Małe cięcie, a potem stop. RPP wraca po wakacjach

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-08-31 20:00

Gdyby nie rozdęty deficyt w finansach publicznych, to dziś rynek robiłby zakładały ile razy jeszcze w tym roku i w jakiej skali Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe. Na razie jest zgoda co do tego, że bez cięcia we wrześniu się nie obędzie.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • jak rynek odebrał dane o inflacji w sierpniu
  • jakie są obecnie oczekiwania decyzji Rady Polityki Pieniężnej
  • co może być głównym argumentem przeciwko obniżkom stóp procentowych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Inflacja w sierpniu wyniosła 2,8 proc., wynika z danych GUS opublikowanych przed weekendem. To na razie wynik wstępny. Ale jest lepszy niż oczekiwali ekonomiści, zakładający, że w sierpniu ceny rosły w tempie 2,9 proc. r/r. Taki poziom oznacza, że wskaźnik coraz szybciej zbliża się do tzw. środka celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. To 2,5 proc. z możliwością odchylenia o 1 pkt procentowy na plus lub minus. Wynik za sierpień to już niemal środek celu.

Za duży spadek, by go zignorować

Dane GUS, poza głównym odczytem, zawierają kilka argumentów, które RPP powinna wziąć pod uwagę na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu. Po pierwsze, eksperci na podstawie dostępnych informacji oszacowali, że spada inflacja bazowa. A więc taka, w której nie uwzględnia się cen żywności i energii, na które polityka pieniężna ma mniejszy wpływ. Według ekonomistów Banku ING inflacja bazowa wyhamowała do 3,1 proc. z 3,3 proc. miesiąc wcześniej. Po drugie, za spadkiem inflacji bazowej stoi też hamowanie tempa wzrostu cen usług. Przynajmniej tak oceniają to ekonomiści Banku Millennium. A to dobra informacja, bo w ostatnich miesiącach inflacja cen usług była uporczywa.

Po trzecie, niższa inflacja konsumencka to efekt spadku cen paliw. W sierpniu były one o 7,7 proc. tańsze niż rok wcześniej. Energia nie miała wpływu na sierpniowy wskaźnik CPI, a eksperci stawiają tezę, że nawet po uwolnieniu cen prądu (bo przepisy mrożące do końca tego roku zawetował prezydent Karol Nawrocki) ich znaczenie dla inflacji nadal pozostanie niewielkie.

W powszechnym przekonaniu dane za sierpień są tak dobre, że Rada Polityki Pieniężnej już w pierwszym tygodniu września obniży stopy procentowe.

„Sierpniowe dane inflacyjne były prawdopodobnie zaskoczeniem dla RPP, Iwona Duda [członkini rady - red.] sugerowała, że dysponowała prognozą na poziomie 2,9 proc. r/r. (…) Naszym zdaniem rada zdecyduje się na obniżkę o 25 pkt baz., mimo relatywnie luźnej polityki fiskalnej i braku regulacji dotyczących cen energii dla gospodarstw domowych” - napisali w komentarzu do danych ekonomiści banku PKO BP.

Budżet solą w oku

Sprawa budżetu to teraz główny czynnik niepewności co do kształtu polityki pieniężnej w kolejnych miesiącach. Ekonomiści ING zwracają uwagę, że według przedstawicieli banku centralnego perspektywy dla inflacji (a więc i polityki pieniężnej) zależą od czterech głównych czynników: stanu gospodarczej koniunktury, kondycji rynku pracy, cen energii i właśnie sytuacji budżetowej. O ile pierwsze trzy wydają się nie generować ryzyka (konsumpcja prywatna co prawda przyspiesza, ale wyraźnie hamuje tempo wzrostu płac, a rząd i prezydent deklarują prace – choć niezależnie od siebie – nad dalszym zamrożeniem cen energii), to z budżetem już nie jest tak komfortowo.

Rząd w czwartek przyjął wstępny projekt ustawy budżetowej na 2026 r., a wraz z nim przedstawił garść informacji o stanie finansów publicznych. Deficyt finansów ma w tym roku sięgnąć 6,9 proc. PKB (ostatnio tak duży był w pandemicznym 2020 r.), a w przyszłym zmaleje jedynie do 6,5 proc. PKB. Dług przekroczy barierę 60 proc. PKB i wyniesie 67,8 proc. PKB. Choć tu Ministerstwo Finansów robi zastrzeżenie, że po uwzględnieniu zadłużenia wynikającego z Krajowego Planu Odbudowy będzie to 63,7 proc. PKB. Podobnie zresztą z potrzebami pożyczkowymi: kwota 422 mld zł wygląda groźnie, ale tak naprawdę MF będzie musiał wyemitować dług na około 300 mld zł, bo części dłużnej KPO nie musi finansować.

Mimo to bardzo duże deficyty i dług będą z pewnością argumentem za wstrzymywaniem się z obniżkami stóp również po wrześniu. Prezes NBP Adam Glapiński wielokrotnie w publicznych wypowiedziach podkreślał, że dla rady łagodna polityka fiskalna to problem.

„Oczekujemy, że prezes Adam Glapiński będzie zwracał uwagę na ten czynnik i będzie to argument za ostrożnym łagodzeniem polityki pieniężnej w kolejnych miesiącach. W tym kontekście w październiku możemy mieć do czynienia z pauzą w obniżkach stóp, a kolejna debata w tej kwestii odbędzie się w listopadzie, kiedy Rada zapozna się z nową projekcją inflacyjną” - twierdzą ekonomiści Banku ING.

Z kolei eksperci z Banku Pekao są zdania, że budżet nie będzie tak proinflacyjny, jak to się wydaje na pierwszy rzut oka. W ujęciu nominalnym, biorąc pod uwagę tylko sam budżet centralny, deficyt ma być nawet niższy niż w tym roku.

„(…) Interpretujemy to jako niewielką konsolidację fiskalną. To o tyle ważne, że RPP na ostatnich posiedzeniach podkreślała ryzyko ekspansywnej polityki fiskalnej na perspektywy inflacyjne. W naszej opinii niska inflacja i projekt budżetu to będą wystarczające argumenty dla RPP do obcięcia stóp na najbliższym, wrześniowym posiedzeniu, o 25 pkt bazowych. Cięcie zobaczymy prawdopodobnie także w IV kwartale, a referencyjna stopa obniży się na koniec roku do 4,5 proc.” - ocenia Pekao. Obecnie stopa referencyjna wynosi 5 proc.