie lata przyniosły szybki wzrost wyników finansowych Lubawy, producenta różnego rodzaju elementów wyposażenia wojska - od kamizelek kuloodpornych przez namioty, kaski do systemów maskowania. W 2024 r. sprzedaż grupy wyniosła 510 mln zł, czyli dwa razy więcej niż w relatywnie spokojnym 2021 r. W tym czasie zyski rosły jeszcze szybciej - bo blisko czterokrotnie - przekraczając 100 mln zł.
Czy to już apogeum, a możliwości wzrostu wyników zostały wyczerpane?
- Wzrost przychodów jaki osiągnęliśmy w ostatnich latach pokazuje, że wiemy, jak skalować naszą działalność i potrafimy radzić sobie z wyzwaniami, jakie z tym się wiążą. To również oznacza, że nie wyczerpaliśmy naszych możliwości w tym zakresie - twierdzi Przemysław Zasztowt, członek zarządu Lubawy.
Skala, nowe produkty i akwizycje
Spółka korzysta na tym, że udało jej się podpisać wieloletnie kontrakty. Wcześniej zlecenia były krótsze, co skutkowało sezonowością wyników i podnosiło koszty.
- Znaczące, wieloletnie zlecenia pozwalają lepiej rozplanować produkcję w czasie, co zwiększa efektywność - mówi Przemysław Zasztowt.
Niektóre kontrakty Lubawy są na ukończeniu, ale inne potrwają jeszcze rok czy dwa. To pozwala spółce na spokojniejsze zarządzanie.
W okresie styczeń-wrzesień grupa zwiększyła sprzedaż o 15,6 proc. do 415 mln zł, a na czysto zarobiła 72,5 mln zł - o 2,6 proc. mniej niż rok wcześniej.
- Obecnie głównym problemem jest presja kosztowa wynikająca w szczególności ze wzrostu kosztów pracy i energii. To kwestia, która dotyczy nie tylko nas. Nie wszystkie tego typu zmiany jesteśmy w stanie kompensować wzrostem wydajności. Natomiast nasze wyniki pozostają bardzo dobre - podkreśla nasz rozmówca.
Wskazuje też na efekt bazy.
- Im wyższa jest baza, tym trudniej jest pokazywać wzrost, ale zakładamy, że jeszcze będziemy potrafili coś wycisnąć z naszej maszyny - dodaje Przemysław Zasztowt.
Szansy na dalszy rozwój Lubawa upatruje w poszerzaniu asortymentu.
- Ostatnio Miranda, spółka z naszej grupy kapitałowej, pozyskała klientów na relatywnie nowe produkty, jakimi są m. in. indywidualne stroje, tzw. poncza, zapewniające żołnierzom ochronę przeciwko wykryciu przez drony. Poza tym na tegorocznych targach przemysłu obronnego w Kielcach pokazaliśmy kilka pomysłów na nowe linie produktów, które planujemy rozwijać i promować - mówi przedstawiciel firmy.
Wśród nowinek jest tak specjalistyczny asortyment, jak np. trudnopalna bielizna zabezpieczająca przed odłamkami, produkty dla saperów czy rozwiązania pozwalające chronić pojazdy. Trzeba jednak pamiętać, że często od przedstawienia nowych pomysłów do osiągania z nich istotnych przychodów upływa sporo czasu.
Spółka nie wyklucza też przejęć.
- Pracujemy zarówno nad rozwojem organicznym, jak i akwizycjami. Rozglądamy się po rynku. Oczywiście jeżeli przejdziemy do bardziej zaawansowanych etapów, to będziemy o tym informować - mówi Przemysław Zasztowt.
Spółkę interesują zarówno te podmioty, które pozwolą poszerzyć portfel produktów, jak również te zwiększające skalę działalności grupy.
Zaufania nie da się szybko odbudować
Pojawiające się ostatnio w mediach informacje na temat planu pokojowego dla Ukrainy, który ma prowadzić do zawieszenia walk, znacząco obniżyły notowania rynkowe firm z sektora obronnego. Ucierpiała na tym także Lubawa. Jej akcje na wiosnę były już notowane nawet po 12,3 zł w szczytowym momencie. Obecnie kurs oscyluje poniżej 9 zł. To oznacza 20-30-procentową zniżkę. Czy ewentualny rozejm zaszkodzi Lubawie?
- Jeśli chodzi o potencjalny spadek popytu, to może on oczywiście wystąpić. Na razie tego nie odczuwamy. Jednakże zmiana podejścia w Europie dotycząca wydatków zbrojeniowych opiera się nie tylko na samym zaistnieniu realnego konfliktu zbrojnego, ale przede wszystkim na utracie zaufania do stabilności dotychczasowego porządku czy erozji poczucia bezpieczeństwa, jakie miała szeroko pojęta Europa Zachodnia - twierdzi Przemysław Zasztowt.
Jak przypomina, historycznie wydatki na zbrojenia w latach 1945-90 były na znacznie wyższym poziomie niż są teraz. A to wszystko przy braku realnych działań wojennych w pobliżu granic państw należących do Unii Europejskiej. Obecnie rządy większości państw deklarują długoterminowe zwiększenie potencjału obronnego.
- Trudno zakładać, że to nadszarpnięte zaufanie nagle wróci, nawet w przypadku zakończenia działań zbrojnych. Geopolityczne napięcie nie zniknie z dnia na dzień - uważa przedstawiciel Lubawy.
Jego zdaniem nawet kiedy zapanuje pokój, to trzeba pamiętać, że wiele państw wysłało na Ukrainę swoje zapasy sprzętu. Powstały w ten sposób niedobory, które trzeba będzie uzupełniać latami.
