Mazowsze odbija Wisłę dzięki partnerstwu

ANP
opublikowano: 2010-03-09 00:00

Samorząd chce przywrócić żeglugę śródlądową. Potrzebny jest prywatny partner do niemal stuletniego holownika.

Samorząd chce przywrócić żeglugę śródlądową. Potrzebny jest prywatny partner do niemal stuletniego holownika.

Gdyby Marek Piwowski chciał nakręcić "Rejs II", już za rok będzie mógł skorzystać z zabytkowego okrętu. Samorządowcy z Warszawy wpadli bowiem na pomysł, jak przywrócić pasażerską regionalną żeglugę śródlądową na Mazowszu. W najbliższych miesiącach chcą ogłosić przetarg na zaadaptowanie i eksploatację historycznego bocznokołowca holownika "Lubecki". Wartość inwestycji to 3,39 mln zł. Wybrali formułę partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP) i zaprosili zainteresowanych do konsultacji przy planowanym projekcie.

— Celem jest ożywienie żeglugi w naszym rejonie. Wyremontowany holownik idealnie wpasuje się w plan przebudowy nadbrzeża Wisły. Postępowanie przetargowe na adaptację statku i jego eksploatację chcemy zakończyć w sierpniu. Liczymy, że już za rok, w setną rocznicę powstania statku, przywrócimy mu dawną świetność — mówi Marek Piwowarski, pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. zagospodarowania nadbrzeża Wisły.

Kraków daje przykład

Holownik, który był świadkiem trzech wojen (1914-18,1920, 1939-45), po remoncie będzie mógł zabierać każdorazowo nawet 100 wycieczkowiczów z Warszawy do regionalnych centrów kulturowych m. in.: Płocka, Góry Kalwarii, Pułtuska, Wyszkowa. Do pokonania będzie mieć więc odległość do 200 km Wisłą, Kanałem Żerańskim, Zalewem Zegrzyńskim, Narwią i Bugiem. W trakcie każdego rejsu będzie prowadzony program edukacyjny o kulturze i naturze regionu.

— To bardzo ciekawy, nietypowy i kreatywny pomysł, który można zrealizować w PPP. Kluczowa może okazać się możliwość dodatkowego zarobkowania przez inwestora prywatnego, by mógł on otrzymać zwrot poniesionych nakładów i zacząć zarabiać na obiekcie. Może to być na przykład organizowanie konferencji czy stworzenie restauracji. W Krakowie restauracje na Wiśle są popularnym biznesem, w przeciwieństwie do stolicy — komentuje mecenas Michał Prochwicz z kancelarii Krassowski.

Zaczęło się od Noblów

Holownik zbudowano na przełomie 1911/12 r. w St. Petersburgu na zamówienie braci Nobel zajmujących się transportem nafty. W częściach przetransportowany do Polski, zaczął pracować na Wiśle. W czasie wojny w 1920 r. został m.in. ostrzelany przez bolszewików i zatopiony. Nie pierwszy raz. Po wybuchu II wojny światowej znów poszedł na dno koło Duninowa. Wydobyty przez Niemców i odbudowany służył żegludze na Wiśle. W końcu na początku lat 70. został przekazany Fabryce Samochodów Osobowych w Warszawie i adaptowany na przystań w Ośrodku TKKF w Serocku. W latach 1977-2005 z wymontowanymi silnikami został zakopany na brzegu i funkcjonował jako restauracja. Pięć lat temu holownik kupiła giełdowa Hydrobudowa Polska. Po remoncie został przekazany w darowiźnie Warszawie.