Transformacja z firmy pracującej samodzielnie nad lekami biopodobnymi w kierunku producenta działającego na zlecenie innych firm już była faktem, teraz została oficjalnie potwierdzona. Notowany na GPW Mabion we wtorek opublikował strategię na lata 2023-27, która zakłada zmianę profilu firmy z produktowego na usługowy.
„Naszym celem jest Mabion jako w pełni zintegrowane CDMO [contract development and manufacturing organization, czyli spółka zajmująca się badaniami i produkcją na zlecenie - red.] o profilu biologicznym, świadczące szerokie spektrum usług dla małych i średniej wielkości projektów (od wczesnego etapu discovery do wytwarzania komercyjnego) dla klientów na różnych etapach rozwoju” - głosi prezentacja Mabionu.
- Zmieniamy się z firmy z własnym produktem w firmę czysto usługową. Udało nam się skutecznie skomercjalizować kompetencje, które Mabion przez lata budował w zupełnie innym celu. Widzimy długoterminowy popyt na leki biologiczne i rosnącą liczbę firm, które są potencjalnymi klientami dla spółek usługowych o profilu CDMO. To nie tylko big pharma - w dużym stopniu to firmy biotechnologiczne na wczesnym etapie rozwoju, co z naszego punktu widzenia - jako nowego gracza, szukającego swojego miejsca - jest korzystne - mówi Krzysztof Kaczmarczyk, prezes Mabionu.
Biała flaga we flagowym projekcie
Mabion wchodził na giełdę - w 2010 r. na NewConnect, a w 2013 r. na główny rynek - z nadziejami na wytwarzanie własnych leków biopodobnych, czyli naśladujących działanie zaawansowanych farmaceutyków, których ochrona patentowa dopiero wygasa.
Jego flagowym projektem jest Mabion CD20, czyli lek podobny do sprzedawanego przez koncern Roche rytuksymabu, wykorzystywanego m.in. w leczeniu chłoniaków i reumatoidalnego zapalenia stawów. Spółka do wybuchu pandemii na jego rozwój i budowę zaplecza produkcyjnego pozyskała od inwestorów blisko 300 mln zł, w tym 174 mln zł z dużej emisji w 2017 r., w której brał udział m.in. PFR.
Mabion wielokrotnie przesuwał termin zakończenia badań i uzyskania rejestracji leku na kluczowych rynkach, choć zdążył w międzyczasie zbudować sporą fabrykę na potrzeby jego produkcji w Konstantynowie Łódzkim. W międzyczasie sprzedaż produktów biopodobnych rozpoczęło kilku konkurentów.
„Nie będziemy samodzielnie wprowadzać MabionCD20 na rynek i nie będziemy samodzielnie ponosić dalszych znacznych nakładów na ten projekt" - podaje Mabion.
Szukanie partnera
MabionCD20 ma być w przyszłości rozwijany jedynie w przypadku udzielenia na niego licencji innej firmie, dla której polska firma może ewentualnie prowadzić kontraktową produkcję. Spółka ogłosiła również, że zaprzestaje budowy własnego portfolio innych produktów, nad którymi prace były na wczesnym etapie.
- Analizowaliśmy dwa scenariusze rozwoju: albo rozwinięcie usług CDMO, albo koncentrację na własnych produktach. Drugi scenariusz, w naszej ocenie, przynosił mniejszą wartość spółce i wiązał się z większym ryzykiem – tłumaczy prezes Mabionu.

Przedstawiciele spółki nadal przekonują, że MabionCD20 ma potencjał rynkowy, ale ich zdaniem samodzielne wprowadzenie go na rynek wymaga zbyt długiego czasu i zbyt dużych pieniędzy.
- Chcemy pozyskać partnera - licencjobiorcę, który doprowadzi do końca proces rejestracyjny i wprowadzi lek na rynek, zlecając nam jego wytwarzanie. Jesteśmy też potencjalnie otwarci na inwestora dla całej spółki, ale rozmowy w sprawie jego pozyskania wyraźnie spowolniły w drugiej połowie ubiegłego roku, wraz ze spadkiem wycen w branży biotechnologicznej - mówi Krzysztof Kaczmarczyk.
Produkcyjne plany
Co w takim razie będzie robić firma? To, co już robiła od pandemii, gdy zaczęła produkować szczepionkę na covid na zlecenie firmy Novavax. Działalność ta sprawiła, że w ubiegłym roku Mabion wykazał 164 mln zł przychodów i 23,2 mln zł czystego zysku.
Fabryka w Konstantynowie oraz kadry Mabionu mają być wykorzystywane do prowadzenia prac rozwojowych oraz produkcji na zlecenie innych firm z Europy, USA i Azji. Spółka podaje, że od połowy ubiegłego roku zaczęła aktywnie poszukiwać klientów i prowadzi „rozmowy na różnym etapie zaawansowania".
Mabion ma zmodernizować i rozbudować zakład, na co w dłuższej perspektywie będzie potrzebował zewnętrznego finansowania, ale do końca przyszłego roku powinien poradzić sobie sam dzięki kontraktowi z Novavaksem, kredytowi z EBOR (15 mln USD) oraz potencjalnym grantom i dotacjom. Nakłady inwestycyjne w tym i przyszłym roku szacowane są na ok. 100 mln zł. Na koniec pierwszego kwartału na kontach spółki było ok. 70 mln zł.
„Efektem realizacji strategii w horyzoncie pierwszych pięciu lat inwestycji [będzie m.in.] stabilizacja przychodów z potencjałem na poziomie 150-200 mln zł rocznie. Oczekiwanym efektem realizacji celów strategicznych jest dywersyfikacja źródeł przychodów. Pozyskiwanie projektów na różnym etapie rozwoju skutkować będzie zwiększaniem udziału w przychodach przez usługi komplementarne do wytwarzania – analitykę i proces rozwoju, które charakteryzują się wyższą marżowością” - podaje Mabion.
Potencjalnie w 2025 r. firma może rozpocząć budowę drugiego zakładu produkcyjnego, umożliwiającego realizację większej liczby zleceń. Mógłby rozpocząć działalność operacyjną w 2028 r.
- Na pewno będzie kosztował więcej, niż początkowo szacowaliśmy - na dziś należy zakładać, że koszt będzie przekraczał 100 mln EUR – mówi Krzysztof Kaczmarczyk.
Przedstawiciele spółki zapewniają, że wstrzymanie własnych projektów nie będzie wiązało się z odpisami wartości aktywów. W dłuższej perspektywie NCBR może potencjalnie zażądać od spółki zwrotu ponad 20 mln zł dotacji na wprowadzenie leku MabionCD20 na rynek.
- Umowa przewiduje, że wprowadzenie na rynek może się też odbyć za pośrednictwem podmiotu trzeciego, któremu zostanie udzielona licencja, dlatego uważamy, że ryzyko zwrotu grantu jest niskie – mówi prezes Mabionu.