Uwzględniając dystans i pasję biegacza Ludwika Koteckiego, jego 19-letnią karierę w Ministerstwie Finansów (MF) można porównać do maratonu. Nie były to jednak spokojne lata długodystansowca — raczej intensywny wysiłek piłkarza. Główny ekonomista resortu na rządowym boisku bywał obrońcą, rozgrywającym, napastnikiem, a nawet trenerem. Teraz zagra na wyjeździe — w Waszyngtonie.

Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że Ludwik Kotecki zastąpi Dominika Radziwiłła w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Kontrakt zawarł na trzy lata. Przez pierwszy rok będzie dbał głównie o to, żeby nasze stanowisko było w USA słyszane. Później przejmie od Szwajcarów stery w tzw. konstytuancie funduszu i zasiądzie na stanowisku dyrektora wykonawczego. Oprócz polskiej racji stanu będzie pilnował interesów Szwajcarii, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Kirgizji, Serbii, Tadżykistanu i Turkmenistanu.
Od kalkulatora do reformatora
W resorcie finansów zaczął pracę jeszcze podczas studiów w Szkole Głównej Handlowej — od najniższego stanowiska podreferendarza. Zajmował się prognozowaniem kursów walutowych. Później stopniowo piął się po urzędniczej drabinie.
Z cienia, czyli stanowiska wicedyrektora w jednym z departamentów, w światło jupiterów wciągnął go Jacek Rostowski, mianując wiceministrem finansów — najpierw od podatków, a później od prognoz makroekonomicznych i polityki gospodarczej. Premier Donald Tusk uczynił go pełnomocnikiem rządu ds. euro.
Ludwik Kotecki bardzo szybko został prawą ręką Jacka Rostowskiego. Zawsze w cieniu szefa — był głównym rozgrywającym przy zmianach w OFE i zaprojektował regułę wydatkową, która tak się spodobała na świecie, że OECD zastanawia się nad rekomendowaniem podobnej 34 krajom członkowskim.
Człowiek orkiestra
Był również, jak wynika z informacji „PB”, pomysłodawcą powierzenia teki ministra finansów Mateuszowi Szczurkowi, choć sam mógł zabiegać o schedę po odchodzącym z rządu Jacku Rostowskim. Sam zadowolił się rolą głównego ekonomisty w ministerstwie i... stanowiskami w kluczowych instytucjach odpowiedzialnych za politykę finansową państwa.
Szybko stał się jednym z najbliższych współpracowników nowego ministra finansów, któremu niełatwo będzie zapełnić wakat po Ludwiku Koteckim. Zatrudnienie nowego głównego ekonomisty nie powinno być problemem, ale znalezienie jednej osoby, która zastąpi go w Komisji Nadzoru Finansowego, radach nadzorczych Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe, wydaje się niewykonalne.
Najtrudniej będzie wypełnić lukę w Economic and Financial Comittee, w którym Ludwik Kotecki reprezentuje Polskę od 12 lat. To instytucja, która przygotowuje fundamenty pod spotkania unijnych ministrów finansów, forum, na którym odbywają się główne negocjacje między krajami członkowskimi, pieczętowane przez ministrów w Brukseli.