Podczas wolontariatu w Mozambiku Bartosz Ladra pomagał organizacjom charytatywnymi m.in. w odbudowie zniszczonej przez huragan wioski. To zaszczepiło w nim pragnienie robienia w życiu czegoś więcej niż pracowanie od 9 do 17. Chciał, by jego działania pozytywnie wpływały nie tylko na niego, lecz także na ludzi w jego otoczeniu. Kiedy poznał Martę Garbińską-Włodarczyk, okazało się, że jego przyszła wspólniczka ma podobne pragnienia. Postanowili razem stworzyć firmę odzieżową Elementy Wear.
– Zaczęliśmy się zastanawiać, czy marka, którą chcemy założyć, jest potrzebna, a jeśli tak, to czy ma być taka jak wszystkie czy zaproponować coś innego. Z takich rozmów zaczęło układać się DNA Elementów – mówi współwłaściciel firmy.
Potrzeba przejrzystości
Kiedy ją otwierali, zauważyli rosnące zapotrzebowanie społeczne na transparentność działań we wszystkich sferach – biznesie, administracji państwowej, organizacjach charytatywnych i religijnych. Postanowili wnieść tę wartość do branży mody, która nie jest szczególnie przejrzysta dla klientów. Ich celem była zmiana tej narracji i pokazanie, że moda może być nie tylko estetyczna, lecz także etyczna i transparentna. Ich marka przyjęła filozofię grania z klientem w otwarte karty, zwłaszcza pod kątem kosztów produkcji. Na swojej stronie przy każdym artykule umieszczają dokładny podział ceny uwzględniający marżę, koszty materiałów, podatki czy nawet kwotę przekazywaną na inicjatywy społeczne, by kupujący miał świadomość, skąd bierze się cena konkretnej rzeczy. Można też znaleźć spis materiałów, których używają do produkcji ubrań.
– W 2015 r., kiedy prezentowaliśmy nasz model biznesowy dotyczący transparentności, ludzie z branży pukali się w czoło, że to zupełnie bez sensu, bo ta branża była w kontrze do transparentności – przynajmniej osiem lat temu. Po drodze wszystko się zmieniło m.in. w związku z nowymi regulacjami UE i presją społeczną. To, co robimy, stało się już dosyć oczywiste, ale wtedy takie nie było. Wówczas przyświecała nam po prostu chęć zmiany relacji z klientem i wprowadzenie do niej otwartości – wspomina Bartosz Ladra.
Produkują w większości w Polsce, współpracując z kilkoma szwalniami w Warszawie, Bydgoszczy i Łodzi. Kiedy nie mają możliwości kupna tu tkanin, zazwyczaj importują je z innych krajów europejskich, m.in. Portugalii, Włoch, Bułgarii, Rumunii i Turcji.
Nowe kolekcje wprowadzają głównie między sezonami (wiosna/lato i jesień/zima), choć w tym sezonie planują trzy kolekcje, którym towarzyszy kampania wizerunkowa. Co dwa, trzy tygodnie pojawiają się też minikolekcje kapsułowe, prezentujące spójne zestawy różnych elementów garderoby – spodni, spódnic, bluzek, swetrów i T-shirtów. Starają się, by kolekcje były wizualnie i estetycznie spójne i odpowiednie do pory roku. Unikają więc krótkotrwałych trendów – ich ubrania szyte z materiałów dobrej jakości, m.in. denimu, mają towarzyszyć przez wiele sezonów.
– Dochodzi do tego, że trudno wyważyć pewne wartości. Na przykład bawełna organiczna to teoretycznie dobry wybór, bo jest ekologiczna. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że może być mniej trwała. To dylematy, których nie da się łatwo rozstrzygnąć – komentuje Bartosz Ladra.
Naprawianie zamiast wyrzucania
Elementy Wear wprowadziły także program Relove, który umożliwia zwrot używanych ubrań marki do sklepu w zamian za określony rabat na nową odzież. Przyniesione ubrania są recyklingowane albo naprawiane i wprowadzane z powrotem do obiegu z oznaczeniem Relove. Nie ma ograniczenia czasowego, w jakim klient może zwrócić kupione ubranie. W ten sposób firma stara się ograniczyć ilość odpadów i przedłużyć okres użytkowania produktów. Także część nowych ubrań marki zawiera materiały z recyklingu.
– Razem z platformą Ubrania do oddania zorganizowaliśmy zbiórkę zimowych płaszczy. Osoby, które przyniosły okrycie, którego już nie noszą, otrzymały zniżkę na nowy model z naszej oferty – wspomina Bartosz Ladra.
To była jednorazowa akcja, jednak od lat cyklicznie wspierają Fundację Start From Ghana, która prowadzi przedszkole im. Janusza Korczaka w Duadze i finansuje posiłki dla najmłodszych, a także Fundację eFkropka dla osób w kryzysie psychicznym. W 2022 i 2023 r. w ofercie Elementów pojawiły się wytwarzane przez ghańskich rzemieślników kosze bolga. Dochód z ich sprzedaży został przekazany fundacji Start From Ghana, która prowadzi także klub Sisterhood dla młodych kobiet, w którym otrzymują wsparcie w zakresie higieny, pielęgnacji, celów osobistych i poczuciu własnej wartości. Corocznie przekazują też produkty z najnowszych kolekcji na aukcję na Allegro, by pomóc Stowarzyszeniu Otwarte Klatki. W 2022 r., w trakcie Miesiąca Świadomości Raka Piersi, zorganizowali akcję More Than Pink, w której z resztek materiałów uszyli różowe gumki do włosów. 50 proc. zysku z ich sprzedaży zasiliło Stowarzyszenie Pars.
Kontakt bezpośredni
Mimo że świat coraz bardziej przenosi się do przestrzeni online, Elementy działają także offline. Uważają, że doświadczenie fizyczne jest ważne dla ludzi, którzy chcą dotknąć, obejrzeć i poczuć produkty przed zakupem. Także przestrzeń sklepu, atmosferę oraz interakcje z doradcami uważają za elementy wpływające na odbiór firmy.
– Za 10 lat chcemy być marką w minimalistycznym stylu, prezentującą polskie wzornictwo, która stanie się alternatywą dla skandynawskich i hiszpańskich marek – Cos, Massimo Dutti czy & Other Stories. Planujemy też wprowadzić więcej akcesoriów dla kobiet i kolekcję męską – zapowiada Bartosz Ladra.
Chcą też dalej podążać za swoim DNA, którego fundamentem jest transparentność. Planują również rozwój na rynkach zagranicznych, szczególnie w krajach niemieckojęzycznych.







